niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział XVIII .

Co chciał ? Nie wiem. Idąc niespiesznie do gabinetu lekarza obawiałam się najgorszego.Tylko o kogo chodzi ? O mnie czy o Matta ?
-Proszę usiąść- powiedział lekarz
-Czy coś się stało ?- zapytałam siadając nerwowo
-W pewnym sensie- odpowiedział tajemniczo- Chodzi o Pani przyjaciela. Jego organizm zaakceptował przeszczep. Jednak będzie musiał pozostać jeszcze 2 tygodnie w szpitalu. I tutaj mamy pewien mały problem. Pan Rowley nawet nie chce słyszeć o tym. Upiera się i twierdzi, że musi jak najszybciej wrócić do skoków.
-Ale z tego co się orientuję, najwcześniej może wrócić do skakania za pół roku jeżeli w ogóle.- odparłam
-Dokładnie. Mam do Pani ogromną prośbę. Porozmawiałaby z nim Pani ? Zauważyłem, że liczy się on z Pani zdaniem, wydaje się nawet być radośniejszy, a to bardzo ważne przy regeneracji .
-Oczywiście, że z nim porozmawiam. Jeszcze dzisiaj wyrazi zgodę na pozostanie w szpitalu i poddaniu się kompleksowemu leczeniu pooperacyjnego. Jego psychika jest w tej chwili chwiejna, więc proszę nie zważać na jego różne słowa, ponieważ czasami może być ich nie świadomy. Matt jest typem człowieka, który jak powie coś źle nie będzie chciał się przyznać do popełnionego błędu.
-A skąd ma Pani tak duże pojęcie o psychologii ?- zapytał zaskoczony
-Właśnie ukończyłam studia psychologiczne i obecnie jestem psychologiem bułgarskiej kadry skoczków narciarskich- odparłam z dumą- A co ze mną ? Kiedy będę mogła opuścić szpital ?
-Byłbym zapomniał. Za godzinę przygotuję Pani wypis i wszystkie zalecenia, dotyczące przyszłego trybu życia. Wyrobi się Pani z rozmową ?- zapytał
-Oczywiście- powiedziałam zadowolona i wyszłam z jego gabinetu.
Teraz czeka mnie nie lada wyzwanie. Rozmowa z Mattem, nie będzie teraz należała do łatwych. Dobrze wiem, jak reaguje gdy mu się coś zakazuje. Zupełnie jak małemu chłopcu. Ale taka natura.
-O widzę, że wróciłaś. I jak rozmowa z lekarzem ?- zapytał Matt
-Zaraz Ci się oberwie- powiedziałam
-A za co ?- zapytał
-Za to, że jesteś tak uparty, że nie widzisz świata po za skokami, że życie nie jest tak ważne a nawet ważniejsze jak skoki.
-To nie jest tak jak myślisz. Nie chcę tu siedzieć i tkwić bez sensu. Mógłbym już trenować. Czuję się doskonale.
-Posłuchaj, jeżeli moja zdanie choć odrobinę się dla Ciebie liczy, to tu zostań. Nie po to uratowałam Ci życie, po to żebyś je zaraz zniszczył. Proszę zostań.
-Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim ?
-Jeśli Ci nie wyjdzie z jakichkolwiek przyczyn z Vladimirem, to zostaniesz wtedy moją żoną ?
Marzyciel.
-Dobrze- odpowiedziałam nieco rozbawiona.
-A teraz powiedz mi Julita jak z Tobą ? Kiedy Cię wypiszą ?- zapytał
-Za chwilę dostanę wypis i wylecę.
-Tak szybko ?- zapytał a na jego twarzy malował się smutek
-Muszę. Dobrze wiesz, że w tej chwili przebywam w kraju nielegalnie.
Pożegnaliśmy się i wyszłam. Zza szyby widziałam jeszcze przez chwilę Matta. Jak to jest, patrząc na osobę której niedawno się uratowało życie ? Jest zupełnie inaczej niż przedtem. Teraz łączy mnie z nim jakaś silniejsza więź niż dotychczas. Nie chodzi tu o miłość. A może ? Cieszę się, że jest przy mnie. Może nie dosłownie ale jest.

"Potrafimy kochać i marzyć
Dlatego wszyscy jesteśmy zwycięzcami..."

Właśnie wyszłam z taksówki  i skierowałam się do hali przylotów. Za kilkanaście godzin z powrotem będę w domu. O Matta teraz się nie martwiłam. Da sobie radę. Bardziej obawiałam się Vladimira ze względu na jego wybuchowy charakter. Nie wiem jak zareaguje na to, że oddałam nerkę własnemu przyjacielowi. W pracy być może zrozumieją, że opuściłam parę zajęć z chłopakami. Oni są dobrzy, tylko trochę zagubieni. Ktoś musi ich nakierować na prostą. Wtedy zaczną osiągać sukcesy, o podium nie myślę, bo wiem, że z takimi zawodnikami jak Gregor Schlierenzauer czy Anders Bardal wygranie graniczy z cudem.
-----------------------------------------------
Już w domu. Nie dosłownie, ale jestem już w Innsbrucku. Pogoda była znakomita, dlatego postanowiłam, że nie będę nikogo z domowników prosić o przyjazd po mnie. Postanowiłam udać się autobusem.
Jadąc przez miasto, dopiero uświadomiłam sobie, że miałam cały czas wyłączony telefon ! Natychmiast go włączyłam i po chwili zaczęłam czytać setki smsów. Zmierzając już ku domowi, byłam zagłębiona w lekturze tych smsów. Najwięcej od Vladimira, ale tego akurat mogłam się spodziewać.Były urocze. Ale ostatnie dwa przeszły wszelkie granice. Trafnie dobierał słownictwo, które tak mocno bolało.
Schowałam telefon do torebki. Byłam przed domem. Zauważyłam Vladimira czule obejmującego jakąś dziewczynę.
A więc tak ?!
Nie miałam siły krzyczeć, nie miałam siły podejść. Robiło się duszno, zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Reszty nie pamiętam.
_________________________________________________________________________
KONIEC :D
Myślałam, że będzie wcześniej, ale niestety w poniedziałek uległam wypadkowi i nie mogłam przebywać tak często przed komputerem.
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, ponieważ jutro najprawdopodobniej będę miała założony gips.
A co do kolejnego rozdziału to jeszcze jeden będzie pisany oczami Julity, zaś po tym czyli rozdział XX, będzie pisany oczami Matta : 3

1 komentarz:

  1. Och super!!!!!!!!!!!!
    Matti będzie miał szansę! Ha!
    Nie lubiłam tego Vladimira, nic tylko go zabić!
    Więc trzymam kciuki niecierpliwie teraz za Matta i Julitę :)
    Mam nadzieję, że się uda :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń