sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział X .

Nie zrozumiałam wyrazu twarzy cioci. Czy jest zadowolona, że mam dobre relacje z Mattem, czy coś się stało.
-Julita, a Ciebie co tak rozbawiło ?- zapytała ciocia kładąc reklamówkę z zakupami oraz listy na duży kuchenny stół
-No bo wczoraj w Wisthler była impreza i skoczkowe zbyt dużo wypili-skłamałam- A dzisiaj Matt okazało się, że jest mocno skacowany, ubierał się w biegu i zapomniał ...-i tu się zatrzymałam tłumiąc swój śmiech
-Czego zapomniał?- zapytała z zaciekawieniem ciocia
-Bokserek zapomniałem ubrać- wtrącił Matt, po czym jego głowa znalazła się na stole.
Chociaż przyjął taką pozycję, to widać było po nim, że było mu wstyd, ale po chwili śmieliśmy się razem we trójkę.
-Julitko, kochanie przyszedł list do Ciebie z polskiej ambasady.- powiedziała ciocia- Weź go i idźcie z Mattem do pokoju, a ja tu spokojnie oprzątnę.- dodała po czym zajęła się swoimi sprawami
Zabrałam list ze stołu i poszłam wraz z Mattem do swojego pokoju. Gdy otwierałam list, ręce drżały mi jak osika.
-Oby ją odnaleźli-pomyślałam w duchu
Gdy wreszcie udało mi się go otworzyć, rozwijałam kartkę bardzo powoli, zupełnie jakby czekał mnie jakiś wyrok. 
---------------------------
Oczami Matta

Kartka opadła bezszelestnie na podłogę, a Julita zalała się łzami.
-Julita, co się stało ? Co jest w tym liście ?- zapytałem przejęty
Nie odpowiedziała, tylko jeszcze bardziej się rozpłakała. Chciała uciec z pokoju, ale udało mi się zatrzymać ją siłą. Odprowadziłem ja do łóżka, a ona się na nie rzuciła i odwróciła do mnie plecami, nadal gorzko płacząc.
Okryłem ją kocem i postanowiłem zajrzeć do listu, bo chcę wiedzieć co takiego w sobie ukrywał, że Julita nagle się rozpłakała.
Nie czytałem całości, bo było to bez sensu, czytanie tych wszystkich kodeksów i paragrafów.

"... W związku z wcześniejszymi wszczętymi procedurami w sprawie odnalezienia osoby bliskiej dla wnioskodawcy, jesteśmy zobowiązani przekazać najświeższe informacje dotyczące postępowania w/w sprawy...
Udało nam się odnaleźć siostrę wnioskodawczyni p.Julity Leśniewskiej, Panią Agnieszkę Korybut z domu Leśniewską. Udało nam się także również z nią skontaktować,  ale ta nie chce utrzymywać jakichkolwiek kontaktów z w/w wnioskodawcą, argumentując sprawę słowami "Wypadek to wyłącznie jej wina, a ja z mordercami nie rozmawiam". Dlatego z przykrością informujemy, że nie możemy przekazać żadnych danych kontaktowych p.Korybut do wglądu dla wnioskodawcy...
Całą sprawę uznajemy za zakończoną"

Odłożyłem list na szafkę nocną i przytuliłem Julitę. Nigdy nic nie wspominała o siostrze. Nie chciałem nic mówić w tej chwili, bo wiedziałem, że mógłbym ją w tej chwili jeszcze bardziej zdołować. Zacząłem gładzić jej włosy, by chodź trochę się uspokoiła. Siedzieliśmy tak w milczeniu z dobra godzinę, może nawet dłużej, ale Julita wciąż płakała. Może nie tak intensywnie jak na samym początku , ale nadal jednak. Wstałem by rozprostować kości. Podszedłem do okna, gdy nagle usłyszałem:
-Wyjdź. Chcę być sama.- powiedziała zachrypnięta
-Nie chciałbym zostawiać Cię samej teraz w tej sytuacji- odpowiedziałem spokojnie
-Po prostu wyjdź !- wrzasnęła
Zabrałem telefon i wyszedłem z pokoju. Zadecydowałem, że nie opuszczę jeszcze jej domu na wszelki wypadek. Siedziałem oparty o ścianę obok jej drzwi. Mijały minuty, a ona nadal płakała. Wzięłam do ręki telefon i wybrałem numer. Nie zastanawiałem się czy to jest dobra decyzja, ale to jedyny pomysł jaki mi przyszedł w najbliższym czasie. Po kilku sygnałach odebrał Vladimir-
Co chcesz ?- zapytał chłodno
-Też się stęskniłem- odburknąłem- Julita jest w rozsypce, płacze już kolejną godzinę. Przyjedź do niej.- powiedziałem najbardziej skrótowo byleby zrozumiał
W słuchawce słyszałem ciche westchnięcie i jęk.
-Gdzie mieszkacie ?- zapytał po chwili
-W Calgary. Adres wyślę smsem.-odpowiedziałem
-Dobra. Będę za godzinę-powiedział i się rozłączył.
Ok, nie trawię typka, on widać też za mną nie przepada, ale nie mogę patrzeć jak Jula cierpi. Może on zaradzi coś na jej smutek.
-Julita, Matt wychodzę i wrócę późnym wieczorem- usłyszałem głos jej cioci
--------
Oczami Vladimira

