Liczba odwiedzających przekroczyła 2000 . Dziękuję :)
_______________________________________
Nie zastanawiając się ani chwili, wybiegłam z budynku, najszybciej jak się dało. Złapałam pierwszą wolną taksówkę.
-Proszę na lotnisko. Jak najszybciej.- powiedziałam
Kierowca spojrzał na mnie i nic nie mówiąc odpalił silnik. Po chwili znaleźliśmy się już przy lotnisku. Zapłaciłam i jak najszybciej pobiegłam zakupić bilet. Cena nie grała roli. Najważniejsze było jak najszybciej znaleźć się przy Macie, przy moim kochanym Macie.
Lot zaplanowany na godzinę 16:20. Szczerze to wolałam żeby był już. Nie miałam kompletnie siły i ochoty czekać tych 20 minut. Tych cholernych 20 minut, które ciągnęły się w nieskończoność.
Odprawa przeszła wyjątkowo bez żadnych komplikacji, także już po 10 minutach byłam na płycie głównej lotniska. Szybko wsiadłam do samolotu, którym zaraz miałam lecieć do Scherbrook.
-----------------------
Godzina 17:00
Od 30 minut byliśmy już w locie. Lot miał jeszcze potrwać 5 godzin. Wyjątkowo przyspieszony, ale właśnie o to mi chodziło. Zrobię wszystko żeby uratować jego życie.
Obok mnie nikt nie siedział, więc nawet nikt się nie zainteresował, że cały czas płaczę. Każda minuta była ważna, a lot ciągnął się w nieskończoność. Od czasu do czasu powieki zaczęły mi opadać. Zasnęłam. Śniło mi się, że Matt umiera na moich oczach.Obudziłam się bardzo wystraszona. Na szczęście to był tylko zły sen.
-Prosimy zapiąć pasy. Podchodzimy do lądowania.- powiedziała stewardessa
No nareszcie ! Przeprawa przez całe lotnisko powinna zająć mi tylko chwilę- przecież miałam tylko torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami.
Byłam totalnie roztrzęsiona tym co stało się w ostatnim czasie. Zależało mi na Macie, tylko teraz kompletnie pogubiłam się czy jako na przyjacielu czy kimś więcej. Z dnia na dzień myślałam o nim coraz więcej. Mieszane uczucia, ale jednak nadal potrafię wybaczyć mu wszystko. Nawet to jakim okazał się ostatnio egoistą. Pędząc przez całą halę przylotów dostałam się jak najszybciej do wyjścia. Podbiegłam na postój taksówek i poleciłam kierowcy jechać jak najszybciej do szpitala, ponieważ to sprawa życia i śmierci.
Nie liczyło się teraz dla mnie to co powiedzą w pracy, co powie Vladimir, że tak nagle zniknęłam, wszystko co teraz było moim światem to to żeby Matt przeżył. W trakcie jazdy postanowiłam włączyć telefon, aby napisać do Vladiego, że u mnie wszystko OK. Spojrzałam na wyświetlacz- kilkanaście nieodebranych połączeń od Vladimira, Martina, i Pana Emila, kilka smsów, a wśród nich błagania o powrót. Nawet jeden sms od Bogomila:
Przepraszam za to na zajęciach.
Proszę wróć,
Bogomil
Teraz nie było odwrotu, zresztą nawet nie wróciłabym chociażby nie wiem jak mnie błagali. Musze się dowiedzieć o stanie zdrowia Matta. Gdy dojechaliśmy ze szpitala, zapłaciłam kierowcy i szybko wybiegłam z taksówki nie czekając na resztę. Doskonale wiedziałam jak kierować się po tym szpitalu, ponieważ odbywałam w trakcie studiów tutaj praktyki.
Podeszłam do recepcji, by dowiedzieć się na którym oddziale leży Matt.
-W czym mogę pomóc ?- odezwała się rudowłosa recepcjonistka
-Chce się dowiedzieć, na którym oddziale leży Matthew Rowley. Przywieźli go tutaj kilka godzin temu.- wytłumaczyłam
-A Pani jest kimś z rodziny ?- zapytała
-Yhm, tak jestem- skłamałam
-W takim razie proszę udać się na OIOM główny. Pan Rowley w tej chwili czeka na operację, dlatego nie jest przydzielony do żadnego z oddziałów.- powiedziała
-A gdzie znajdę lekarza prowadzącego ?- zapytałam odchodząc
-Pewnie przy nim. Jest nie za ciekawie z chłopakiem. Biedak.- powiedziała
Bez problemu dotarłam do sali. Wejścia pilnowała pielęgniarka.
-A Pani tu do kogo ?- zapytała
-Ja do Pana Rowleya- odpowiedziałam grzecznie
-Ale tu nie można wchodzić- powiedziała
-Wiem, ale lekarz kazał mi tu przyjechać- wytłumaczyłam
-W takim razie proszę chwilę poczekać, Pan doktor zaraz do Pani wyjdzie- powiedziała po czym weszła na OIOM poinformować lekarza o moim pobycie
Chwil po tym wyszła do mnie i powiedziała:
-Doktor zaprasza do gabinetu. Ale najpierw proszę założyć fartuch ochronny.
