sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział X .

Nie zrozumiałam wyrazu twarzy cioci. Czy jest zadowolona, że mam dobre relacje z Mattem, czy coś się stało.
-Julita, a Ciebie co tak rozbawiło ?- zapytała ciocia kładąc reklamówkę z zakupami oraz listy na duży kuchenny stół
-No bo wczoraj w Wisthler była impreza i skoczkowe zbyt dużo wypili-skłamałam- A dzisiaj Matt okazało się, że jest mocno skacowany, ubierał się w biegu i zapomniał ...-i tu się zatrzymałam tłumiąc swój śmiech
-Czego zapomniał?- zapytała z zaciekawieniem ciocia
-Bokserek zapomniałem ubrać- wtrącił Matt, po czym jego głowa znalazła się na stole.
Chociaż przyjął taką pozycję, to widać było po nim, że było mu wstyd, ale po chwili śmieliśmy się razem we trójkę.
-Julitko, kochanie przyszedł list do Ciebie z polskiej ambasady.- powiedziała ciocia- Weź go i idźcie z Mattem do pokoju, a ja tu spokojnie oprzątnę.- dodała po czym zajęła się swoimi sprawami
Zabrałam list ze stołu i poszłam wraz z Mattem do swojego pokoju. Gdy otwierałam list, ręce drżały mi jak osika.
-Oby ją odnaleźli-pomyślałam w duchu
Gdy wreszcie udało mi się go otworzyć, rozwijałam kartkę bardzo powoli, zupełnie jakby czekał mnie jakiś wyrok. 
---------------------------
Oczami Matta

Kartka opadła bezszelestnie na podłogę, a Julita zalała się łzami.
-Julita, co się stało ? Co jest w tym liście ?- zapytałem przejęty
Nie odpowiedziała, tylko jeszcze bardziej się rozpłakała. Chciała uciec z pokoju, ale udało mi się zatrzymać ją siłą. Odprowadziłem ja do łóżka, a ona się na nie rzuciła i odwróciła do mnie plecami, nadal gorzko płacząc.
Okryłem ją kocem i postanowiłem zajrzeć do listu, bo chcę wiedzieć co takiego w sobie ukrywał, że Julita nagle się rozpłakała.
Nie czytałem całości, bo było to bez sensu, czytanie tych wszystkich kodeksów i paragrafów.

"... W związku z wcześniejszymi wszczętymi procedurami w sprawie odnalezienia osoby bliskiej dla wnioskodawcy, jesteśmy zobowiązani przekazać najświeższe informacje dotyczące postępowania w/w sprawy...
Udało nam się odnaleźć siostrę wnioskodawczyni p.Julity Leśniewskiej, Panią Agnieszkę Korybut z domu Leśniewską. Udało nam się także również z nią skontaktować,  ale ta nie chce utrzymywać jakichkolwiek kontaktów z w/w wnioskodawcą, argumentując sprawę słowami "Wypadek to wyłącznie jej wina, a ja z mordercami nie rozmawiam". Dlatego z przykrością informujemy, że nie możemy przekazać żadnych danych kontaktowych p.Korybut do wglądu dla wnioskodawcy...
Całą sprawę uznajemy za zakończoną"

