niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział XVII .

Wybaczcie, że nie jest taki długi jak poprzednie, ale po prostu nie dam rady chwilowo .

Z dedykacją dla Sandry K.
_____________________________

2 dni później

Już nie mogę się doczekać ! Za kilka minut zobaczę się z Mattem. Od czasu operacji nie rozmawiałam z Vladimirem, ale to nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia. Chcę teraz porozmawiać z Mattem. Nie wiem czy będzie to miła rozmowa czy nie, ale muszę sobie wszystko z nim wyjaśnić. Nie, nie muszę, ale chcę. Zawsze był dla mnie ważny, ale teraz jakaś wewnętrzna siła przyciąga mnie do jego osoby jeszcze bardziej.
Stojąc przed drzwiami do sali w której leżał, policzyłam spokojnie do 10 i głęboko westchnęłam. Co ma być to będzie. Wchodzę. Leżał podpięty do tej aparatury i spał. Usiadłam na krześle biorąc delikatnie go za rękę, byleby go nie zbudzić. Ile bym dała, żeby wyszedł z tego wszystko, żeby jego organizm przyjął przeszczep, żeby między nami było jak dawniej. Gdybym miała możliwość cofnięcia się w czasie i gdybym miała tą pewność, że mój wyjazd niczego by nie zmienił to bym nie wyjechała.
Poczułam, że Matt delikatnie gładzi mnie po policzku. Szybko podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
-Boże, jak dobrze, że żyjesz- wyszeptałam
Uśmiechnął się, lecz nic nie powiedział. Tylko się patrzył na moją sylwetkę. Po wyrazie jego twarzy ciężko było rozpoznać, czy budzi się w nim gniew, litość, współczucie, skrucha a może radość ?
-Matt, posłuchaj jeśli masz do mnie pretensje, że przyleciałam teraz to naprawdę bardzo mi przykro. A Może jesteś zły, że w ogóle o tym wiem ? Jeśli cokolwiek jest nie tak, jeśli nie chcesz mnie z jakichkolwiek względów znać, spokojnie zrozumiem. Ale będę szczęśliwa, że mogłam uratować Ci życie, kosztem własnego.- powiedziałam
Po jego policzkach z wolna zaczęły spływać łzy.
-To głupie by facet płakał, ale ja nie wiem co powiedzieć- odpowiedział
-Wystarczy, że już więcej takiej głupoty nie popełnisz- powiedziałam z poważną miną
Po chwili powiedział:
-Chyba już wiem co chciałbym Ci powiedzieć- zaczął nieśmiało
-Tak ?- zapytałam zaskoczona
-Kocham Cię. Kocham, rozumiesz ? Bez względu na to czy jesteś z Vladimirem, czy bez niego i tak będę Cię kochał. Zawsze będę na Ciebie czekał. Czy Ci się to podoba czy nie.- powiedział,po czym zamknął oczy, by nie rozpłakać się jak małe dziecko
Po paru chwilach podniósł się  i pocałował mnie. Tym razem nie stawiałam żadnego oporu. Niech ma być co będzie.
-Mam pewien plan. I masz się zgodzić. Po wyjściu ze szpitala polecisz ze mną. Musisz odpoczywać, a tam będzie idealnie. Pamiętasz jak było jak byliśmy małymi dziećmi ?-zapytałam
-Nie pojadę. Nie mogę. Nie chcę żeby Ciebie i Vladmira coś poróżniło przeze mnie. Jesteś z nim szczęśliwa, niedługo weźmiesz z nim ślub. Nie będę wcinał się w wasze życie.
Wiedziałam, że nie dam rady z nim walczyć.
-No dobrze.  Ale musimy się częściej odwiedzać.
-Z tym to akurat się zgodzę.
Teraz już wiem dlaczego Matt ostatnio zachowywał się tak a nie inaczej. Po prostu był zazdrosny.
Gdy tak siedziałam na krześle i trzymałam Matta za rękę, weszła pielęgniarka.
-A Pani co tu robi ? Tu nie można od tak sobie wchodzić. Kim w ogóle Pani jest ?- zapytała wyraźnie niezadowolona moją obecnością.
Wysoka, czarnowłosa dziewczyna o filigranowej budowie spiorunowała mnie wzrokiem. Czyżby Matt wpadł jej w oko ? Ale tymi swoimi pytaniami wypowiedzianymi z taką chamskością wkurzyła mnie wybitnie. Ciężko zapytać grzeczniej ?
-Jak widać siedzę i doskonale wiem, że nie można tu sobie od tak przebywać, ale dostałam zgodę od lekarza prowadzącego.
-A ja Pani mówię, żeby Pani opuściła salę.
-Ponieważ?
-Bo ja tak chcę.
-Jeśli nie przyszła Pani podać leków, albo jakiś zastrzyk, nie ma Pani prawa wyrzucać mnie stąd.
-Nie Pani interes po co ja tu przyszłam
-No raczej trochę mój.
-No raczej nie i natychmiast proszę stąd wyjść bo wezwę ochronę.
-Bezczelna wariatka- mruknęłam
Po naszej wymianie zdań do sali wszedł lekarz.
-Pani Julito, zapraszam do mnie do gabinetu. Chciałbym z Panią porozmawiać.
Odchodząc posłusznie za lekarzem, przystanęłam przy pielęgniarce i powiedziałam:
-Nie uda Ci się wywłoko. Jestem jego narzeczoną- skłamałam po czym demonstracyjnie pomachałam jej dłonią z pierścionkiem zaręczynowym.
Wściekła zabrała się i wyszła z sali. Spojrzałam na Matta, który tylko się śmiał z całej tej sytuacji.
Mi raczej nie było do śmiechu. Nie tylko przez tą głupkowatą pielęgniarkę, ale przez poważny ton lekarza, jakim oznajmił mi, że musimy porozmawiać.
___________________________________________________________
THE END and to be continued- znowu ; D
Teraz powinnam zaglądać tu częściej, bo już niedługo wystawienie ocen : P
Pomimo, że upały i tak będę się mobilizować jak tylko się da by przedstawiać wam kolejne losy Julity. Te dobre jak i te złe. Plan już mam, chyba, że macie jakieś pomysł jak jeszcze można by tu bardziej ubarwić życie bohaterów ? Piszcie ; ))

3 komentarze:

  1. OCZYWIŚCIE, ŻE MAM, TRZEBA WIĘCEJ ROZDZIAŁÓW Z DUSTY KORKIEM.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje pomysły zawsze piszę ci na gadu :D
    Ahhhh, tak tak!
    Teraz Vladi bd na nią wściekły, wiec ona ucieknie do Matta, tak ? *-*
    Proooosze!!!!!
    Buziaki ; **

    OdpowiedzUsuń
  3. No wreszcie!
    A więc udało się go uratować! Uff!
    Julita jest wspaniała, szkoda, że Matt odważył się w takich okolicznościach powiedzieć, co do niej czuje!
    Jeszcze to udawanie jego narzeczonej, przeczuwam jakieś komplikacje u Matta :)
    Ciekawa jestem co wymyśliłaś :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń