Leżałam w naszej sypialni i poruszyłam niespokojnie ręką. Głowa strasznie bolała, a rana pooperacyjna dawała o sobie znać. Nie miałam pojęcia dlaczego zemdlałam. Stres ? A może to powikłania ? Podniosłam się i siedziałam skulona w ciszy. Na krześle przy biurku siedział Vladimir. Nie mówił nic tylko patrzył się na mnie. Nie wiem czego bardziej się obawiam w tej chwili. Tej głuchej wiele znaczącej ciszy, czy tego, że muszę rozmawiać z Vladimirem, co było powodem mojej ucieczki z Austrii. Chyba to jednak cisza tak bardzo paraliżowała.
Vladimir wstał i podszedł do łóżka, usiadł obok mnie i spojrzał mi prosto w oczy. W tym samym momencie zalałam się łzami.
-Przepraszam- powiedziałam cicho nadal łkając
On nadal nic nie mówił. Tylko przytulił mnie. Czy to oznacza, że mi wybaczył ?
-Jestem głupia. Mogłam Ci powiedzieć prawdę.- tłumaczyłam
-Nie jesteś głupia. Tylko podjęłaś bardzo nierozsądną decyzję nic mi o tym nie mówiąc i w dodatku okłamując mnie.
-Błagam wybacz mi, nie chcę Cie stracić.
-Wybaczę. Pod jednym warunkiem.
-Jakim ?- zapytałam
-Że już nigdy więcej nie okłamiesz mnie. Rozumiem, że chciałaś uratować przyjaciela. Sam bym pewnie nie postąpił inaczej. Zabolało mnie to, że nie powiedziałaś mi o tym, gdzie i po co jesteś. Mamy niedługo wziąć ślub, a okazuje się, że nie jesteś wobec mnie szczera ?
-Mogę Cię o coś zapytać ?
-Zawsze.
-Kim była ta dziewczyna z którą Cię widziałam, zanim.. no zanim zemdlałam ?
-A Natasza... To chrześnica ojca.- odpowiedział chociaż w jego głosie dało się wyczuć nutę zakłopotania- A teraz pozwól, że przedstawię Ci plan dzisiejszego dnia.
-Zamieniam się w słuch- powiedziałam z uśmiechem i wtuliłam się w Vladiego
-To po pierwsze, zajrzysz do swojego gabinetu, bo tato zostawił Ci jakąś ważną informację. Nie wiem dokładnie jaką, nie pozwolił zaglądać mi do Twojego pomieszczenia. Potem zjesz śniadanie, bo musisz nabrać teraz sił po operacji. Następnie pojedziemy zamówić zaproszenia ślubne, a na koniec czeka Cię spotkanie z pewną grupą samych przystojniaczków- zaśmiał się
-I kiedy Ty to tak wszystko wymyśliłeś ?- zapytałam zaskoczona
-Czekając aż moja piękna narzeczona się obudzi.
Zaśmiałam się. Ten facet potrafi mną zakręcić. Ale i tak go kocham. Chociaż miewam wątpliwości czy to właśnie dobry wybór, planując z nim wspólną przyszłość.
Oboje wstaliśmy z łóżka i wyszliśmy na schody. Nagle Vladimir mnie złapał i zaczął znosić po schodach.
-Vladmir ! Wariacie, puść mnie.- mówiłam
-Nie ma mowy. Musisz teraz dużo odpoczywać.
-Aha czyli rozumiem, że myć samej też mi się nie wolno ?- przekomarzałam się
-No pewnie, że nie. Już ja się tobą tam zajmę. Jestem do usług przez 24 godziny.
-Boże, co ja robię. Żyję pod jednym dachem ze zboczeńcem !- westchnęłam z rozbawieniem
-I tak mnie kochasz
-Oczywiście- powiedziałam i pocałowałam go
Vladmir oddalił się do kuchni a ja weszłam do swojego gabinetu. Nic się w nim nie zmieniło od czasu mojego wyjazdu. No oprócz ilości korespondencji leżącej na biurku. Nie było czasu czytać każdej wiec przejrzałam tylko od kogo są. Przyjaciele, zaproszenia od hoteli i ośrodków wypoczynkowych. Jedna koperta zdecydowanie przykuła moją uwagę. Dostałam ją od samego prezesa FIS'u. Delikatnie otworzyłam kopertę w obawie, że naruszę jej zawartość.
-Tak !- krzyknęłam w myślach
FIS rozpatrzył pozytywnie moja prośbę o przyjęcie wszystkich zawodników na inauguracyjny konkurs Letniej Grand Prix. To duży krok dla naszej ekipy. mam nadzieję, że chłopaki się ucieszą. Vladimirowi na razie nie będę nic mówić. Dowie się wraz z całą ekipą.
Schowałam list do szuflady i poszłam do kuchni pomóc Vladiemu.
-----------------------------
Tosty francuskie z dżemem malinowym . Mmm, pycha ! Po skończonym śniadaniu, wróciłam do gabinetu i zabrałam materiały na dzisiaj i pojechaliśmy do centrum.
Gdy wysiedliśmy przed centrum handlowym nastąpiło oberwanie chmury. Na szczęście nie zmokliśmy mocno. Vladimir złapał mnie za rękę i zaprowadził mnie do salonu z dodatkami ślubnymi.
-Dzień Dobry. My byliśmy umówieni na wybranie wzoru zaproszeń ślubnych.- powiedział Vladimir
-Jak nazwisko ?- zapytała ekspedientka
-Zografski
- Ach, tak oczywiście. Już podaję album.- odpowiedziała z uśmiechem ekspedientka
Po chwili oboje oglądaliśmy razem tysiące wzorów zaproszeń. Każde było piękne, ale urzekło nas jedno( klik)
-Bardzo dobry wybór- oznajmiła ekspedientka- Teraz będą mi potrzebne jeszcze dane. Jak Pani się nazywa ?- zwróciła się do mnie
-Julita Leśniewska
-Pana imię i nazwisko znam. - powiedziała do Vladimira- Jaka data ślubu ?
-27 listopad 2013 roku .- odrzekł Vladimir
Nawet pojęcia nie miałam, że już załatwił nawet datę.
-Miejsce ślubu ?- zapytała
-Kościół Hofkirche przy Universitatstr. 2
Tak, o tym też nie miałam pojęcia. I kto tu komu nie mówi prawdy- pomyślałam
- I ostatnia sprawa. Ile zaproszeń Państwo potrzebują ?- zapytała
-Julita, czy wiesz już tak mniej więcej ?- zapytał mnie Vladimir
-Jeśli policzyć naszych znajomych ze świata skoków plus znajomi i Twoja liczna rodzinka, to gdzieś tak wyjdzie z 350 osób- odrzekłam
-Dziękuję bardzo za zamówienie. Zaproszenia będą do odebrania w poniedziałek za 2 tygodnie. Wtedy uregulujemy się finansowo.
-Dobrze, dziękujemy.
-Do widzenia- odpowiedzieliśmy razem
-Do zobaczenia- odpowiedziała nam z uśmiechem ekspedientka
Z zaproszeniami załatwione teraz pora na zajęcia z chłopakami. Długo niestety nie będę mogła poprowadzić tych zajęć, ponieważ nie czułam się najlepiej.
-Po odebraniu zaproszeń, zajmiemy się zamówieniem sali i tymi innymi detalami. Tylko tymi detalami ty się zajmiesz bo ja tego nie zniosę- odpowiedział Vladimir
-Tak samo jak wybór sukni dla mnie- zaśmiałam się
-O to to już załatwisz z moją mamą.
-----------------------------------
Wszyscy już na nas czekali w sali, wraz z Panem Emilem.
-No nareszcie. Tęskniliśmy Julito- odrzekł
-Ja także. Chciałabym was ogromnie przeprosić za to, że wyjechałam tak bez słowa wyjaśnienia. Poddałam się niewielkiej operacji, ale jest już wszystko w porządku i powoli wracam do pełni zdrowia, chociaż jeszcze przez pewien czas zajęcia nie będą takie jak być powinny. Będą za to znacznie krótsze. A podczas dzisiejszych zajęć chciałabym abyście wypełnili testy, które przywiozłam ze sobą. Są one mi bardzo potrzebę, ponieważ chciałabym poznać wasze mocne i słabe strony, by wiedzieć nad czym pracować. Mam również dla was bardzo dużą niespodziankę, ale to już po rozwiązaniu testów.- powiedziałam po czym przystąpiłam do rozdawania testów. Po minach chłopaków widać było, że ucieszyli się, że do nich wróciłam.
-----------------
Po 15 minutach, testy z powrotem znalazły się u mnie, a ja mogłam wreszcie wyjawić chłopakom tajemnicę.
-Jaka to niespodzianka ? Powiesz nam ?- zapytał zniecierpliwiony Bogomil
-A więc, dzisiaj dostałam oficjalne pismo z FIS'u i wy wszyscy dostaliście zgodę na wystąpienie w inauguracyjnym konkursie Letniej Grand Prix- oznajmiłam z uśmiechem
Po sali przeszedł gromki okrzyk zadowolenia, a Pan Emil mrugnął do mnie porozumiewawczo.
-I to by było Panowie tyle na dzisiaj. Możecie się rozejść, za to jutro nie będzie tak przyjemnie, bo połączę wam zajęcia psychologiczne z fizycznymi.
Wszyscy wyszli z sali, zabrałam testy i my też wyszliśmy. To znaczy ja, Vladimir, Martin i Pan Emil. Przed budynkiem Martin powiedział:
-Nie rób nam więcej takich ucieczek.
-Nie będę- obiecałam
I rozeszliśmy się każdy do swojego samochodu. Przed samochodem Vladimir przystanął i powiedział:
-Jesteś niesamowita.
Nie odpowiedziałam nic, tylko złożyłam na jego ustach długi i namiętny pocałunek.
_________________________________________________________
Zgodnie z obietnicą przyszły odcinek będzie pisany oczami Matta. Wiecie co ? Zrobiło mi się znowu zbyt słodko, więc ostatnio postanowiłam, że uśmiercę jakiegoś bohatera. Nie zdecydowałam kto to będzie, ale na pewno nie Julita :D
Odcinek postarałam się napisać najszybciej jak się da, ale niestety nie jest to tak szybko jakby niektórzy oczekiwali. Muszę przez najbliższe 4 tygodnie dużo leżeć. Jedynym plusem jest to, że zamiast gipsu noszę ortezę ortopedyczną( taka lżejsza wersja gipsu).
See you soon, kochani :* Jeśli czytacie, zostawcie komentarz :)
piątek, 28 czerwca 2013
niedziela, 23 czerwca 2013
Rozdział XVIII .
Co chciał ? Nie wiem. Idąc niespiesznie do gabinetu lekarza obawiałam się najgorszego.Tylko o kogo chodzi ? O mnie czy o Matta ?
-Proszę usiąść- powiedział lekarz
-Czy coś się stało ?- zapytałam siadając nerwowo
-W pewnym sensie- odpowiedział tajemniczo- Chodzi o Pani przyjaciela. Jego organizm zaakceptował przeszczep. Jednak będzie musiał pozostać jeszcze 2 tygodnie w szpitalu. I tutaj mamy pewien mały problem. Pan Rowley nawet nie chce słyszeć o tym. Upiera się i twierdzi, że musi jak najszybciej wrócić do skoków.
-Ale z tego co się orientuję, najwcześniej może wrócić do skakania za pół roku jeżeli w ogóle.- odparłam
-Dokładnie. Mam do Pani ogromną prośbę. Porozmawiałaby z nim Pani ? Zauważyłem, że liczy się on z Pani zdaniem, wydaje się nawet być radośniejszy, a to bardzo ważne przy regeneracji .
-Oczywiście, że z nim porozmawiam. Jeszcze dzisiaj wyrazi zgodę na pozostanie w szpitalu i poddaniu się kompleksowemu leczeniu pooperacyjnego. Jego psychika jest w tej chwili chwiejna, więc proszę nie zważać na jego różne słowa, ponieważ czasami może być ich nie świadomy. Matt jest typem człowieka, który jak powie coś źle nie będzie chciał się przyznać do popełnionego błędu.
-A skąd ma Pani tak duże pojęcie o psychologii ?- zapytał zaskoczony
-Właśnie ukończyłam studia psychologiczne i obecnie jestem psychologiem bułgarskiej kadry skoczków narciarskich- odparłam z dumą- A co ze mną ? Kiedy będę mogła opuścić szpital ?
-Byłbym zapomniał. Za godzinę przygotuję Pani wypis i wszystkie zalecenia, dotyczące przyszłego trybu życia. Wyrobi się Pani z rozmową ?- zapytał
-Oczywiście- powiedziałam zadowolona i wyszłam z jego gabinetu.
Teraz czeka mnie nie lada wyzwanie. Rozmowa z Mattem, nie będzie teraz należała do łatwych. Dobrze wiem, jak reaguje gdy mu się coś zakazuje. Zupełnie jak małemu chłopcu. Ale taka natura.
-O widzę, że wróciłaś. I jak rozmowa z lekarzem ?- zapytał Matt
-Zaraz Ci się oberwie- powiedziałam
-A za co ?- zapytał
-Za to, że jesteś tak uparty, że nie widzisz świata po za skokami, że życie nie jest tak ważne a nawet ważniejsze jak skoki.
-To nie jest tak jak myślisz. Nie chcę tu siedzieć i tkwić bez sensu. Mógłbym już trenować. Czuję się doskonale.
-Posłuchaj, jeżeli moja zdanie choć odrobinę się dla Ciebie liczy, to tu zostań. Nie po to uratowałam Ci życie, po to żebyś je zaraz zniszczył. Proszę zostań.
-Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim ?
-Jeśli Ci nie wyjdzie z jakichkolwiek przyczyn z Vladimirem, to zostaniesz wtedy moją żoną ?
Marzyciel.
-Dobrze- odpowiedziałam nieco rozbawiona.
-A teraz powiedz mi Julita jak z Tobą ? Kiedy Cię wypiszą ?- zapytał
-Za chwilę dostanę wypis i wylecę.
-Tak szybko ?- zapytał a na jego twarzy malował się smutek
-Muszę. Dobrze wiesz, że w tej chwili przebywam w kraju nielegalnie.
Pożegnaliśmy się i wyszłam. Zza szyby widziałam jeszcze przez chwilę Matta. Jak to jest, patrząc na osobę której niedawno się uratowało życie ? Jest zupełnie inaczej niż przedtem. Teraz łączy mnie z nim jakaś silniejsza więź niż dotychczas. Nie chodzi tu o miłość. A może ? Cieszę się, że jest przy mnie. Może nie dosłownie ale jest.
"Potrafimy kochać i marzyć
Dlatego wszyscy jesteśmy zwycięzcami..."
Właśnie wyszłam z taksówki i skierowałam się do hali przylotów. Za kilkanaście godzin z powrotem będę w domu. O Matta teraz się nie martwiłam. Da sobie radę. Bardziej obawiałam się Vladimira ze względu na jego wybuchowy charakter. Nie wiem jak zareaguje na to, że oddałam nerkę własnemu przyjacielowi. W pracy być może zrozumieją, że opuściłam parę zajęć z chłopakami. Oni są dobrzy, tylko trochę zagubieni. Ktoś musi ich nakierować na prostą. Wtedy zaczną osiągać sukcesy, o podium nie myślę, bo wiem, że z takimi zawodnikami jak Gregor Schlierenzauer czy Anders Bardal wygranie graniczy z cudem.
-----------------------------------------------
Już w domu. Nie dosłownie, ale jestem już w Innsbrucku. Pogoda była znakomita, dlatego postanowiłam, że nie będę nikogo z domowników prosić o przyjazd po mnie. Postanowiłam udać się autobusem.
Jadąc przez miasto, dopiero uświadomiłam sobie, że miałam cały czas wyłączony telefon ! Natychmiast go włączyłam i po chwili zaczęłam czytać setki smsów. Zmierzając już ku domowi, byłam zagłębiona w lekturze tych smsów. Najwięcej od Vladimira, ale tego akurat mogłam się spodziewać.Były urocze. Ale ostatnie dwa przeszły wszelkie granice. Trafnie dobierał słownictwo, które tak mocno bolało.
Schowałam telefon do torebki. Byłam przed domem. Zauważyłam Vladimira czule obejmującego jakąś dziewczynę.
A więc tak ?!
Nie miałam siły krzyczeć, nie miałam siły podejść. Robiło się duszno, zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Reszty nie pamiętam.
_________________________________________________________________________
KONIEC :D
Myślałam, że będzie wcześniej, ale niestety w poniedziałek uległam wypadkowi i nie mogłam przebywać tak często przed komputerem.
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, ponieważ jutro najprawdopodobniej będę miała założony gips.
A co do kolejnego rozdziału to jeszcze jeden będzie pisany oczami Julity, zaś po tym czyli rozdział XX, będzie pisany oczami Matta : 3
-Proszę usiąść- powiedział lekarz
-Czy coś się stało ?- zapytałam siadając nerwowo
-W pewnym sensie- odpowiedział tajemniczo- Chodzi o Pani przyjaciela. Jego organizm zaakceptował przeszczep. Jednak będzie musiał pozostać jeszcze 2 tygodnie w szpitalu. I tutaj mamy pewien mały problem. Pan Rowley nawet nie chce słyszeć o tym. Upiera się i twierdzi, że musi jak najszybciej wrócić do skoków.
-Ale z tego co się orientuję, najwcześniej może wrócić do skakania za pół roku jeżeli w ogóle.- odparłam
-Dokładnie. Mam do Pani ogromną prośbę. Porozmawiałaby z nim Pani ? Zauważyłem, że liczy się on z Pani zdaniem, wydaje się nawet być radośniejszy, a to bardzo ważne przy regeneracji .
-Oczywiście, że z nim porozmawiam. Jeszcze dzisiaj wyrazi zgodę na pozostanie w szpitalu i poddaniu się kompleksowemu leczeniu pooperacyjnego. Jego psychika jest w tej chwili chwiejna, więc proszę nie zważać na jego różne słowa, ponieważ czasami może być ich nie świadomy. Matt jest typem człowieka, który jak powie coś źle nie będzie chciał się przyznać do popełnionego błędu.
-A skąd ma Pani tak duże pojęcie o psychologii ?- zapytał zaskoczony
-Właśnie ukończyłam studia psychologiczne i obecnie jestem psychologiem bułgarskiej kadry skoczków narciarskich- odparłam z dumą- A co ze mną ? Kiedy będę mogła opuścić szpital ?
-Byłbym zapomniał. Za godzinę przygotuję Pani wypis i wszystkie zalecenia, dotyczące przyszłego trybu życia. Wyrobi się Pani z rozmową ?- zapytał
-Oczywiście- powiedziałam zadowolona i wyszłam z jego gabinetu.
Teraz czeka mnie nie lada wyzwanie. Rozmowa z Mattem, nie będzie teraz należała do łatwych. Dobrze wiem, jak reaguje gdy mu się coś zakazuje. Zupełnie jak małemu chłopcu. Ale taka natura.
-O widzę, że wróciłaś. I jak rozmowa z lekarzem ?- zapytał Matt
-Zaraz Ci się oberwie- powiedziałam
-A za co ?- zapytał
-Za to, że jesteś tak uparty, że nie widzisz świata po za skokami, że życie nie jest tak ważne a nawet ważniejsze jak skoki.
-To nie jest tak jak myślisz. Nie chcę tu siedzieć i tkwić bez sensu. Mógłbym już trenować. Czuję się doskonale.
-Posłuchaj, jeżeli moja zdanie choć odrobinę się dla Ciebie liczy, to tu zostań. Nie po to uratowałam Ci życie, po to żebyś je zaraz zniszczył. Proszę zostań.
-Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim ?
-Jeśli Ci nie wyjdzie z jakichkolwiek przyczyn z Vladimirem, to zostaniesz wtedy moją żoną ?
Marzyciel.
-Dobrze- odpowiedziałam nieco rozbawiona.
-A teraz powiedz mi Julita jak z Tobą ? Kiedy Cię wypiszą ?- zapytał
-Za chwilę dostanę wypis i wylecę.
-Tak szybko ?- zapytał a na jego twarzy malował się smutek
-Muszę. Dobrze wiesz, że w tej chwili przebywam w kraju nielegalnie.
Pożegnaliśmy się i wyszłam. Zza szyby widziałam jeszcze przez chwilę Matta. Jak to jest, patrząc na osobę której niedawno się uratowało życie ? Jest zupełnie inaczej niż przedtem. Teraz łączy mnie z nim jakaś silniejsza więź niż dotychczas. Nie chodzi tu o miłość. A może ? Cieszę się, że jest przy mnie. Może nie dosłownie ale jest.
"Potrafimy kochać i marzyć
Dlatego wszyscy jesteśmy zwycięzcami..."
Właśnie wyszłam z taksówki i skierowałam się do hali przylotów. Za kilkanaście godzin z powrotem będę w domu. O Matta teraz się nie martwiłam. Da sobie radę. Bardziej obawiałam się Vladimira ze względu na jego wybuchowy charakter. Nie wiem jak zareaguje na to, że oddałam nerkę własnemu przyjacielowi. W pracy być może zrozumieją, że opuściłam parę zajęć z chłopakami. Oni są dobrzy, tylko trochę zagubieni. Ktoś musi ich nakierować na prostą. Wtedy zaczną osiągać sukcesy, o podium nie myślę, bo wiem, że z takimi zawodnikami jak Gregor Schlierenzauer czy Anders Bardal wygranie graniczy z cudem.
-----------------------------------------------
Już w domu. Nie dosłownie, ale jestem już w Innsbrucku. Pogoda była znakomita, dlatego postanowiłam, że nie będę nikogo z domowników prosić o przyjazd po mnie. Postanowiłam udać się autobusem.
Jadąc przez miasto, dopiero uświadomiłam sobie, że miałam cały czas wyłączony telefon ! Natychmiast go włączyłam i po chwili zaczęłam czytać setki smsów. Zmierzając już ku domowi, byłam zagłębiona w lekturze tych smsów. Najwięcej od Vladimira, ale tego akurat mogłam się spodziewać.Były urocze. Ale ostatnie dwa przeszły wszelkie granice. Trafnie dobierał słownictwo, które tak mocno bolało.
Schowałam telefon do torebki. Byłam przed domem. Zauważyłam Vladimira czule obejmującego jakąś dziewczynę.
A więc tak ?!
Nie miałam siły krzyczeć, nie miałam siły podejść. Robiło się duszno, zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Reszty nie pamiętam.
_________________________________________________________________________
KONIEC :D
Myślałam, że będzie wcześniej, ale niestety w poniedziałek uległam wypadkowi i nie mogłam przebywać tak często przed komputerem.
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, ponieważ jutro najprawdopodobniej będę miała założony gips.
A co do kolejnego rozdziału to jeszcze jeden będzie pisany oczami Julity, zaś po tym czyli rozdział XX, będzie pisany oczami Matta : 3
niedziela, 16 czerwca 2013
Rozdział XVII .
Wybaczcie, że nie jest taki długi jak poprzednie, ale po prostu nie dam rady chwilowo .
Z dedykacją dla Sandry K.
Z dedykacją dla Sandry K.
_____________________________
2 dni później
Już nie mogę się doczekać ! Za kilka minut zobaczę się z Mattem. Od czasu operacji nie rozmawiałam z Vladimirem, ale to nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia. Chcę teraz porozmawiać z Mattem. Nie wiem czy będzie to miła rozmowa czy nie, ale muszę sobie wszystko z nim wyjaśnić. Nie, nie muszę, ale chcę. Zawsze był dla mnie ważny, ale teraz jakaś wewnętrzna siła przyciąga mnie do jego osoby jeszcze bardziej.
Stojąc przed drzwiami do sali w której leżał, policzyłam spokojnie do 10 i głęboko westchnęłam. Co ma być to będzie. Wchodzę. Leżał podpięty do tej aparatury i spał. Usiadłam na krześle biorąc delikatnie go za rękę, byleby go nie zbudzić. Ile bym dała, żeby wyszedł z tego wszystko, żeby jego organizm przyjął przeszczep, żeby między nami było jak dawniej. Gdybym miała możliwość cofnięcia się w czasie i gdybym miała tą pewność, że mój wyjazd niczego by nie zmienił to bym nie wyjechała.
Poczułam, że Matt delikatnie gładzi mnie po policzku. Szybko podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
-Boże, jak dobrze, że żyjesz- wyszeptałam
Uśmiechnął się, lecz nic nie powiedział. Tylko się patrzył na moją sylwetkę. Po wyrazie jego twarzy ciężko było rozpoznać, czy budzi się w nim gniew, litość, współczucie, skrucha a może radość ?
-Matt, posłuchaj jeśli masz do mnie pretensje, że przyleciałam teraz to naprawdę bardzo mi przykro. A Może jesteś zły, że w ogóle o tym wiem ? Jeśli cokolwiek jest nie tak, jeśli nie chcesz mnie z jakichkolwiek względów znać, spokojnie zrozumiem. Ale będę szczęśliwa, że mogłam uratować Ci życie, kosztem własnego.- powiedziałam
Po jego policzkach z wolna zaczęły spływać łzy.
-To głupie by facet płakał, ale ja nie wiem co powiedzieć- odpowiedział
-Wystarczy, że już więcej takiej głupoty nie popełnisz- powiedziałam z poważną miną
Po chwili powiedział:
-Chyba już wiem co chciałbym Ci powiedzieć- zaczął nieśmiało
-Tak ?- zapytałam zaskoczona
-Kocham Cię. Kocham, rozumiesz ? Bez względu na to czy jesteś z Vladimirem, czy bez niego i tak będę Cię kochał. Zawsze będę na Ciebie czekał. Czy Ci się to podoba czy nie.- powiedział,po czym zamknął oczy, by nie rozpłakać się jak małe dziecko
Po paru chwilach podniósł się i pocałował mnie. Tym razem nie stawiałam żadnego oporu. Niech ma być co będzie.
-Mam pewien plan. I masz się zgodzić. Po wyjściu ze szpitala polecisz ze mną. Musisz odpoczywać, a tam będzie idealnie. Pamiętasz jak było jak byliśmy małymi dziećmi ?-zapytałam
-Nie pojadę. Nie mogę. Nie chcę żeby Ciebie i Vladmira coś poróżniło przeze mnie. Jesteś z nim szczęśliwa, niedługo weźmiesz z nim ślub. Nie będę wcinał się w wasze życie.
Wiedziałam, że nie dam rady z nim walczyć.
-No dobrze. Ale musimy się częściej odwiedzać.
-Z tym to akurat się zgodzę.
Teraz już wiem dlaczego Matt ostatnio zachowywał się tak a nie inaczej. Po prostu był zazdrosny.
Gdy tak siedziałam na krześle i trzymałam Matta za rękę, weszła pielęgniarka.
-A Pani co tu robi ? Tu nie można od tak sobie wchodzić. Kim w ogóle Pani jest ?- zapytała wyraźnie niezadowolona moją obecnością.
Wysoka, czarnowłosa dziewczyna o filigranowej budowie spiorunowała mnie wzrokiem. Czyżby Matt wpadł jej w oko ? Ale tymi swoimi pytaniami wypowiedzianymi z taką chamskością wkurzyła mnie wybitnie. Ciężko zapytać grzeczniej ?
-Jak widać siedzę i doskonale wiem, że nie można tu sobie od tak przebywać, ale dostałam zgodę od lekarza prowadzącego.
-A ja Pani mówię, żeby Pani opuściła salę.
-Ponieważ?
-Bo ja tak chcę.
-Jeśli nie przyszła Pani podać leków, albo jakiś zastrzyk, nie ma Pani prawa wyrzucać mnie stąd.
-Nie Pani interes po co ja tu przyszłam
-No raczej trochę mój.
-No raczej nie i natychmiast proszę stąd wyjść bo wezwę ochronę.
-Bezczelna wariatka- mruknęłam
Po naszej wymianie zdań do sali wszedł lekarz.
-Pani Julito, zapraszam do mnie do gabinetu. Chciałbym z Panią porozmawiać.
Odchodząc posłusznie za lekarzem, przystanęłam przy pielęgniarce i powiedziałam:
-Nie uda Ci się wywłoko. Jestem jego narzeczoną- skłamałam po czym demonstracyjnie pomachałam jej dłonią z pierścionkiem zaręczynowym.
Wściekła zabrała się i wyszła z sali. Spojrzałam na Matta, który tylko się śmiał z całej tej sytuacji.
Mi raczej nie było do śmiechu. Nie tylko przez tą głupkowatą pielęgniarkę, ale przez poważny ton lekarza, jakim oznajmił mi, że musimy porozmawiać.
___________________________________________________________
THE END and to be continued- znowu ; D
Teraz powinnam zaglądać tu częściej, bo już niedługo wystawienie ocen : P
Pomimo, że upały i tak będę się mobilizować jak tylko się da by przedstawiać wam kolejne losy Julity. Te dobre jak i te złe. Plan już mam, chyba, że macie jakieś pomysł jak jeszcze można by tu bardziej ubarwić życie bohaterów ? Piszcie ; ))
Poczułam, że Matt delikatnie gładzi mnie po policzku. Szybko podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
-Boże, jak dobrze, że żyjesz- wyszeptałam
Uśmiechnął się, lecz nic nie powiedział. Tylko się patrzył na moją sylwetkę. Po wyrazie jego twarzy ciężko było rozpoznać, czy budzi się w nim gniew, litość, współczucie, skrucha a może radość ?
-Matt, posłuchaj jeśli masz do mnie pretensje, że przyleciałam teraz to naprawdę bardzo mi przykro. A Może jesteś zły, że w ogóle o tym wiem ? Jeśli cokolwiek jest nie tak, jeśli nie chcesz mnie z jakichkolwiek względów znać, spokojnie zrozumiem. Ale będę szczęśliwa, że mogłam uratować Ci życie, kosztem własnego.- powiedziałam
Po jego policzkach z wolna zaczęły spływać łzy.
-To głupie by facet płakał, ale ja nie wiem co powiedzieć- odpowiedział
-Wystarczy, że już więcej takiej głupoty nie popełnisz- powiedziałam z poważną miną
Po chwili powiedział:
-Chyba już wiem co chciałbym Ci powiedzieć- zaczął nieśmiało
-Tak ?- zapytałam zaskoczona
-Kocham Cię. Kocham, rozumiesz ? Bez względu na to czy jesteś z Vladimirem, czy bez niego i tak będę Cię kochał. Zawsze będę na Ciebie czekał. Czy Ci się to podoba czy nie.- powiedział,po czym zamknął oczy, by nie rozpłakać się jak małe dziecko
Po paru chwilach podniósł się i pocałował mnie. Tym razem nie stawiałam żadnego oporu. Niech ma być co będzie.
-Mam pewien plan. I masz się zgodzić. Po wyjściu ze szpitala polecisz ze mną. Musisz odpoczywać, a tam będzie idealnie. Pamiętasz jak było jak byliśmy małymi dziećmi ?-zapytałam
-Nie pojadę. Nie mogę. Nie chcę żeby Ciebie i Vladmira coś poróżniło przeze mnie. Jesteś z nim szczęśliwa, niedługo weźmiesz z nim ślub. Nie będę wcinał się w wasze życie.
Wiedziałam, że nie dam rady z nim walczyć.
-No dobrze. Ale musimy się częściej odwiedzać.
-Z tym to akurat się zgodzę.
Teraz już wiem dlaczego Matt ostatnio zachowywał się tak a nie inaczej. Po prostu był zazdrosny.
Gdy tak siedziałam na krześle i trzymałam Matta za rękę, weszła pielęgniarka.
-A Pani co tu robi ? Tu nie można od tak sobie wchodzić. Kim w ogóle Pani jest ?- zapytała wyraźnie niezadowolona moją obecnością.
Wysoka, czarnowłosa dziewczyna o filigranowej budowie spiorunowała mnie wzrokiem. Czyżby Matt wpadł jej w oko ? Ale tymi swoimi pytaniami wypowiedzianymi z taką chamskością wkurzyła mnie wybitnie. Ciężko zapytać grzeczniej ?
-Jak widać siedzę i doskonale wiem, że nie można tu sobie od tak przebywać, ale dostałam zgodę od lekarza prowadzącego.
-A ja Pani mówię, żeby Pani opuściła salę.
-Ponieważ?
-Bo ja tak chcę.
-Jeśli nie przyszła Pani podać leków, albo jakiś zastrzyk, nie ma Pani prawa wyrzucać mnie stąd.
-Nie Pani interes po co ja tu przyszłam
-No raczej trochę mój.
-No raczej nie i natychmiast proszę stąd wyjść bo wezwę ochronę.
-Bezczelna wariatka- mruknęłam
Po naszej wymianie zdań do sali wszedł lekarz.
-Pani Julito, zapraszam do mnie do gabinetu. Chciałbym z Panią porozmawiać.
Odchodząc posłusznie za lekarzem, przystanęłam przy pielęgniarce i powiedziałam:
-Nie uda Ci się wywłoko. Jestem jego narzeczoną- skłamałam po czym demonstracyjnie pomachałam jej dłonią z pierścionkiem zaręczynowym.
Wściekła zabrała się i wyszła z sali. Spojrzałam na Matta, który tylko się śmiał z całej tej sytuacji.
Mi raczej nie było do śmiechu. Nie tylko przez tą głupkowatą pielęgniarkę, ale przez poważny ton lekarza, jakim oznajmił mi, że musimy porozmawiać.
___________________________________________________________
THE END and to be continued- znowu ; D
Teraz powinnam zaglądać tu częściej, bo już niedługo wystawienie ocen : P
Pomimo, że upały i tak będę się mobilizować jak tylko się da by przedstawiać wam kolejne losy Julity. Te dobre jak i te złe. Plan już mam, chyba, że macie jakieś pomysł jak jeszcze można by tu bardziej ubarwić życie bohaterów ? Piszcie ; ))
sobota, 1 czerwca 2013
Rozdział XVI .
Liczba odwiedzających przekroczyła 2000 . Dziękuję :)
_______________________________________
Nie zastanawiając się ani chwili, wybiegłam z budynku, najszybciej jak się dało. Złapałam pierwszą wolną taksówkę.
-Proszę na lotnisko. Jak najszybciej.- powiedziałam
Kierowca spojrzał na mnie i nic nie mówiąc odpalił silnik. Po chwili znaleźliśmy się już przy lotnisku. Zapłaciłam i jak najszybciej pobiegłam zakupić bilet. Cena nie grała roli. Najważniejsze było jak najszybciej znaleźć się przy Macie, przy moim kochanym Macie.
Lot zaplanowany na godzinę 16:20. Szczerze to wolałam żeby był już. Nie miałam kompletnie siły i ochoty czekać tych 20 minut. Tych cholernych 20 minut, które ciągnęły się w nieskończoność.
Odprawa przeszła wyjątkowo bez żadnych komplikacji, także już po 10 minutach byłam na płycie głównej lotniska. Szybko wsiadłam do samolotu, którym zaraz miałam lecieć do Scherbrook.
-----------------------
Godzina 17:00
Od 30 minut byliśmy już w locie. Lot miał jeszcze potrwać 5 godzin. Wyjątkowo przyspieszony, ale właśnie o to mi chodziło. Zrobię wszystko żeby uratować jego życie.
Obok mnie nikt nie siedział, więc nawet nikt się nie zainteresował, że cały czas płaczę. Każda minuta była ważna, a lot ciągnął się w nieskończoność. Od czasu do czasu powieki zaczęły mi opadać. Zasnęłam. Śniło mi się, że Matt umiera na moich oczach.Obudziłam się bardzo wystraszona. Na szczęście to był tylko zły sen.
-Prosimy zapiąć pasy. Podchodzimy do lądowania.- powiedziała stewardessa
No nareszcie ! Przeprawa przez całe lotnisko powinna zająć mi tylko chwilę- przecież miałam tylko torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami.
Byłam totalnie roztrzęsiona tym co stało się w ostatnim czasie. Zależało mi na Macie, tylko teraz kompletnie pogubiłam się czy jako na przyjacielu czy kimś więcej. Z dnia na dzień myślałam o nim coraz więcej. Mieszane uczucia, ale jednak nadal potrafię wybaczyć mu wszystko. Nawet to jakim okazał się ostatnio egoistą. Pędząc przez całą halę przylotów dostałam się jak najszybciej do wyjścia. Podbiegłam na postój taksówek i poleciłam kierowcy jechać jak najszybciej do szpitala, ponieważ to sprawa życia i śmierci.
Nie liczyło się teraz dla mnie to co powiedzą w pracy, co powie Vladimir, że tak nagle zniknęłam, wszystko co teraz było moim światem to to żeby Matt przeżył. W trakcie jazdy postanowiłam włączyć telefon, aby napisać do Vladiego, że u mnie wszystko OK. Spojrzałam na wyświetlacz- kilkanaście nieodebranych połączeń od Vladimira, Martina, i Pana Emila, kilka smsów, a wśród nich błagania o powrót. Nawet jeden sms od Bogomila:
Przepraszam za to na zajęciach.
Proszę wróć,
Bogomil
Teraz nie było odwrotu, zresztą nawet nie wróciłabym chociażby nie wiem jak mnie błagali. Musze się dowiedzieć o stanie zdrowia Matta. Gdy dojechaliśmy ze szpitala, zapłaciłam kierowcy i szybko wybiegłam z taksówki nie czekając na resztę. Doskonale wiedziałam jak kierować się po tym szpitalu, ponieważ odbywałam w trakcie studiów tutaj praktyki.
Podeszłam do recepcji, by dowiedzieć się na którym oddziale leży Matt.
-W czym mogę pomóc ?- odezwała się rudowłosa recepcjonistka
-Chce się dowiedzieć, na którym oddziale leży Matthew Rowley. Przywieźli go tutaj kilka godzin temu.- wytłumaczyłam
-A Pani jest kimś z rodziny ?- zapytała
-Yhm, tak jestem- skłamałam
-W takim razie proszę udać się na OIOM główny. Pan Rowley w tej chwili czeka na operację, dlatego nie jest przydzielony do żadnego z oddziałów.- powiedziała
-A gdzie znajdę lekarza prowadzącego ?- zapytałam odchodząc
-Pewnie przy nim. Jest nie za ciekawie z chłopakiem. Biedak.- powiedziała
Bez problemu dotarłam do sali. Wejścia pilnowała pielęgniarka.
-A Pani tu do kogo ?- zapytała
-Ja do Pana Rowleya- odpowiedziałam grzecznie
-Ale tu nie można wchodzić- powiedziała
-Wiem, ale lekarz kazał mi tu przyjechać- wytłumaczyłam
-W takim razie proszę chwilę poczekać, Pan doktor zaraz do Pani wyjdzie- powiedziała po czym weszła na OIOM poinformować lekarza o moim pobycie
Chwil po tym wyszła do mnie i powiedziała:
-Doktor zaprasza do gabinetu. Ale najpierw proszę założyć fartuch ochronny.
Przy pomocy pielęgniarki szybko założyłam fartuch i weszłam na salę.
-Dziękuję za przybycie.- zaczął doktor
-Gdzie teraz jest Matt ? Jaki jest jego stan ?- zapytałam
-Pan Matthew jest teraz na tomografii komputerowej. Jego stan niestety pogarsza się. Z najnowszych badań wynikło, że jedna z jego nerek przestaje funkcjonować. Konieczny jest przeszczep, ale niestety nie mamy dawcy.- wyjaśnił
-Weźcie ode mnie- wypaliłam bez zastanowienia
-Ale czy Pani jest tego pewna ?- zapytał
-Tak jestem. Jestem świadoma wszystkich konsekwencji.- odpowiedziałam
-W takim razie zaprowadzę Panią na wszystkie badania i jeżeli będą prawidłowe, wtedy będziemy operować.
-------------------------------------
Jestem już po wszystkich badaniach, dotyczących zakwalifikowania mnie jako dawczynię. Czekałam niecierpliwie na korytarzu. Niestety nie mogłam się zobaczyć z Mattem. W duchu miałam nadzieję, że uda mi się. Uda mi się uratować jego życie.
-Zapraszam panią do siebie- powiedział doktor
Posłusznie poszłam za nim do gabinetu i usiadłam na fotel.
-I jak wyniki ?- zapytałam z nadzieją w głosie
-Jest Pani zakwalifikowana. Jeżeli nie rozmyśliła się Pani co do przeszczepu, proszę podpisać dokumenty i będziemy za chwilę operować.- odpowiedział
Podpisałam wszelkie dokumenty. Za chwilę będę na bloku operacyjnym. Wiedziałam dokładnie co może mnie czekać po operacji. Bardzo oszczędny tryb życia, zmiana diety. Wiedziałam także, że ciało Matta może odrzucić przeszczep. Przed wejściem na salę przedoperacyjną, wysłałam do Vladimira smsa by go uspokoić.
-----------------------------------
Godzina 23:40, sala pooperacyjna
Jestem już po przeszczepie. Matt z tego co się dowiedziałam też. Zobaczyć będę mogła go dopiero za 2 dni. Teraz muszę leżeć.
Z mojej torebki, telefon wydawał ciche wibracje. Sięgnęłam po nią delikatnie i wyjęłam telefon. Dzwonił Vladimir.
-Co Ty robisz ? Gdzie jesteś ? Kiedy wrócisz ?- zasypał mnie pytaniami
-Pojechałam do Francji na konsultacje. Nie martw się o mnie. Znajomi mnie poprosili o przysługę- kłamałam
-Ehh, no dobrze, dlaczego o tym wcześniej nie powiedziałaś ?- zapytał
-Nagła sytuacja- powiedziałam słabym głosem
-A kiedy wrócisz ?- zapytał
-Jakoś tak w przyszłym tygodniu, może za dwa. Przepraszam- powiedziałam
-Znajomi ważniejsi niż ja ? Wracaj jak najszybciej !- krzyknął
-Nie mogę. Przepraszam muszę już kończyć- okłamałam go
-Wariatka- wysyczał i wyłączył się
Głupio mi się zrobiło, gdy tak go bezczelnie okłamywałam. Nie zasłużył sobie na to, ale nie mogłam mu powiedzieć, że jestem po operacji i od dzisiaj żyję bez jednej nerki. Nie miałam siły już walczyć z natłokiem myśli, dlatego postanowiłam, że pójdę spać.
_______________________________________________________
Rozdział wyjątkowo długi, ale musiałam go przerwać ze względu iż ciągnąłby się jeszcze w nieskończoność : P
Następny nie wiem kiedy będzie, być może w przyszłym tygodniu ; )
Jak myślicie, co będzie dalej ? Czy Vladimir wybaczy kłamstwa Julicie ? Czy uda się Matta uratować ? Czy Julita i Matt w końcu porozmawiają ze sobą szczerze ?
_______________________________________
Nie zastanawiając się ani chwili, wybiegłam z budynku, najszybciej jak się dało. Złapałam pierwszą wolną taksówkę.
-Proszę na lotnisko. Jak najszybciej.- powiedziałam
Kierowca spojrzał na mnie i nic nie mówiąc odpalił silnik. Po chwili znaleźliśmy się już przy lotnisku. Zapłaciłam i jak najszybciej pobiegłam zakupić bilet. Cena nie grała roli. Najważniejsze było jak najszybciej znaleźć się przy Macie, przy moim kochanym Macie.
Lot zaplanowany na godzinę 16:20. Szczerze to wolałam żeby był już. Nie miałam kompletnie siły i ochoty czekać tych 20 minut. Tych cholernych 20 minut, które ciągnęły się w nieskończoność.
Odprawa przeszła wyjątkowo bez żadnych komplikacji, także już po 10 minutach byłam na płycie głównej lotniska. Szybko wsiadłam do samolotu, którym zaraz miałam lecieć do Scherbrook.
-----------------------
Godzina 17:00
Od 30 minut byliśmy już w locie. Lot miał jeszcze potrwać 5 godzin. Wyjątkowo przyspieszony, ale właśnie o to mi chodziło. Zrobię wszystko żeby uratować jego życie.
Obok mnie nikt nie siedział, więc nawet nikt się nie zainteresował, że cały czas płaczę. Każda minuta była ważna, a lot ciągnął się w nieskończoność. Od czasu do czasu powieki zaczęły mi opadać. Zasnęłam. Śniło mi się, że Matt umiera na moich oczach.Obudziłam się bardzo wystraszona. Na szczęście to był tylko zły sen.
-Prosimy zapiąć pasy. Podchodzimy do lądowania.- powiedziała stewardessa
No nareszcie ! Przeprawa przez całe lotnisko powinna zająć mi tylko chwilę- przecież miałam tylko torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami.
Byłam totalnie roztrzęsiona tym co stało się w ostatnim czasie. Zależało mi na Macie, tylko teraz kompletnie pogubiłam się czy jako na przyjacielu czy kimś więcej. Z dnia na dzień myślałam o nim coraz więcej. Mieszane uczucia, ale jednak nadal potrafię wybaczyć mu wszystko. Nawet to jakim okazał się ostatnio egoistą. Pędząc przez całą halę przylotów dostałam się jak najszybciej do wyjścia. Podbiegłam na postój taksówek i poleciłam kierowcy jechać jak najszybciej do szpitala, ponieważ to sprawa życia i śmierci.
