Pozostało mi jeszcze 8 godzin lotu. Było mi strasznie smutno, że musiałam tak szybko pożegnać się ze wszystkimi, a chyba najbardziej tęskno mi było za Mattem.10 lat, dzień w dzień byliśmy nierozłączni. Ludzie dość często pytali czy jesteśmy parą. Tak parą przyjaciół, nie parą ludzi zakochanych. Żadne z nas nie żywiło uczucia większego niż przyjaźń do drugiej osoby. Aż do dnia dzisiejszego, kiedy to Matt pocałował mnie namiętnie. Nie uznałabym tej sytuacji za dziwną gdyby nie to, że po pierwsze jesteśmy, a może byliśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi, a dwa to, że jestem z Vladimirem i to jego kocham.
Ze znudzenia, postanowiłam iż przejrzę co mi ekipa dała w prezencie na pożegnanie Ten od Matta zostawię sobie na sam koniec. Bluza "Ski Canada" znajdowała się w pierwszej paczuszce, którą otrzymałam od trenera. W maleńkim różowym pudełeczku znalazłam pozłacany wisiorek w kształcie serduszka. Od razu domyśliłam się, że to prezent od Atsuko Tanaki. W środku znajdowało się jej zdjęcie. Od Alexandry dostałam swoje ulubione perfumy, od Charlotte bransoletkę z zielonymi kamyczkami. Resztę prezentów nie mogłam rozpoznać od kogo je dostałam, ale w nich była moja ulubiona płyta, książka "Na krawędzi śmierci", którą bardzo chciałam przeczytać w ostatnim czasie, zegarek oraz fotografię na której znajduje się cała ekipa Kanadyjska. Na odwrocie zdjęcia były podpisy wszystkich zawodników, trenerów, psychologów i fizjoterapeutów Ostatnim prezentem była apaszka z motywem flagi Kanady.
Teraz nadszedł czas na rozpakowanie prezentu, który podarował mi Matt. Kształtem przypominało książkę, lecz gdy wyjęłam okazało się, że jest to album z naszymi wspólnymi zdjęciami ! Pierwsze zdjęcie było podpisane "Ja i Julita poznajemy się". Zrobione było gdy miałam 15 lat, ale nadal pamiętam jakby było to dziś. Oglądałam album, czytając podpisy. Ostatnie miejsce na zdjęcie było puste, a napis głosił "Ja i Julita w dniu ślubu". Nie musiałam nic mówić, a po policzkach zaczęły ściekać mi łzy. A więc jednak mnie kocha ! Tylko dlaczego mi tego nie powiedział ? Dlaczego ukrywał swoje uczucia i w pewnym sensie oszukiwał mnie ?
------------------------------
-Prosimy o przygotowanie się do lądowania. Za 5 minut lądujemy w Innsbrucku.- oznajmiła stewardessa
W tym momencie obudziłam się. W ręku nadal trzymałam album ze zdjęciami. Niestety nic to nie zmieni.
Teraz dla mnie liczył się tylko Vladimir. Spakowałam swoje prezenty do torby i cierpliwie czekałam aż wylądujemy. Na lotnisku odebrać mnie miał Vladi z jego ojcem. Jego matka postanowiła, że zostanie w domu i przygotuje obiad.
Właśnie za chwilę rozpoczynam kolejny rozdział własnego życia. Nie ma odwrotu. Może to i dobrze ? Sama nie jestem do końca świadoma tego co zdarzyło się przez ostatnie parę miesięcy.
-------------------------------
Odkąd wyszłam z samolotu, promienie letniego słońca mocno ogrzewały moje ciało. W hali przylotów na pewno czekał na pewno już Vladimir z jego tatą. Gdy w tłumie pasażerów dostrzegłam Vladiego, okazało się, że mieli już moje bagaże. Szybkim krokiem zmierzyłam ku nim. Przywitałam się z panem Emilem i przytuliłam się mocno do Vladimira
-Tak bardzo tęskniłam-wyszeptałam mu do ucha
-Ja też, ale teraz już nic nas nie rozdzieli- powiedział, po czym delikatnie musnął moje usta
Wyszliśmy z lotniska, kierując się w stronę samochodu.