Około 16:50 przybyłem pod wskazany adres. Zadzwoniłem do drzwi i po chwili otworzył Matt. Ruchem ręki okazał, żebym wszedł.
-Co się stało ?- zapytałem
Opowiedział mi wszystko ze szczegółami, łącznie z tym co było napisane w liście.
-Mogę do niej wejść? zapytałem
-Idź, tylko ostrzegam, że jest w fatalnym nastroju-odpowiedział Matt
Zaprowadził mnie pod drzwi jej pokoju. Słychać było cichutkie łkanie. Zapukałem.
-Mówiłam, żebyś sobie poszedł- powiedziała słabym głosem
Wszedłem do pokoju i skierowałem się w stronę łóżka gdzie siedziała Julita. Pokój był duży, jasny, a przede wszystkim nie był zagracony. Na ścianach w kolorze trawy, można było zobaczyć mnóstwo zdjęć. Przyrody, jedzenia, miast, jej, Matta i kilku innych ludzi oraz skoczków narciarskich.
Gdy rozglądałem się tak po pokoju, Julita podniosła lekko głowę i zapytała:
-Co Ty tu robisz ? I jak tu trafiłeś ?
-Dowiedziałem się, że potrzebujesz kogoś bliskiego w tej chwili i przyjechałem najszybciej jak się dało. Adres mam od Matta, także jemu dziękuj.-powiedziałem
Podszedłem do łóżka i usiadłem obok niej.
-Czy... Czy on nadal tu jest ?- zapytała
-Tak . Siedzi w salonie.-odpowiedziałem
Julita głęboko westchnęła i oparła głowę o moje ramię.  Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, jej płacz po woli ustępował,  aż w końcu przestała.
-Dlaczego ona mi to robi ? Przecież to nie ja zabiłam rodziców- powiedziała cichutko smutnym głosem
-Nie wiem. Ludzie są różni. Nie przejmuj się nią, jakoś sobie poradzimy bez niej kochanie- powiedziałem po czym musnąłem jej głowę ustami.
Nasze spotkanie, przerwał dźwięk dzwonka mojego telefonu. Dzwonił tata.
-Słucham?- zapytałem
-Vladimir, wracaj do samochodu. Mamy za 4 godziny samolot, a musimy jeszcze wrócić do Wisthler, pojechać po nasze bagaże do hotelu, chyba zapomniałeś jakie odprawy są długie.
-Ehh, zaraz będę-westchnąłem i wyłączyłem się
Julita spojrzała na mnie.
-Musisz już wyjeżdżać ?- zapytała
-Niestety. Mam za 4 godziny samolot powrotny.
-Czyli zobaczymy się dopiero w czerwcu ?- zapytała zmartwiona
-Przykro mi, ale pamiętaj, że Cię kocham. Dobrze ?
-Dobrze- powiedziała
Wstałem i już zbierałem się do wyjścia, gdy Julita podeszła do mnie, wtuliła się we mnie i pocałowała mnie.
-Dziękuję, że jesteś-szepnęła
Wyszliśmy razem z jej pokoju, ona skierowała się w stronę salonu, gdzie na kanapie siedział Matt i przeglądał jakąś gazetę, ja wyszedłem z jej domu, gdzie czekał na mnie ojciec w wypożyczonym samochodzie.
----------------
-Mogę?- zapytałam nieśmiało wskazując miejsce obok Matta
-Pewnie- odpowiedział
Ciesze się, że mam takiego przyjaciela jak Matt.
-Dziękuję.- powiedziała i objęłam go
-Ale za co ?- zapytał
-Gdyby nie Ty, to kto wie ile bym spędziła w pokoju rycząc- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem
Siedzieliśmy obok siebie, patrząc się w ogród, lecz nasze spojrzenia spotykały się co jakiś czas.
-Mogę Cię jakoś rozweselić ?- zapytał
-Wystarczy, że jesteś. A jakieś specjalne pocieszanie nie będzie chyba mi potrzebne-odpowiedziałam
-Ale ja wiem co by Ci poprawiło humor. Przypomnij sobie, dlaczego przyjechałem dziś po południu.-powiedział
Na samą myśl o tym, humor znacznie mi się poprawił. Spojrzałam na Matta przechylając lekko głowę, chyba wyczuł mnie, bo powiedział:
-Spokojnie, teraz mam je na sobie. Chyba, że nie wierzysz to sprawdź- zaśmiał się głośno
Oberwał ode mnie poduszką.
-Weź zboczony jesteś- powiedziałam po czym się roześmiałam
Wyjął poduszkę zza pleców i oddał mi cios. Wojna na poduszki razem z najlepszym przyjacielem zdecydowanie poprawia nastrój, uwierzcie.
-Dobra dość, już nie mogę-powiedział Matt, udając, że mdleje.
-To może teraz jakiś film ?-zaproponowałam
---------------
Oczami Matta

Było już koło 23, Julita przysypiała na kanapie.
-Chodź odprowadzę Cię do pokoju-szepnąłem do Julity
Była taka zmęczona, że nawet nie miała siły wstać i pójść do pokoju. Postanowiłem, że ją do niego zaniosę.
Okryłem ją kocem i pocałowałem w czoło na dobranoc. Zbierałem się do wyjścia, gdy do domu po ciuchu weszła jej ciocia.
-Matthew, co Ty tu jeszcze robisz ?-zapytała zaskoczona moją obecnością
-Oglądaliśmy film i właśnie zbierałem się do wyjścia-wytłumaczyłem
-Jak Julita przyjęła ten list ?-zapytała
-A Pani skąd wie co było w tym liście ?-zapytałem zaskoczony
-Domyślałam się.-odpowiedziała
-Jest przybita, dość długo płakała, ale teraz myślę, że jest lepiej.-opowiedziałem
-Dziękuję Matthew. Nie wiem co by Julitka bez ciebie zrobiła-uśmiechnęła się ciepło
-Przyjaciele powinni być razem w każdej chwili.-powiedziałem
Pożegnaliśmy się i wyszedłem. Drogi powoli pustoszały, więc jazda samochodem nie była długa.
Dzień był ciężki. Przede wszystkim dla Julity. Tak bardzo chciałbym dzielić każdą wolną chwilę z tą dziewczyną...
______________________________________________________________________
Dość długi mi ten rozdział wyszedł, ponieważ pisało mi się lekko i przyjemnie :) W następnym odcinku przyspieszę trochę czas, czyli mniej więcej o niecałe 2 miesiące  : P
 Dziękuje wszystkim  którzy czytają moje opowiadanie i zachęcam do komentowania. : ))

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział IX .

Siedziałam samotnie na łóżku, cicho popłakując. Po tym jak Matt, wyszedł z pokoju, kompletnie nie widziałam co zrobić. Nie wiedziałam, gdzie poszedł a przede wszystkim dlaczego jest zły. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze powtarzał mi, że dla niego w naszej przyjaźni najważniejsze jest to bym była szczęśliwa. Teraz jestem, a on co robi ?
Czekałam cały czas, aż Matthew wróci, ale przez ten płacz zrobiłam się bardzo senna i nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam.
Promienie słońca, wpadające przez okno, dały mi znać, że pora pobudki. Podniosłam się z łóżka i odwróciłam się w stronę sąsiedniego łóżka. Leżał w nim Matt. Jego ubrania w których wczoraj wybiegł, były teraz porozrzucane na wszystkie strony . Postanowiłam to wszystko ogarnąć, bo przejść normalnie się nie dało. Gdy tylko podniosłam jego koszulkę, można było z niej wyczuć mocną woń alkoholu.
-A więc tak od dzisiaj leczysz swoje smutki ? No to gratuluję.-powiedziałam z niesmakiem
Teraz miarka się przebrała. Nie będę czekać na wyjaśnienia, po co pił, po co wrzeszczał  Ale wiedziałam dwie rzeczy: nie zostanę tu ani minuty dłużej, a jak po drodze natknę się na jakiegokolwiek Fina, to przysięgam, ale nie ręczę za siebie . Pędem spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Gdy już nakładałam buty spojrzałam, jeszcze raz na śpiącego w łóżku Matta. Zrobiło mi się go żal i postanowiłam, że zostawię mu karteczkę na wszelki wypadek.