Nie liczyło się teraz dla mnie to co powiedzą w pracy, co powie Vladimir, że tak nagle zniknęłam, wszystko co teraz było moim światem to to żeby Matt przeżył. W trakcie jazdy postanowiłam włączyć telefon, aby napisać do Vladiego, że u mnie wszystko OK. Spojrzałam na wyświetlacz- kilkanaście nieodebranych połączeń od Vladimira, Martina, i Pana Emila, kilka smsów, a wśród nich błagania o powrót. Nawet jeden sms od Bogomila:
Przepraszam za to na zajęciach.
Proszę wróć,
Bogomil
Teraz nie było odwrotu, zresztą nawet nie wróciłabym chociażby nie wiem jak mnie błagali. Musze się dowiedzieć o stanie zdrowia Matta. Gdy dojechaliśmy ze szpitala, zapłaciłam kierowcy i szybko wybiegłam z taksówki nie czekając na resztę. Doskonale wiedziałam jak kierować się po tym szpitalu, ponieważ odbywałam w trakcie studiów tutaj praktyki.
Podeszłam do recepcji, by dowiedzieć się na którym oddziale leży Matt.
-W czym mogę pomóc ?- odezwała się rudowłosa recepcjonistka
-Chce się dowiedzieć, na którym oddziale leży Matthew Rowley. Przywieźli go tutaj kilka godzin temu.- wytłumaczyłam
-A Pani jest kimś z rodziny ?- zapytała
-Yhm, tak jestem- skłamałam
-W takim razie proszę udać się na OIOM główny. Pan Rowley w tej chwili czeka na operację, dlatego nie jest przydzielony do żadnego z oddziałów.- powiedziała
-A gdzie znajdę lekarza prowadzącego ?- zapytałam odchodząc
-Pewnie przy nim. Jest nie za ciekawie z chłopakiem. Biedak.- powiedziała
Bez problemu dotarłam do sali. Wejścia pilnowała pielęgniarka.
-A Pani tu do kogo ?- zapytała
-Ja do Pana Rowleya- odpowiedziałam grzecznie
-Ale tu nie można wchodzić- powiedziała
-Wiem, ale lekarz kazał mi tu przyjechać- wytłumaczyłam
-W takim razie proszę chwilę poczekać, Pan doktor zaraz do Pani wyjdzie- powiedziała po czym weszła na OIOM poinformować lekarza o moim pobycie
Chwil po tym wyszła do mnie i powiedziała:
-Doktor zaprasza do gabinetu. Ale najpierw proszę założyć fartuch ochronny.
Przy pomocy pielęgniarki szybko założyłam fartuch i weszłam na salę.
-Dziękuję za przybycie.- zaczął doktor
-Gdzie teraz jest Matt ? Jaki jest jego stan ?- zapytałam
-Pan Matthew jest teraz na tomografii komputerowej. Jego stan niestety pogarsza się. Z najnowszych badań wynikło, że jedna z jego nerek przestaje funkcjonować. Konieczny jest przeszczep, ale niestety nie mamy dawcy.- wyjaśnił
-Weźcie ode mnie- wypaliłam bez zastanowienia
-Ale czy Pani jest tego pewna ?- zapytał
-Tak jestem. Jestem świadoma wszystkich konsekwencji.- odpowiedziałam
-W takim razie zaprowadzę Panią na wszystkie badania i jeżeli będą prawidłowe, wtedy będziemy operować.
-------------------------------------
Jestem już po wszystkich badaniach, dotyczących zakwalifikowania mnie jako dawczynię. Czekałam niecierpliwie na korytarzu. Niestety nie mogłam się zobaczyć z Mattem. W duchu miałam nadzieję, że uda mi się. Uda mi się uratować jego życie.
-Zapraszam panią do siebie- powiedział doktor
Posłusznie poszłam za nim do gabinetu i usiadłam na fotel.
-I jak wyniki ?- zapytałam z nadzieją w głosie
-Jest Pani zakwalifikowana. Jeżeli nie rozmyśliła się Pani co do przeszczepu, proszę podpisać dokumenty i będziemy za chwilę operować.- odpowiedział
Podpisałam wszelkie dokumenty. Za chwilę będę na bloku operacyjnym. Wiedziałam dokładnie co może mnie czekać po operacji. Bardzo oszczędny tryb życia, zmiana diety. Wiedziałam także, że ciało Matta może odrzucić przeszczep. Przed wejściem na salę przedoperacyjną, wysłałam do Vladimira smsa by go uspokoić.
-----------------------------------
Godzina 23:40, sala pooperacyjna
Jestem już po przeszczepie. Matt z tego co się dowiedziałam też. Zobaczyć będę mogła go dopiero za 2 dni. Teraz muszę leżeć.
Z mojej torebki, telefon wydawał ciche wibracje. Sięgnęłam po nią delikatnie i wyjęłam telefon. Dzwonił Vladimir.
-Co Ty robisz ? Gdzie jesteś ? Kiedy wrócisz ?- zasypał mnie pytaniami
-Pojechałam do Francji na konsultacje. Nie martw się o mnie. Znajomi mnie poprosili o przysługę- kłamałam
-Ehh, no dobrze, dlaczego o tym wcześniej nie powiedziałaś ?- zapytał
-Nagła sytuacja- powiedziałam słabym głosem
-A kiedy wrócisz ?- zapytał
-Jakoś tak w przyszłym tygodniu, może za dwa. Przepraszam- powiedziałam
-Znajomi ważniejsi niż ja ? Wracaj jak najszybciej !- krzyknął
-Nie mogę. Przepraszam muszę już kończyć- okłamałam go
-Wariatka- wysyczał i wyłączył się
Głupio mi się zrobiło, gdy tak go bezczelnie okłamywałam. Nie zasłużył sobie na to, ale nie mogłam mu powiedzieć, że jestem po operacji i od dzisiaj żyję bez jednej nerki. Nie miałam siły już walczyć z natłokiem myśli, dlatego postanowiłam, że pójdę spać.
_______________________________________________________
Rozdział wyjątkowo długi, ale musiałam go przerwać ze względu iż ciągnąłby się jeszcze w nieskończoność : P
Następny nie wiem kiedy będzie, być może w przyszłym tygodniu ; )
Jak myślicie, co będzie dalej ? Czy Vladimir wybaczy kłamstwa Julicie ? Czy uda się Matta uratować ? Czy Julita i Matt w końcu porozmawiają ze sobą szczerze ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)