Odłożyłem list na szafkę nocną i przytuliłem Julitę. Nigdy nic nie wspominała o siostrze. Nie chciałem nic mówić w tej chwili, bo wiedziałem, że mógłbym ją w tej chwili jeszcze bardziej zdołować. Zacząłem gładzić jej włosy, by chodź trochę się uspokoiła. Siedzieliśmy tak w milczeniu z dobra godzinę, może nawet dłużej, ale Julita wciąż płakała. Może nie tak intensywnie jak na samym początku , ale nadal jednak. Wstałem by rozprostować kości. Podszedłem do okna, gdy nagle usłyszałem:
-Wyjdź. Chcę być sama.- powiedziała zachrypnięta
-Nie chciałbym zostawiać Cię samej teraz w tej sytuacji- odpowiedziałem spokojnie
-Po prostu wyjdź !- wrzasnęła
Zabrałem telefon i wyszedłem z pokoju. Zadecydowałem, że nie opuszczę jeszcze jej domu na wszelki wypadek. Siedziałem oparty o ścianę obok jej drzwi. Mijały minuty, a ona nadal płakała. Wzięłam do ręki telefon i wybrałem numer. Nie zastanawiałem się czy to jest dobra decyzja, ale to jedyny pomysł jaki mi przyszedł w najbliższym czasie. Po kilku sygnałach odebrał Vladimir-
Co chcesz ?- zapytał chłodno
-Też się stęskniłem- odburknąłem- Julita jest w rozsypce, płacze już kolejną godzinę. Przyjedź do niej.- powiedziałem najbardziej skrótowo byleby zrozumiał
W słuchawce słyszałem ciche westchnięcie i jęk.
-Gdzie mieszkacie ?- zapytał po chwili
-W Calgary. Adres wyślę smsem.-odpowiedziałem
-Dobra. Będę za godzinę-powiedział i się rozłączył.
Ok, nie trawię typka, on widać też za mną nie przepada, ale nie mogę patrzeć jak Jula cierpi. Może on zaradzi coś na jej smutek.
-Julita, Matt wychodzę i wrócę późnym wieczorem- usłyszałem głos jej cioci
--------
Oczami Vladimira

Około 16:50 przybyłem pod wskazany adres. Zadzwoniłem do drzwi i po chwili otworzył Matt. Ruchem ręki okazał, żebym wszedł.
-Co się stało ?- zapytałem
Opowiedział mi wszystko ze szczegółami, łącznie z tym co było napisane w liście.
-Mogę do niej wejść? zapytałem
-Idź, tylko ostrzegam, że jest w fatalnym nastroju-odpowiedział Matt
Zaprowadził mnie pod drzwi jej pokoju. Słychać było cichutkie łkanie. Zapukałem.
-Mówiłam, żebyś sobie poszedł- powiedziała słabym głosem
Wszedłem do pokoju i skierowałem się w stronę łóżka gdzie siedziała Julita. Pokój był duży, jasny, a przede wszystkim nie był zagracony. Na ścianach w kolorze trawy, można było zobaczyć mnóstwo zdjęć. Przyrody, jedzenia, miast, jej, Matta i kilku innych ludzi oraz skoczków narciarskich.
Gdy rozglądałem się tak po pokoju, Julita podniosła lekko głowę i zapytała:
-Co Ty tu robisz ? I jak tu trafiłeś ?
-Dowiedziałem się, że potrzebujesz kogoś bliskiego w tej chwili i przyjechałem najszybciej jak się dało. Adres mam od Matta, także jemu dziękuj.-powiedziałem
Podszedłem do łóżka i usiadłem obok niej.
-Czy... Czy on nadal tu jest ?- zapytała
-Tak . Siedzi w salonie.-odpowiedziałem
Julita głęboko westchnęła i oparła głowę o moje ramię.  Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, jej płacz po woli ustępował,  aż w końcu przestała.
-Dlaczego ona mi to robi ? Przecież to nie ja zabiłam rodziców- powiedziała cichutko smutnym głosem
-Nie wiem. Ludzie są różni. Nie przejmuj się nią, jakoś sobie poradzimy bez niej kochanie- powiedziałem po czym musnąłem jej głowę ustami.
Nasze spotkanie, przerwał dźwięk dzwonka mojego telefonu. Dzwonił tata.
-Słucham?- zapytałem
-Vladimir, wracaj do samochodu. Mamy za 4 godziny samolot, a musimy jeszcze wrócić do Wisthler, pojechać po nasze bagaże do hotelu, chyba zapomniałeś jakie odprawy są długie.
-Ehh, zaraz będę-westchnąłem i wyłączyłem się
Julita spojrzała na mnie.
-Musisz już wyjeżdżać ?- zapytała
-Niestety. Mam za 4 godziny samolot powrotny.
-Czyli zobaczymy się dopiero w czerwcu ?- zapytała zmartwiona
-Przykro mi, ale pamiętaj, że Cię kocham. Dobrze ?
-Dobrze- powiedziała
Wstałem i już zbierałem się do wyjścia, gdy Julita podeszła do mnie, wtuliła się we mnie i pocałowała mnie.
-Dziękuję, że jesteś-szepnęła
Wyszliśmy razem z jej pokoju, ona skierowała się w stronę salonu, gdzie na kanapie siedział Matt i przeglądał jakąś gazetę, ja wyszedłem z jej domu, gdzie czekał na mnie ojciec w wypożyczonym samochodzie.
----------------
-Mogę?- zapytałam nieśmiało wskazując miejsce obok Matta
-Pewnie- odpowiedział
Ciesze się, że mam takiego przyjaciela jak Matt.
-Dziękuję.- powiedziała i objęłam go
-Ale za co ?- zapytał
-Gdyby nie Ty, to kto wie ile bym spędziła w pokoju rycząc- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem
Siedzieliśmy obok siebie, patrząc się w ogród, lecz nasze spojrzenia spotykały się co jakiś czas.
-Mogę Cię jakoś rozweselić ?- zapytał
-Wystarczy, że jesteś. A jakieś specjalne pocieszanie nie będzie chyba mi potrzebne-odpowiedziałam
-Ale ja wiem co by Ci poprawiło humor. Przypomnij sobie, dlaczego przyjechałem dziś po południu.-powiedział
Na samą myśl o tym, humor znacznie mi się poprawił. Spojrzałam na Matta przechylając lekko głowę, chyba wyczuł mnie, bo powiedział:
-Spokojnie, teraz mam je na sobie. Chyba, że nie wierzysz to sprawdź- zaśmiał się głośno
Oberwał ode mnie poduszką.
-Weź zboczony jesteś- powiedziałam po czym się roześmiałam
Wyjął poduszkę zza pleców i oddał mi cios. Wojna na poduszki razem z najlepszym przyjacielem zdecydowanie poprawia nastrój, uwierzcie.
-Dobra dość, już nie mogę-powiedział Matt, udając, że mdleje.
-To może teraz jakiś film ?-zaproponowałam
---------------
Oczami Matta

