niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział II .

Nawet nie zorientowałam się kiedy dojechaliśmy na miejsce. Było wyjątkowo spokojnie w Wisthler, jak na środek tygodnia. Matt zaparkował przed hotelem. Wzięliśmy swoje walizki z bagażnika i szybko pognaliśmy do hotelu, domyślając się, że cała ekipa już od dawna na nas czeka. Oczywiście nie myliłam się.
-Chłopie ja rozumiem, że kobiety do Ciebie lgną, ale treningi przede wszystkim-powiedział Mackenzie, po czym głupio zarechotał.
-To nie jego wina, to moja ponieważ zaspałam-odpowiedziałam, lekko uśmiechając się.
Chłopaki jak na zawołanie, zaczęli na mnie patrzeć. Jeden do drugiego coś szeptał. Kątem oka zauważyłam jak Matt się krzywi.
-A wam co ? Ducha zobaczyliście ?-rzuciłam oschle w ich stronę.
Matt widząc moje lekkie oburzenie dodał:
-Chłopaki, to przecież Jula. Co wy nie poznajecie ?-zapytał
Po części to ja ich rozumiałam, ostatnio widzieliśmy się prawie rok temu. Oni cały czas te swoje wyjazdy po kraju, czasami nawet Puchar Świata, Kontynentale i FIS Cup, a ja studia. Czasami zastanawiałam się, po co studiuję dwa kierunki na raz, ale po chwili zapominałam o tym, bo wiedziałam jak bardzo chciałam związać swoją przyszłość ze skokami. Już jako mała dziewczynka o tym wiedziałam. W mojej rodzinie skoki odgrywały ważną rolę. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Matta:
-Jula, zejdź na ziemię. Masz to jest klucz od pokoju. Pomógłbym Ci z bagażami, no ale niestety nie mogę, spadamy na skocznię. A zapomniałbym, legitymację, uprawniającą do wejścia na skocznię nasz w małej kieszonce w torebce- powiedział, po czym delikatnie mnie objął na pożegnanie .
-Dzięki- odpowiedziałam, po czym zaczęłam kierować się w stronę pokoju, który numer widniał na zawieszce przy kluczu.
-To tu- powiedziałam do siebie i weszłam. Był to pokój niewielki, lecz przestronny. Walizkę przeciągnęłam pod okno a resztę swoich rzeczy położyłam na niewielki stolik, a sama opadłam na łóżko. Te przenoszenie bagaży szczerze mówiąc delikatnie mnie zmęczyło. Całe szczęście  że rzeczy Matta już dawno tu są, bo nie dałabym rady ich tu przyciągnąć.
Po chwili leżenia, postanowiłam, że sprawdzę co ciekawego słychać na facebooku i sprawdzę maile. Zanim zalogowałam się gdzie trzeba, stwierdziłam, że otworzę okno, bo trochę duszno.
Na facebooku nic ciekawego się nie działo, za to na mailu znalazłam kilka bezsensownych reklam i najważniejsze- mail od Vladimira. Od czasu gdy poznaliśmy się na zawodach LGP w Curchevel, często ze sobą piszemy, czasem nawet zdarza się, że Vladi ma kilka wolnych chwil, wtedy rozmawiamy poprzez skype.
" Cześć Jula,
Dzięki za ostatniego maila :) Mam dla Ciebie drobną niespodziankę.Teraz nie będę się rozpisywać za mocno, bo wyjeżdżam. W sumie nie tyko ja wyjeżdżam- jadą też Szwajcarzy, Finowie, Ukraini i Kazachowie. I uwaga chwila napięcia....... Lecimy do Wisthler!! Cieszysz się ? Tak bardzo nie mogę się doczekać już naszego spotkania. Lecimy na jakiś dziwny konkurs, który nawet nie jest zaliczany do LGP i do niczego. Jakiś konkurs dla krajów słabo rozwiniętych w skokach czy co ?
Przylecimy 10 kwietnia.
No to ja zmykam,
Całusy
Vladimir "
Patrzałam się na datę i łzy napływały mi do oczu. Nie, to nie były łzy szczęścia. Dokładnie 10 kwietnia mija 10 rocznica od śmierci moich rodziców. Jak ja mam się cieszyć, z tego, że on przyleci ? No jak ?

----------------------
I na dzisiaj koniec. Jak myślicie, czy Jula będzie cieszyć się z przylotu Vladimira ?

2 komentarze:

  1. Świetne !! :)
    Czekam na dalsze rozdziały, kochana :3 W końcu relacja Vladimir-Julia musi się przecież "rozwinąć" ^^

    http://ski-lovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. fantastyczne drugie opowiadanko
    czekam kiedy mnie dodasz do opowiadanka z gregorem

    OdpowiedzUsuń