Klimat był zupełnie inny jak w Clagary, powietrze było znacznie czystsze, chociaż już po wyjściu z lotniska było widać, że Innsbruck jest tłocznym miastem. Nie trudno nawet temu się dziwić, miasto jest przepiękne !
Jadąc samochodem, nie mogłam się napatrzeć. Ludzie pomimo tłoku są zadowoleni, uśmiechnięci i widać tacy życzliwi. Z obu stron w równych rzędach stały kilku piętrowe bloki. Nic w tym nie było by niezwykłego gdyby nie to, że każdy budynek miał inny kolor ! Wjechaliśmy właśnie w dzielnicę gdzie mieszczą się domki jednorodzinne. Zatrzymaliśmy się przy jednym z większych domów. Tabliczka głosiła, że jest to Iglerstrasse 10. A więc od dzisiaj to jest mój nowy dom. Szkoda, że nie ma przy mnie Matta. Smutno mi trochę bez niego.
-Julita nad czym tak myślisz ?- zapytał mnie Vladimir po czym objął mnie w pasie
-A sama nie wiem. Zmęczona jestem- powiedziałam uśmiechając się lekko
-To chodź teraz coś zjemy, a potem położysz się. Bagażami się my już zajmiemy.
Nie protestowałam, tylko dałam się grzecznie zaprowadzić do domu jak mała dziewczynka.
Już od samego progu było czuć, że Diana ugotowała coś przepysznego.
-Och, Julitko, witaj kochanie. Jak podróż ?- zapytała ucałowując mnie w oba policzki
-Dziękuję. Dobrze.-odpowiedziałam
-Proszę rozgość się i czuj się swobodnie, przecież od dzisiaj to też Twój dom- uśmiechnęła się do mnie ciepło
-To może ja Julę, oprowadzę po domu. Co Ty na to kochanie ?- zapytał
-Czemu nie- powiedziałam zadowolona.
Cieszę się bardzo, że jego rodzice przyjęli mnie bardzo ciepło. Zwiedzanie zaczęliśmy od salonu. Mnóstwo szafek, półek z książkami. W rogu stała duża kremowa sofa. Przy niej stał niewielki szklany stolik. Na ścianie, na przeciwko sofy wisiał duży plazmowy telewizor. Nagle na jedną z szafek wskoczyła psinka !
-Sofie natychmiast złaś z szafki !- krzyknął Vladimir
Ale ona nic sobie z tego nie zrobiła
-A to mała psotnica- zaśmiałam się-Sofie, chodź okruszku do mnie- powiedziałam
I posłusznie zbiegła z szafki ! Radośnie merdając ogonkiem, ocierała się o moje nogi.
-No kurczę, bo zaraz zrobię się zazdrosny- zażartował Vladi
-No proszę Cię, o psa ?- powiedziałam po czym zaczęłam się śmiać
Poszliśmy dalej, oglądać jego dom. Jeśli miałabym opisać go w kilku słowach określiłabym go przede wszystkim jako luksusowy, ale także ciepły, przestronny i czuć w nim rodzinną atmosferę. Sypialnię będę dzielić z Vladimirem, ponieważ jest tam mnóstwo wolnego miejsca.
-Proszę zamknij oczy- powiedział Vladimir gdy doszliśmy do ostatniego pomieszczenia
-Ale to konieczne ?- zapytałam
-No tak bo to niespodzianka-odparł z uśmiechem
-No ale tak po prostu nie mogę wejść ?- zaczęłam się droczyć
-Nic z tego kochanie.- powiedział
-No dobra-mruknęłam
Zamknęłam oczy, a Vladimir złapał mnie za rękę i wprowadził do tajemniczego pokoju. Nim otworzyłam oczy, można było poczuć zapach świeżej farby i mnóstwa książek. Prywatna biblioteczka Państwa Zografskich ? Myliłam się.