Przy pomocy pielęgniarki szybko założyłam fartuch i weszłam na salę.
-Dziękuję za przybycie.- zaczął doktor
-Gdzie teraz jest Matt ? Jaki jest jego stan ?- zapytałam
-Pan Matthew jest teraz na tomografii komputerowej. Jego stan niestety pogarsza się. Z najnowszych badań wynikło, że jedna z jego nerek przestaje funkcjonować. Konieczny jest przeszczep, ale niestety nie mamy dawcy.- wyjaśnił
-Weźcie ode mnie- wypaliłam bez zastanowienia
-Ale czy Pani jest tego pewna ?- zapytał
-Tak jestem. Jestem świadoma wszystkich konsekwencji.- odpowiedziałam
-W takim razie zaprowadzę Panią na wszystkie badania i jeżeli będą prawidłowe, wtedy będziemy operować.
-------------------------------------
Jestem już po wszystkich badaniach, dotyczących zakwalifikowania mnie jako dawczynię. Czekałam niecierpliwie na korytarzu. Niestety nie mogłam się zobaczyć z Mattem. W duchu miałam nadzieję, że uda mi się. Uda mi się uratować jego życie.
-Zapraszam panią do siebie- powiedział doktor
Posłusznie poszłam za nim do gabinetu i usiadłam na fotel.
-I jak wyniki ?- zapytałam z nadzieją w głosie
-Jest Pani zakwalifikowana. Jeżeli nie rozmyśliła się Pani co do przeszczepu, proszę podpisać dokumenty i będziemy za chwilę operować.- odpowiedział
Podpisałam wszelkie dokumenty. Za chwilę będę na bloku operacyjnym. Wiedziałam dokładnie co może mnie czekać po operacji. Bardzo oszczędny tryb życia, zmiana diety. Wiedziałam także, że ciało Matta może odrzucić przeszczep. Przed wejściem na salę przedoperacyjną, wysłałam do Vladimira smsa by go uspokoić.
-----------------------------------
Godzina 23:40, sala pooperacyjna
Jestem już po przeszczepie. Matt z tego co się dowiedziałam też. Zobaczyć będę mogła go dopiero za 2 dni. Teraz muszę leżeć.
Z mojej torebki, telefon wydawał ciche wibracje. Sięgnęłam po nią delikatnie i wyjęłam telefon. Dzwonił Vladimir.
-Co Ty robisz ? Gdzie jesteś ? Kiedy wrócisz ?- zasypał mnie pytaniami
-Pojechałam do Francji na konsultacje. Nie martw się o mnie. Znajomi mnie poprosili o przysługę- kłamałam
-Ehh, no dobrze, dlaczego o tym wcześniej nie powiedziałaś ?- zapytał
-Nagła sytuacja- powiedziałam słabym głosem
-A kiedy wrócisz ?- zapytał
-Jakoś tak w przyszłym tygodniu, może za dwa. Przepraszam- powiedziałam
-Znajomi ważniejsi niż ja ? Wracaj jak najszybciej !- krzyknął
-Nie mogę. Przepraszam muszę już kończyć- okłamałam go
-Wariatka- wysyczał i wyłączył się
Głupio mi się zrobiło, gdy tak go bezczelnie okłamywałam. Nie zasłużył sobie na to, ale nie mogłam mu powiedzieć, że jestem po operacji i od dzisiaj żyję bez jednej nerki. Nie miałam siły już walczyć z natłokiem myśli, dlatego postanowiłam, że pójdę spać.
_______________________________________________________
Rozdział wyjątkowo długi, ale musiałam go przerwać ze względu iż ciągnąłby się jeszcze w nieskończoność : P
Następny nie wiem kiedy będzie, być może w przyszłym tygodniu ; )
Jak myślicie, co będzie dalej ? Czy Vladimir wybaczy kłamstwa Julicie ? Czy uda się Matta uratować ? Czy Julita i Matt w końcu porozmawiają ze sobą szczerze ?
ŚWIETNY ROZDZIAŁ, MIMO ŻE NIE BYŁO KORKA! KOREK GÓRĄ!!!
OdpowiedzUsuńJa myśle, ze Vladimir się dowie od kogoś, albo prasa prędzej wywęszy sprawę?
OdpowiedzUsuńZ jednej strony jestem pełna uznana dla dziewczyny za takie poświęcenie.
Myślę, że po udanych operacjach uważam, że wręcz muszą ze sobą porozmawiać Matt z Julitą! Koniecznie! I ma przeżyć!
Rozdział przecudny!
Pozdrawiam i weny!
Zapraszam potem do mnie, bo będzie nowy rozdział!