Matt,
Mam tego wszystkiego dość, dlatego nie zostaję to ani chwili.
Kompletnie nie wiem o co Ci chodzi, ale nie poznaję Cię od paru dni.
Wracam do domu.
Julita

Położyłam karteczkę na stole i wyszłam. Nie mam siły o tym wszystkim myśleć. Teraz najważniejsze są moje studia, a raczej ich zakończenie. Tyle pracowałam na to by do czegoś dojść. Wylecę do tej Austrii, czy tego Matt chce czy nie. Jeśli nadal uważa mnie za swoją przyjaciółkę, to zaakceptuje tą decyzję. Po 15 minutach znalazłam się na dworcu autobusowym. Wsiadłam do autobusu i kupiłam bilet, chociaż teraz miałam wątpliwości czy to jest dobra decyzja. Usiadłam na pierwszym wolnym miejscu. Wyłączyłam telefon i zacisnęłam powieki, by nie rozpłakać się.

-------------------------------

-Halo, panienko, proszę wstać. Jesteśmy już od pół godziny na stacji w Calgary. To nie hotel. Proszę wysiąść i wyjść, zaraz wyjeżdżam z powrotem-mówił do mnie starszy mężczyzna, wyraźnie zniecierpliwiony.
-Ja, ja najmocniej przepraszam. Już mnie tu nie ma.-odpowiedziałam w popłochu.
-No ja myślę...-burknął mężczyzna.
Zabrałam swoje bagaże i wyszłam. Szłam w kierunku postoju taksówek, by móc pojechać jakąś do domu.
Wsiadłam do jednej z nich i ruszyliśmy w drogę. Ciekawe jak ciotka zareaguje na moją decyzję o wyprowadzce. Ciocia jest wyrozumiała, ale nie jest też już młodą kobietą.
Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się pod domem.
-Piękna okolica-odezwał się taksówkarz
-Tak, ma w sobie to coś- odpowiedziałam uprzejmie
-Sam chciałbym tu mieszkać-zaczął rozmarzać się taksówkarz
-Yhm-mruknęłam
-Należy się 12$, piękna Pani- zaśmiał się mężczyzna.
Już miałam podać taksówkarzowi pieniądze, gdy usłyszałam za nami pisk opon. Spojrzałam w lusterko: Matt przyjechał !
-Nie to nie możliwe-pomyślałam
Podałam taksówkarzowi pieniądze. Spojrzałam w lusterko jeszcze raz. To jednak był on !
-Coś się stało?- zapytał taksówkarz.
-Nie, nie. Dziękuję i do widzenia- odpowiedziałam szybko i natychmiast wyszłam z taksówki. Z bagażnika zabrałam swoje rzeczy i pędem pobiegłam do drzwi. Złapałam za klamkę, ale drzwi były zamknięte. No cóż pewnie ciotka wyszła na spotkanie jakiegoś klubu brydżowego lub coś w tym stylu. Z pośpiechem wyjęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi, po czym natychmiast je zamknęłam. Biegiem znalazłam się w pokoju. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się co Matt może tu robić. Przecież miał zawody. A po za tym, po co do mnie przyjechał ? Nie musiałam długo się nad tym zastanawiać, bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie wstałam by mu otworzyć.
Drugi raz zadzwonił. Trzeci raz. Dopiero za czwartym razem wyszłam ze swojego pokoju i otworzyłam mu drzwi.
-Wejdź- powiedziałam chłodno
Skierowaliśmy się oboje do kuchni. Usiedliśmy przy stole.
-Julita, posłuchaj...-zaczął nieśmiało Matt
-Nie to Ty mnie posłuchaj. Nie obchodzi mnie po co piłeś. Rozumiesz ? Nie interesuje mnie to, dlaczego nie ma Cię na zawodach. A to z kim piłeś to wiem !-wrzasnęłam
Matt spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Widać, że gdzieś błądził. Zrobiło mi się głupio, że na niego nawrzeszczałam.
-Przepraszam-bąknęłam
-Nie, to ja przepraszam Julita.- powiedział po czym spojrzał mi prosto w oczy.
Gdy jego wzrok padł na mnie, poczułam w sobie coś dziwnego.
-Zachowałem się jak skończony dupek. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy. Nie wiem po co poszedłem się napić do Finów. Wiem jedno. Zawiodłem Cię.- powiedział jednym tchem
-Dlaczego nie chcesz bym się wyprowadziła?- zapytałam
-Boje się o Ciebie i tyle. Nikogo tam nie znasz. No jedynie po za Zografskim. Nie chcę by Ciebie skrzywdził-odpowiedział, po czym podszedł i przytulił mnie
-Już dobrze-powiedziałam nadal opleciona jego ramionami- Jeśli chcesz, to będę się z Tobą kontaktować codziennie. Ale tylko pod jednym warunkiem-powiedziałam
-Jakim?- zapytał
-Że będziesz na każdych zawodach i, że będziesz się starał. Dla mnie.- odpowiedziałam
-Masz to jak w banku szefowo- odpowiedział
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-A tak w sumie to czemu nie ma Cię na zawodach ?-zapytałam
-A głupia sprawa-odpowiedział zawstydzony Matt
-Mów, bo inaczej wykorzystam siły być mi powiedział-droczyłam się z nim
-No dobra-odpowiedział po czym powiedział cała swoja sytuację
Wybuchnęłam śmiechem.
-Ha ha, nie no Matt, ha ha co jak co ale tego zapomnieć ha ha-nie mogłam opanować swojego śmiechu
-Ej, to nie jest śmieszne-powiedział Matt
-Trochę jest-odpowiedziałam ze śmiechem
-Czyli wybaczysz mi?- zapytał
-Nie umiem się na ciebie długo gniewać- powiedziałam
Tym razem już się nie śmiałam, tylko uśmiechałam. Od tego śmiechu rozbolał mnie brzuch. Nie zauważyłam nawet, że ciocia weszła do kuchni i patrzała na nas jak na totalnie pokręconych.
___________________________________________________________________________
KONIEC. I jak wam się podobał ? Bo mi całkiem, całkiem. Na początku Matthew miał być dobrym i przykładnym chłopakiem, ale stwierdziłam, że zrobiłby się nudny i trochę nadałam jego bohaterowi "pazura". W tym rozdziale jest wszystko już ok, ale nie myślcie, że to koniec przygód Julity. W następnym rozdziale, zdradzę, że czeka ją przykra wiadomość. Zgadujcie jaka ; )
Czytasz ? Komentuj !

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział VIII .

-Czy gdybym ja Ci powiedział, że Kocham Cię, byłabyś ze mną ?- zapytałem nieśmiało
-Eeee, no nie wiem.- odpowiedziała zmieszana Julita
-No, czyli tak jak myślałem- mruknąłem pod nosem
-Matt, nie bądź zły na mnie. Nie jestem teraz w stanie odpowiedzieć Ci na to pytanie-powiedziała
-Ta, jasne.- pomyślałem
-A, kochasz ?- zapytała
Nie odpowiedziałem. Nie chcę jej mówić jak jest na prawdę. Bynajmniej nie teraz, kiedy jest szczęśliwa z tym pożal się boże Zografskim juniorem, wielką wschodzącą gwiazdą.
-Jeśli nie chcesz się spóźnić, to chodźmy.-odpowiedziałem beznamiętnie
Szliśmy w ciszy, gdy byliśmy prawie na miejscu, zagadnęła mnie:
-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Więc jak jest ?- zapytała mnie z tym swoim słodkim uśmiechem
-Nie ważne. O patrz widać już Twojego chłopaka- odpowiedziałem
O nim prawdy też jej mówić nie będę, chociaż bardzo bym nie chciał by była przez niego nieszczęśliwa. Ale niszczyć ten "związek", wtedy kiedy jest szczęśliwa- nie, to mija się z celem. Kiedyś jej powiem. Na pewno. W drodze do knajpy, Vladimir opowiadał o filmie, który nie dawno obejrzał. Z tego opisu wydaje się być fajny, więc może kiedyś obejrzę.
-------------
Wybraliśmy stolik w rogu, przy oknie. Podeszła do nas niebieskooka, czarnowłosa kelnerka z menu. Swoją drogą była ładna, ale nic nie równa się z urodą Julity. Jula jest najpiękniejsza w każdym calu i ma złote serce, chociaż w życiu przeszła wiele, zbyt wiele.Vladimir na nią nie zasługuje. Kątem oka zobaczyłem jak wchodzi Dusty Korek. Co młody robi w tej knajpce ? Idę wybadać, a po za tym nie będę przeszkadzał zakochanym. Czuję się przy nich nie potrzebny, a im trochę prywatności także potrzeba.
-Siema młody.-przywitałem się- A Ty co robisz w tej knajpie?- zapytałem
-A siema. Mam dosyć miłości. To dobre dla małych dziewczynek.- odpowiedział smutnym głosem
-Czy Ty i Alexandra ?- zapytałem i nie musiałem dokańczać bo wiedziałem
-No bywa i tak. A Ty co robisz tu sam ? Bez żadnej kobiety ... Matt wstydź się, kobietę byś sobie wyrwał jakąś, na przykład Julę.- zażartował Dusty
-No ani mi się waż myśleć o Juli, jak o innych, którym zależy tylko na kasie i seksie. Jak tak pomyślisz, to zabiję !- powiedziałem oburzony.
Nikt nie ma prawa tak myśleć o mojej Julicie. No tak, o Vladimira Julicie.
-Nie no w życiu bym o niej tak nie pomyślał. Każdemu się dziewczyna podoba, szkoda tylko, że zajęta. Kurcze szczęściarz z tego Zografskiego- powiedział
-Taa. Chodź się napić. Ja stawiam.- odpowiedziałem
-No co ty, ja osiemnastki jeszcze nie mam- powiedział zaskoczony Dusty
-I kto się domyśli... Chodź- powiedziałem
-------
-O widzę, że Julita i Vladimir, wybrali tą samą knajpę co my. Przysiądziemy się do nich ?- zapytał Dusty
-Nie, mam dość tego typka- powiedziałem, po czym upiłem łyk chłodnego piwa
Wystarczy, że znoszę Zografskiego w towarzystwie Juli, niech nikt inny nie każe mi z nim przesiadywać.
-Nie lubisz Vladimira ?- zapytał Korek
-Nie- odpowiedziałem wbijając wzrok w blat baru.
-Dlaczego ?- zapytał
-Bo to frajer. Nie chcę by zniszczył życie Juli.-powiedziałem
-Ale co on takiego robi ? Wydaje się być miły...- odpowiedział
-To tylko złudzenie. Zografski jest takim typem, że na każdych zawodach ma inną panienkę. Sypia z nimi i potem zostawia je.- powiedziałem, lekko poirytowany
-Cooo ?! On ? Dlaczego nie powiesz o tym Juli ?- zapytał zaskoczony
-Nie wrzeszcz. Nie powiem, bo nie chcę psuć jej tego wszystkiego.- odpowiedziałem
Resztę spotkania spędziliśmy na rozmowie o dzisiejszym meczu, o dzisiejszych skokach i jutrzejszym zakończeniu tych dziwnych zawodów. Pożegnałem się z Dustym w dobrym humorze-wypiliśmy po 4 piwa. Na zewnątrz ogarniał już mrok. W drodze powrotnej Vladimir, zaprosił mnie i Julitę do siebie do Austrii. Świetnie jeszcze takich spotkań mi brakowało ! Nigdy w życiu !
---------------
Było po 21. Wszedłem z Julą do naszego pokoju hotelowego. Oboje padliśmy na swoje łóżka.
-Padam ze zmęczenia- mruknęła Jula
-Ty ? Niby dlaczego ?- zapytałem z głupim uśmieszkiem
Mój błąd, bo chyba zauważyła, że wypiłem.
-Nie sposób przebywać kilka godzin w tych butach. A Ty dlaczego wypiłeś tyle, pomimo, że masz jutro zawody ?- zapytała z niesmakiem Julita
-Musiałem- odpowiedziałem
-I musiałeś w dodatku upijać Dustego ? Ty widziałeś, że się zataczał ?- zapytała poirytowana
-Sam chciał.-skłamałem- Przepraszam.- powiedziałem skruszonym głosem
-Upijać się przed zawodami, phi ...Genialny sposób, na rozwiązywanie swoich problemów-powiedziała sarkastycznie-Ehh, żeby mi to było ostatni raz. Jasne ?  zapytała Julita z najbardziej poważną miną
-Jasne, jak słońce moje słońce- zażartowałem
Wybuchnęliśmy razem śmiechem.
-Matt, mam dla Ciebie wiadomość- powiedziała Julita, po czym lekko się uśmiechnęła
-Tak ? A jaką ? -zapytałem
-Po studiach wyprowadzam się do Austrii- powiedziała zawstydzona, po czym jej wzrok wbił się w ścianę.
-Do Vladimira tak ?- wysyczałem zły
-Między innymi- odpowiedziała nieśmiało
No tego to już zbyt wiele. Zabrałem bluzę i wybiegłem z pokoju. Jeszcze zdążyłem usłyszeć jak Jula błaga bym wrócił. Nie obchodził mnie teraz nic, miałem teraz tylko ochotę porządnie się napić i nic nie zapamiętać. Poszedłem do hotelu, gdzie mieszkają Finowie. Oni wiedzą jak zaradzić smutkom.
___________________________________________________________________
I koniec : ) Pisanie tego rozdziału szło mi z niezmierną lekkością. Szczerze, to podoba mi się najbardziej ze wszystkich i dlatego być może będę częściej pisać oczami Matta. Następny rozdział, podejrzewam, że pojawi się wtorek/ środa.
Czytasz ? KOMENTUJ : )