-No już możesz otworzyć oczy-powiedział, ale nadal nie wypuszczał mojej ręki
Pomieszczenie, niezbyt wielkie, ściany pomalowane na biało, jedno wielkie okno z widokiem na ogród. Ściany były obsadzone półkami z książkami różnych autorów. Po środku, gdzie było okno stało wielkie drewniane biurko, a na nim laptop, lampa, jakieś zdjęcie, kwiat i kilka przyborów biurowych.
-Co to za pomieszczenie ?- zapytałam zaciekawiona
-To Twoje biuro.- odpowiedział spokojnie
-Ale jak ... ?
-Tak zadecydował ojciec- posłał mi promienny uśmiech
Przytuliłam się do niego. Poczułam zapach jego perfum, które działały na mnie jak afrodyzjak.
-Kocham Cię. Może ludzie uznają mnie za dziwną, ale tak cholernie Cię kocham- wyjawiłam mu
Nic nie odpowiedział, lecz po chwili zaczęliśmy się namiętnie całować. Każdy pocałunek wzbierał we mnie falę gorąca. Było to takie relaksujące. Namiętne chwile przerwała nam mama Vladimira.
-Vladi, chodź mi pomóż w kuchni !- krzyknęła
Widziałam, że na jego twarzy tworzy się coś w rodzaju grymasu, co w sumie bardzo mnie rozbawiło. Oboje wyszliśmy z biura, kierując się do kuchni. Diana poprosiła nas, abyśmy nakryli do stołu. Zdziwiłam się lekko, bo nie miałam pojęcia o dodatkowym gościu. Chociaż po chwili przyszło mi do głowy, że przecież to może brat Vladimira, przyleciał z Bułgarii.. Prawie wszystko było już gotowe, czekaliśmy tylko aż pieczeń będzie dobra, no i na tajemniczego gościa. Polerując ostatni z kieliszków, usłyszałam jak rozbrzmiewa się dzwonek do drzwi.
-To może pójdę otworzyć- powiedziałam z uśmiechem
Popędziłam szybko do drzwi, aby gość długo nie musiał czekać. Nawet nie zorientowałam się, że w ręku nadal trzymałam szmatkę. Gdy otworzyłam, w drzwiach stanęła mi osoba, którą chciałabym teraz najmniej widzieć. Szmatka wyleciała mi z rąk.
-Co Ty tu cholera robisz?- syknął
_________________________________________________________________
No i wreszcie udało mi się go ukończyć, chociaż miałam pewne problemy. Rozdział trochę inny jak wszystkie, ponieważ zawierał więcej opisów, jak dialogu ; )
Chciałabym go zadedykować Madeline, której blog jest po części moim natchnieniem w pisaniu : ))
A was pozostawiam z kolejną zagadką. Kim jest ten tajemniczy człowiek i dlaczego Julita wiąże z nim złe wspomnienia ? Oczywiście rozwiązanie, znajdziecie w kolejnym rozdziale, na który już serdecznie zapraszam. Pojawi się on w przełomie soboty/niedzieli ; ))
JA UWAŻAM, ŻE CHODZI O DUSTY KORKA. ŚWIETNY ROZDZIAŁ.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie chodzi o Korka. Głupia cipa po co sie przeprowadziła
OdpowiedzUsuńfantastyczne kolejne opowiadanko
OdpowiedzUsuńA ja i tak twierdzę, że chodzi o KORKA.
OdpowiedzUsuńA JA WIEM O KOGO CHODZI I CO, ŁYSO? XD
OdpowiedzUsuńNie trzeba było się wygadywac, siostro ;**
Świetne, jak zawsze . <3 Komentarz mój juz dawno znasz ^^
http://ski-lovestory.blogspot.com/