Było już koło 23, Julita przysypiała na kanapie.
-Chodź odprowadzę Cię do pokoju-szepnąłem do Julity
Była taka zmęczona, że nawet nie miała siły wstać i pójść do pokoju. Postanowiłem, że ją do niego zaniosę.
Okryłem ją kocem i pocałowałem w czoło na dobranoc. Zbierałem się do wyjścia, gdy do domu po ciuchu weszła jej ciocia.
-Matthew, co Ty tu jeszcze robisz ?-zapytała zaskoczona moją obecnością
-Oglądaliśmy film i właśnie zbierałem się do wyjścia-wytłumaczyłem
-Jak Julita przyjęła ten list ?-zapytała
-A Pani skąd wie co było w tym liście ?-zapytałem zaskoczony
-Domyślałam się.-odpowiedziała
-Jest przybita, dość długo płakała, ale teraz myślę, że jest lepiej.-opowiedziałem
-Dziękuję Matthew. Nie wiem co by Julitka bez ciebie zrobiła-uśmiechnęła się ciepło
-Przyjaciele powinni być razem w każdej chwili.-powiedziałem
Pożegnaliśmy się i wyszedłem. Drogi powoli pustoszały, więc jazda samochodem nie była długa.
Dzień był ciężki. Przede wszystkim dla Julity. Tak bardzo chciałbym dzielić każdą wolną chwilę z tą dziewczyną...
______________________________________________________________________
Dość długi mi ten rozdział wyszedł, ponieważ pisało mi się lekko i przyjemnie :) W następnym odcinku przyspieszę trochę czas, czyli mniej więcej o niecałe 2 miesiące  : P
 Dziękuje wszystkim  którzy czytają moje opowiadanie i zachęcam do komentowania. : ))

2 komentarze:

  1. Dziękuję za komentarz u mnie! :)
    Hmmm długość, długością, spodobał mi się rozdział :)
    Momentami jednak razi mnie przeskakiwanie oczami innych bohaterów, mimo to polubiłam sposób czytania i myślenia spojrzeniem Vladimira! :)
    Mam nadzieję, że sprawy Julitki się unormuje!

    Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń