czwartek, 30 maja 2013

Rozdział XV .

Po nieprzespanej nocy byłam wściekła na Matta. Jak on tak mógł ?! Odkąd dowiedział się o tej przeprowadzce i potem o zaręczynach, przemienił się nie do poznania.
Wzięłam telefon do ręki, wybierając numer do Matta. Chciałabym sobie z nim coś wyjaśnić, a przede wszystkim dowiedzieć się czemu zachował się tak wczoraj. Rozumiem, być może zazdrość, ale chyba nie tylko o to chodziło. Czyżby się poczuł odrzucony ?
Niestety nie odbierał. Postanowiłam zadzwonić do Dustego. To z nim ostatnio najbardziej trzymał się.
-Słucham ?- zapytał zaspanym głosem
-Cześć, to ja Julita. Wiesz gdzie jest Matt ? Nie odbiera telefonów, a po wczorajszym ekscesie z jego strony, chciałabym wyjaśnień.- wypaliłam jednym tchem
-Sam zadaję sobie te pytanie- mruknął Dusty
-Czyli nie wiesz gdzie może być ?- zapytałam z nadzieją w głosie
-Niestety. Od kilku dni nie pojawia się na zawodach. W tamtym tygodniu przyszedł jedynie na rauszu, ale trener go wywalił więc nie skakał. A teraz podobno gdzieś wyjechał- powiedział
Wpadłam w osłupienie. Nigdy bym po Macie nie spodziewała się, że baluje non stop i przychodzi pijany na zawody. A teraz jeszcze ten wyjazd !
-Jakby się odezwał to daj znać. Bez względu na to co będzie mówił- powiedziałam z żalem
-Masz to jak w banku- zaśmiał się nerwowo i rozłączyliśmy się
Chwilę siedziałam w milczeniu. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Martina.
-Musimy pogadać- powiedział
-A mamy o czym ?- powiedziałam chłodno
-No raczej- odpowiedział
-Ja myślę, że nie jest to miejsce ani czas na durne rozmowy- warknęłam
-Daj spokój- powiedział
-Ja mam dać spokój ? To ty chcesz czegoś ode mnie. Powiedziałam, będę milczeć. Czego jeszcze nie rozumiesz ?- zapytałam
-Dobra jak nie chcesz gadać to nie. A chciałem być miły- wstał i odszedł w stronę drzwi
-Zaczekaj- powiedziałam- Przepraszam.
-To ja powinienem przeprosić. Od tamtego czasu nawet nie próbowałem się z Tobą skontaktować.
-Dobra nie ważne. Nie ma sensu tego rozpamiętywać- powiedziałam
-No i ja właśnie w tej sprawie- zaczął- No bo jak już wszyscy wiemy, niedługo wstąpisz do naszej rodziny
-Licznej zresztą- wtrąciłam ze śmiechem
-No tak- uśmiechnął się.- Nie chciałbym między nami sporów. Było jak było, głupi byłem. Widzę, że dzięki Tobie mój brat rozkwita. Zmienił się, więc niech lepiej nie wie co było kiedyś, bo oboje będziemy mieli kłopoty
-Ale...
-Słuchaj znam lepiej swojego brata- mruknął do mnie porozumiewawczo i wyszedł z pokoju
------------------------------------
Godzina 14:25, sala wykładowa

Dzisiaj na zajęcia z chłopakami przygotowałam film, w którym opisane jest kilka trików jak pozbyć się zbędnych myśli przed skokami.
Gdy oni byli zajęci oglądaniem filmu, ja wyszłam za drzwi, próbując ponownie dodzwonić się do Matta.
Niestety nie odbierał. Muszę natychmiast wyjaśnić jego bezczelne zachowanie ! Ale przecież nie polecę do Calgary, tylko po to by móc nawrzeszczeć na niego.
Byłam taka wściekła na Matta w tej chwili, że bez kija nie podchodź. Weszłam do sali i od razu zaczęły się pytania typu "A co teraz ? "
-Nie wiem- warknęłam i powoli opadłam na krzesło
-No proszę, proszę nasza seksowna Pani psycholog nie wie co robić, a to dobre. Młoda i nie doświadczona. Moją dziewczyną mogłabyś być, a nie psychologiem- zarechotał Bogomil
Vladimir rzucił się na niego z pięściami, Martin próbował ich rozdzielić, a reszta gapiła się tylko bez celu, jak oni nawzajem się tłuką. Miałam już wszystkiego powyżej uszu !
-Wynocha !- wrzasnęłam- Wynocha mi stąd wszyscy !
-Ale przecież zajęcia się nie skończyły- powiedział Deyan
-Nie obchodzi mnie to ! Wyjdźcie mi stąd wszyscy natychmiast ! Razem z Pavlovem na czele ! Jazda mi stąd !- moja wściekłość sięgnęła zenitu
Wszyscy widząc mój wyraz twarzy zaczęli wychodzić bez żadnych pomruków, oczywiście opory stawiał Vladimir.
-Wyjdź. Chcę zostać sama- powiedziałam nadal mocno uniesionym tonem
-Ale kochanie- podszedł i próbował mnie przytulić do siebie
-Do jasnej cholery, powiedziałam wyjdź !
-Dobra, nie naciskam. Będę czekać w domu- powiedział i wyszedł
W momencie gdy zamykał drzwi, mój telefon zaczął wibrować. No nareszcie ! Myślałam, że Matt już nigdy nie zadzwoni. Ale myliłam się. To nie był jego numer, a osoba która do mnie dzwoniła, nie miała zapisanej w kontaktach.
-Słucham- powiedziałam opanowanym głosem
-Dzień Dobry. Dzwonię ze szpitala w Scherbrooke, ponieważ jest Pani wpisana jako osoba, którą trzeba poinformować w razie wypadku Pana Matthew Rowleya. Przykro mi, ale Pan Matthew jest w stanie krytycznym i będzie potrzebna krew. Czy jest Pani w stanie przyjechać jak najszybciej ?- zapytał lekarz
-Ja... Ja jestem... Postaram się być jak najszybciej- powiedziałam płacząc
-Bardzo prosimy. Stan Pana Rowleya jest krytyczny i może nie przeżyć do następnego dnia.
Gdy lekarz wypowiedział te słowa, nogi się pode mną ugięły, a telefon z głuchym hukiem upadł na podłogą, a ja zalałam się łzami....
______________________________________________________________
TO BE A CONTINUED :D
Przepraszam, ze tak długo czekaliście na nowy rozdział, ale sprawy ze szkołą są takie skomplikowane, że brak mi był czasu na wszystko : p
I jak wrażenia po tym rozdziale ? Spodziewaliście się, że Matt ulegnie wypadkowi ? Co zrobi Julia ?

3 komentarze:

  1. Taaaak! W końcu! Wiedziałam! <3 <3
    Matt sobie coś zrobił, jeeeeej! (jestem nienormalna xd)
    Julia tam do niego pojedzie ^^
    Odda krew ^^
    On powie, ze ją kocha xd
    a ona będzie miała mętlik w głowie xd
    MARTA JASNOWIDZ XD
    Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku byłam gotowa zjechać Matta, bo co to za obrażanie się i zniknięcie? Ale końcówką nie powiem powaliłaś mnie na łopatki, Vladimir woooooooow nie wiedziałam, że taki porywczy jest!
    Naprawdę zakończyłaś wszystko w najlepszym momencie i nie mogę się doczekać co będzie dalej!
    Miło, że wróciłaś :D
    Pozdrawiam i weny!
    U mnie jak coś jest już 23 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. KOREK GÓRĄ!!!

    OdpowiedzUsuń