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział VII .

Przyjęłam propozycję Pana Zografskiego. Zgodziłam się ale pod jednym warunkiem. Najpierw studia. Ustaliliśmy wstępne warunki dotyczące mojej "przyszłej" pracy. Po krótkiej rozmowie, musieliśmy kończyć, ponieważ Vladimir i jego tata musieli już iść na skocznię. Konkurs miał się zacząć o godzinie 13. Państwo Zografscy, poszli na skocznię a ja do swojego hotelu. Gdy weszłam do pokoju, siedział nadal w nim Matt.
-Niedługo masz konkurs. Co Ty tutaj jeszcze robisz ?- zapytałam
-Nie idę. Nie chce mi się.-odpowiedział beznamiętnie
-Jak to nie chce mi się ? Zabieraj kombinezon, narty i idziemy. Rusz się !- ponagliłam go
Jeszcze chwila i musiałabym ciągnąć Matta na siłę, ale wreszcie dał się namówić i poszliśmy. Minęło jakieś 10 minut i byliśmy na szczycie skoczni. Sama nie wiem dlaczego z takim zapałem angażuję się w życie innych. szczególnie dzisiaj. Dokładnie 10 lat temu straciłam własnych rodziców. Na samą myśl zachciało mi się płakać.
-Jula, proszę nie płacz. Ja wiem, że jest Ci dzisiaj ciężko.-powiedział Matt po czym mnie przytulił
-Łatwo Ci mówić. Ty masz rodziców, a ja nie.-odpowiedziałam
-Julita, przepraszam za dzisiaj to w hotelu. Ja jakoś na swój sposób też przeżywam śmierć Twoich rodziców, pomimo, że ich nie znałem. Ale nie martw się, będę zawsze przy Tobie. Zawsze jeśli masz ochotę możesz ze mną pogadać i o wszystkim.
-Dzięki Matt, jesteś kochany.- powiedziałam po czym przytuliłam go na pożegnanie.
Mogłabym tak wiecznie ale nie chciałam zabierać cennego czasu Mattowi. On musi teraz skoncentrować się przed skokiem, a ja dam sobie jakoś radę. Dzisiaj zdjęcia mogę robić "po środku skoczni" czyli fotografowanie zawodników na zeskoku, w locie jak i podczas lądowania. Pogoda znakomita, zresztą jak ostatnio. Szczerze to wolałabym się poopalać niż robić zdjęcia, ale są one mi potrzebne do prac magisterskich na obu kierunkach.
-------------------
Nadeszła pora dekoracji. Na 3 stopniu podium o dziwo Simon Ammann. Sądziłam, że stać go na pierwsze miejsce, ale pewnie jeszcze dobrze nie odpoczął po sezonie zimowym. Drugie miejsce należało do Matta, a na pierwszym miejscu stanął Vladimir ! No, no będzie co świętować. Po wręczeniu medali, dyplomów i kwiatów zaczynaliśmy się rozchodzić.
-No Matthew, teraz nie wykręcisz się od wyjściu z nami gdzieś razem- zaśmiał się Vladimir
-No dobra-mruknął-To gdzie idziemy ?
-Proponuję Brooke House na Westland Street-odpowiedziałam
-Doskonały pomysł kochanie-powiedział Vladimir
Cieszę się, że ktoś szanuje moje zdanie. Chociaż co bym Vladimirowi nie zaproponowała to on by uznał to za świetny pomysł, przecież nie zna Kanady tak dobrze jak ja.
O 16:40 umówiliśmy się, że spotkamy się przy kwiaciarni na Moulin Avenue. Mieliśmy trochę czasu do wyjścia więc postanowiłam pogadać z Mattem, ponieważ zauważyłam w jego zachowanie coś dziwnego.
-Matt, co się dzieje ? Od wczoraj zauważyłam, że chodzisz jakiś struty, więc nie mów, że nie. Chodzi o mnie i Vladimira ?
-Nie no skądże. Jesteś moją przyjaciółką i zawsze będę szanował Twoje decyzje. Związek z Zografskim to Twoja prywatna sprawa. Ja w to się nie mieszam.-odpowiedział Matt z udawanym spokojem
-Dobrze, ale pamiętaj, że jeśli jest coś nie tak to pamiętaj, że zawsze Ci pomogę-powiedziałam patrząc na niego ze stoickim spokojem
- Okej, w sumie to mam pytanie...
_______________________________
O co Matt, chce zapytać Julitę? Czy myślicie, że jest zazdrosny o Julę ? Odpowiedź na te pytania w następnym rozdziale :) Będzie on pisany oczami Matta. Mogę również zdradzić, że w tym odcinku pojawi się Dusty Korek. Postać dodaję specjalnie dla Niszczyciela Światów :) A co do tego rozdziału to nie wiem co myśleć. Pisałam go niestety na telefonie, zamiast na komputerze :( Bardzo chciałabym podziękować Marcie, za wsparcie duchowe jakim mnie obdarzyła, podczas mojego pisania.
KOMENTUJCIE JEŚLI CZYTACIE ; ))

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział VI .


"Czy dasz radę kochać ?, mimo, że ja
Nie umiem już sam, bez Ciebie wstać.
Czy dasz radę kochać ?, mimo Twych ran.
Nie umiem już sam bez Ciebie wstać..." *

Nadal do mnie nie dociera to co się stało przed chwilą. W jego towarzystwie czułam, że nic złego mnie nie spotka. Chodź czas płynął nieubłaganie, musiałam już wracać do hotelu. Za 5 minut nocna cisza.

-Vladimir, ja już muszę wracać. Za chwilę cisza nocna i jak nie zdążę, to będę nocować pod hotelem-przerwałam tą błogą chwile.
-Dlatego postanowiłem, że śpisz dzisiaj u mnie.-odpowiedział ze spokojem
-Słucham?-zapytałam zaskoczona
Nie odpowiedział. Przyciągnął mnie do siebie i znów pocałował. Nie mogę opisać tego uczucia. To jest jeden z tych stanów do nie opisania. Dłużej nie mogłam się opierać. Poszliśmy razem do hotelu, gdzie już panowała cisza. Zaprowadził mnie pod pokój i na chwilę przystanęliśmy.
-To tutaj. Jednak chciałbym uprzedzić Ciebie, że mieszka ze mną mała suczka. Ona nie lubi za bardzo obcych, także proszę uważaj na siebie.- powiedział po czym weszliśmy.
Już przy samym wejściu maleńka suczka, rasy pekińczyk radośnie nas przywitała. Wbrew wcześniejszym ostrzeżeniom Vladimira, sunia była bardzo przyjaźnie nastawiona. Zdjęłam swoje szpilki i usiadłam w pokoju na podłodze. Przy łóżku znalazłam zieloną piłeczkę i zaczęłam się bawić z psiakiem.
-Zaraz znajdę Ci jakąś koszulkę byś miała w czym spać- powiedział Vladimir
Nadal byłam zajęta zabawą z suczką.Uwielbiam zwierzęta, są takie delikatne. Są zdecydowanie lepszymi stworzeniami na Ziemi od ludzi.
"
Pies jest jedynym stworzeniem na ziemi, które kocha cię więcej niż siebie samego"

Vladimir przysiadł obok mnie i mnie objął.

-Urocza sunia-powiedziałam
-Widać, że pokochała Cię od pierwszego wejrzenia. Tak samo jak ja Ciebie- odpowiedział
Pocałowałam go. Nigdy nie patrzałam na Vladiego, jak na osobę, w której mogłabym się zakochać. Zawsze traktowałam go jak przyjaciela. Ale cóż, chyba ludzie mają rację- przyjaźń damsko-męska nie istnieje.
-Jula, idź się przebierz i chodź już spać. Widzę, że jesteś zmęczona-powiedział to z taką troską w głosie
-Dobrze- odpowiedziałam, po czym razem wstaliśmy.
On poszedł pościelić łóżko, ja do łazienki się przebrać. Koszulka była jakieś dwa rozmiary dla mnie za duża.
-Vladi, gdzie będę spać ?- zapytałam
-No ze mną- odpowiedział
Zdziwiło mnie to tak, że zrobiłam się czerwona jak burak. Vladimir chyba to zauważył, bo dodał:
-Spokojnie, krzywdy Julita Ci nie zrobię. Pamiętaj przy mnie możesz czuć się zawsze bezpieczna.
----------------------------
Spało mi się bardzo dobrze. Już bardzo dawno nie czułam się taka wypoczęta. Wczorajsze zdarzenie uznałam jako sen. Jako dobry sen. Coś ruszało się po pokoju, więc otworzyłam oczy. Nie jestem we własnym pokoju ! Odwróciłam głowę na bok i ujrzałam śpiącego w najlepsze Vladimira, a na podłodze bawiącego się psiaka. Serce przestało mi mocnej bić.

-A więc jednak to nie był sen- pomyślałam w duchu
Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Postanowiłam sobie jeszcze pospać. Wtuliłam się w Vladimira i zasnęłam. Nie wiem na ile przysnęłam, ale gdy się obudziłam Vladi już nie spał.
-Witaj, skarbie- powiedział po czym cmoknął mnie na dzień dobry.
-Cześć kochanie- odpowiedziałam uśmiechając się do niego
Serio ja to powiedziałam ? Okej muszę się do tego przyzwyczaić.
-Był Matt i podrzucił parę Twoich rzeczy.  Jak wracałem do pokoju to spotkałem mamę i powiedziała, że mam wpaść do ich pokoju na śniadanie. Powiedziałem, że nie mogę bo nie jestem sam, ale ona się uparła i powiedziała, że mam przyjść z Tobą. Odpowiedziałem jej, że przyjdziemy. Nie jesteś na mnie zła ? -zapytał z nadzieją w głosie
-Nie nie jestem. Wiedziałam, że będę kiedyś musiała poznać Twoich rodziców, ale nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko-zaśmiałam się
-To jeśli chcesz dobrze wypaść to pospieszmy się, tata nie lubi spóźnień- powiedział po czym pogroził mi palcem ze śmiechem.
Zabrałam z krzesła torbę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przystąpiła do etapu ubierania się. Matt przyniósł mi dokładnie to na co miałam ochotę dzisiaj ubrać. Czyżby czytał w moich myślach ? Pośpiesznie nałożyłam kwiecisty top oraz ciemno niebieskie rurki. W mgnieniu oka wysuszyłam sobie włosy, uczesałam je. Na usta nałożyłam odrobinę błyszczyku. Vladimir był już gotowy.
-To co idziemy ?- zapytałam
-Idziemy. Dokonaj kochanie tego zaszczytu i weź tego urwisa-zażartował
-A właściwie jak ma na imię ten "urwis" ?- zapytałam
-Sofie.
Podał mi jej smyczkę. Wystarczyło, że raz wypowiedziałam jej imię i przyszła do mnie posłusznie. Ubrałam swoje czarne sandałki(je też Matt przyniósł). Wyszliśmy z pokoju i przeszliśmy na druga stronę korytarze, gdzie mieścił się pokój jego rodziców. Drzwi otworzył nam jego tata.
-Proszę wejdźcie.- powiedział po czym ruchem ręki pokazał nam, że mamy się kierować do pokoju.
Pokój był jasny i przestronny-w końcu był dla pary. Przy stole siedziała już jak mniemam jego mama.
-Tato, mamo to jest Julita-powiedział rodzicom Vladimir, bo patrzeli na mnie jak bym była nie z tej ziemi.
-Witam. Jestem Emil Zografski, tata tego kochasia, a to moja żona- po czym pokazał na kobietę tuż obok.
-Dzień Dobry, mam na imię Diana i jestem mamą Vladimira. Cieszę się, że możemy wreszcie Ciebie poznać. Nie było dnia aby Vladi o Tobie nie mówił.
-Mamo proszę Cię...- chrząknął Vladimir
-Mi także niezmiernie miło Państwa poznać. Nazywam się Julita Leśniewska- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Mam nadzieję, że wywarłam dobre wrażenie.
-Chodźmy do stołu. Śniadanie czeka-zakomunikowała mama Vladimira

------------
-Śniadanie było wyśmienite dziękuję.Nic równie dobrego nie jadłam.-zachwycałam jedzenie

-Ciesze się, że Ci smakowało Julito-odpowiedziała mama Vladiego
Dokładnie nie wiem co to było. Jedynie dowiedziałam się, że było to tradycyjne bułgarskie przysmaki.
-Julita, mam nadzieję, że Vladimir przekazał Ci moją propozycję ?- zapytał tata Vladimira
-Tak. Bardzo dziękuję Panu za tą propozycję. Można powiedzieć, że to praca marzeń, ale ja jeszcze studiuję. W tym roku będę się starała obronić tytuł na obu kierunkach. Po za tym mieszkam tutaj na stałe, a nie można być psychologiem na odległość.
-Ale nie widzę problemu Julita. Jak ukończysz studia, to zapraszamy do nas. Mamy duży dom, zawsze znajdzie się dla Ciebie miejsce. Rozumiem, że obawiasz się także czy podołasz temu zadaniu. Spokojnie, jeśli się zgodzisz, to przyjmiemy Cię na okres próbny, czyli jakieś 3 miesiące. Jeżeli potem stwierdzisz, że nie dasz rady, nie będziemy przecież Ciebie mogli zatrzymać na siłę.
_______________________________________________________________________
I koniec. Przyznam szczerze, że napisanie tego rozdziału zajęło mi aż 5 godzin : O

Pierwszy cytat pochodzi z piosenki LemON "Napraw" . Jak myślicie czy Julita zgodzi się na propozycję ojca Vladimira. Czy porzuci miejsce w którym odtąd mieszkała ?

CZYTASZ ? SKOMENTUJ : ))

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział V .

Nie mogę uwierzyć. Zgodziła się ! Umówiliśmy się, że przyjdę po nią o 19, czyli mam jeszcze niecałą godzinę. Muszę przemyśleć co jej powiedzieć. Przecież nie powiem jej tego tak od razu "Hej kocham Cię" . Muszę dobrać odpowiednie słowa. Z przemyśleń wyrwał mnie ojciec.
-Vladimir ! Ile razy mam Ciebie wołać ? Pomóż mi wreszcie przynieść te dwa kartony do pokoju.- wrzasnął ojciec
-Już idę- poszedłem po ten karton i usiadłem na łóżku
-Czym się tak martwisz ?- zapytał tata
-Boje się, że znowu zawalę, tak jak z Veroniką. Julita to wyjątkowa dziewczyna. Dużo w życiu przeszła i nie chcę jej zranić. Nie wiem może to był zły pomysł by ją gdziekolwiek zapraszać.
-Jeśli jest wyjątkowa, to nie masz czym się przejmować, a jeśli nie chcesz zawalić sprawy to zbieraj się, bo masz pół godziny jeszcze, Romeo.-zaśmiał się ojciec
Nie minęła chwila, a byłem już gotowy. Garnitur był na szczęście wyprasowany, więc nie marnowałem czasu by go doprowadzić do porządku. Narzuciłem na siebie płaszcz, bowiem wieczory w Wisthler bywają chłodne, pomimo upalnych dni. Po drodze do jej hotelu, wszedłem jeszcze do kwiaciarni. Nie zastanawiając się ani chwili nad wyborem kwiatów, podszedłem do lady, gdzie stała niska, drobna blondynka.
-Poproszę wielki bukiet czerwonych róż-powiedziałem ekspedientce
-Wybranka będzie zadowolona, piękny bukiet. Czyżby zaręczyny?- zapytała z uśmiechem blondynka
-Hmm, coś w tym stylu.-odpowiedziałem jej
Zapłaciłem i szybko wyszedłem . Po 5 minutach byłem już w hotelowym holu. Zmierzałem w kierunku pokoju 236 gdy nagle zadzwonił mi telefon. Obawiałem się, że może być to Julita, że nagle zrezygnowała z naszego spotkania. Na szczęście dzwonił Bogomil Pavlov.
-No siema stary, dzwonię, tylko aby życzyć Ci powodzenia. To ładna dziewczyna. Nie zmarnuj tego.
-Dzięki.
Wyłączyłem telefon i wrzuciłem do kieszeni. Zapukałem do drzwi i wziąłem głęboki oddech. No cóż-raz się żyje. Po chwili Jula otworzyła mi drzwi. Patrzałem na nią jak wryty. Ona jest piękna !
-Cześć Vladimir. Proszę wejdź- przywitała mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów
-Hej- cmoknąłem ją w policzek- Julita, mogę Ci coś powiedzieć?-zapytałem
-Pewnie- znów się uśmiechnęła
Kocham jej uśmiech, jej oczy. Kocham w niej wszystko.
-Jesteś piękna, ale dzisiaj to po prostu wyglądasz jak bogini- powiedziałem
Uff, pierwsze kroki mam już za sobą.
-No nie żartuj sobie ze mnie, przecież nie jestem jeszcze gotowa aczkolwiek dziękuję za komplement. To miłe- po raz kolejny uśmiechnęła się
Cholera ! Zapomniałem o kwiatach.
-Jula, proszę to dla Ciebie- powiedziałem, po czym wręczyłem jej ogromny bukiet ogniście czerwonych róż-Mam nadzieję, że lubisz róże.
-Jejku, są piękne. Dziękuję Vladimir- podziękowała po czym mnie przytuliła.
Pięknie pachnie. Uwielbiam jej zapach. Uwielbiam czuć jej ciepło na sobie.
-Proszę usiądź i daj mi jeszcze 5 minut
-Pewnie- posłałem jej delikatny uśmiech, bo chyba na razie na tyle mnie stać w stanie emocjonalnego zamotania.
Niby to tylko 5 minut, ale myślałem, że to wieczność. Stresuję się bardzo. No bo co będzie jeśli mnie oleje ? Powie, że mam dać jej spokój ? Nie umiem już bez niej żyć. W Austrii, gdzie mieszkam na co dzień, nie ma dnia bym o niej nie myślał.
-Możemy już wychodzić- powiedziała Jula
Boże, teraz to totalnie mnie zamurowało. Julita jest śliczna. Miała na sobie, czarną sukienkę i czarne szpilki.
-Gościu powiedz coś- myślałem w duchu, chociaż nie mogłem oderwać od niej wzroku.
-Vladimir coś nie tak ? Ubrudziłam się tuszem ? A może z sukienką coś się stało ?- zapytała, bo chyba moje milczenie ją zmartwiło
-Julita, wiem, że teraz powtórzę się, ale teraz w stu procentach wyglądasz jak bogini.
Zachichotała. Uwielbiam jej śmiech. Ubrała na siebie czerwoną kurtkę i wyszliśmy.
------------------------------------
Kolacja zakończona. Jedzenie było niezbyt smaczne, no ale przy niej nawet najgorsza rzecz wydawała się dobra. Postanowiliśmy, że pójdziemy do mojego pokoju hotelowego na przysłowiową lampkę wina. Ale zanim wejdziemy, muszę wreszcie jej to powiedzieć. Muszę.
-Julita...-zacząłem
-Tak ? -zapytała spoglądając się na mnie
No powiedz jej to dupku ! Przestań wreszcie się  tym ukrywać !
-No bo, ja...Dobra, dość tego. Musze Ci to wreszcie powiedzieć. Kocham Cię ! Rozumiesz ? Kocham już od samego początku- wreszcie udało mi się to z siebie wyrzucić
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, postanowiłem, że zrobię jeszcze jeden krok. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Zdecydowanie to jest ta kobieta z którą chciałbym spędzić swoje życie.
Uśmiechnęła się, po czym wtuliła się we mnie.
___________________________________________________________________________
Miał być w piątek ale jest dzisiaj : P A wszystko za sprawą Marty, także jej dziękujcie : )) Mam nadzieję, że wam się spodobał ten odcinek, chociaż dla mnie nie jest on zachwycający  Pewnie dlatego, że wcale a wcale nie jestem romantyczką : PP

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział IV .

Po przeczytaniu, karteczki jeszcze chwile poleżałam.
-Dobra pora wstawać- powiedziałam do siebie, po czym przeciągnęłam się i wstałam.
Od samego rana, promienie słońca zaglądały przez okno. Pogoda była wręcz idealna do robienia zdjęć. Postanowiłam, że coś przekąszę, ubiorę się i pójdę na skocznię. Pomimo moich mieszanych uczuć, na samym początku, stęskniłam się za Vladimirem. Nawet bardzo.
------
Skocznia.

Już z daleka widziałam, chłopaków grających w siatkówkę. Robiłam im zdjęcia, gdy nagle poczułam jak ktoś mnie łapie w pasie i przyciąga do siebie. Od razu zorientowałam się, że to Vladimir.
-Julita, boże jaka Ty piękna teraz jesteś- szepnął mi do ucha Vladi
-Oj, a Ty jak zwykle przesadzasz- zaśmiałam się
-Bardzo za Tobą tęskniłem- powiedział Vladimir, po czym dał mi buziaka w policzek- Co u Ciebie słychać ?
-Ja za Tobą także. Kończę studia, potem poszukam jakiejś pracy, czasami jeżdżę z Mattem na zawody.
- A wiesz ? Mam dla ciebie pewną propozycję. Mój ojciec szuka fizjoterapeutów i psychologów, ponieważ chce stworzyć Bułgarski Związek Narciarski. Tak, wiem, że to nie możliwe, bo my skoczni nie mamy. Ale chcemy się rozwijać. Co Ty na to Jula ?- zapytał
-Ale ja nie wiem czy się do tego nadaję. Po za tym jestem na studiach, ja jestem tu w Kanadzie, a wy tam. Jak Ty byś to sobie wyobrażał ? Przecież nie można być psychologiem na odległość-odparłam zdziwiona jego pytaniem.
-No to przeprowadź się. My przecież od kilku lat nie mieszkamy w Bułgarii. Teraz mamy dom w Innsbrucku, tam trenujemy z paroma chłopakami.
-No nie wiem. Przemyślę tą sprawę. Bo wiesz to nie jest tak łatwo. To jest decyzja długoterminowa. Już raz świat przewrócił mi się do góry nogami. Nie wiem czy wytrzymam po raz kolejny wielkie zmiany.
-Wierzę w Ciebie. A teraz przepraszam, muszę iść już. Niedługo będę skakał-powiedział, po czym przytulił mnie i poszedł.
Przeprowadzka do Austrii ? No nie wiem. Nie mogę tak zostawić tutaj wszystkiego:cioci, studiów,znajomych a przede wszystkim Matta. No ale patrząc z drugiej strony, wizja pracy w związku narciarskim, to jest coś o czym zawsze marzyłam.
------
Stałam na dole skoczni i patrzałam jak chłopaki skaczą. No i oczywiście robiłam im zdjęcia. Nadeszła kolej na Erica Mitchella. W pewnym sensie to mój rodak, więc mocno trzymałam za niego kciuki by dobrze poleciał. Już miał lądować, ale narta mu się odpięła. Przewrócił się i dość groźnie to wyglądało. Zostawiłam aparat i czym prędzej do niego biegłam. Zauważyłam, że próbuje sam wstawać.
-Eric, nie wstawaj !-wydarłam się wniebogłosy
-Ale nic mi nie jest. Wszystko w porządku- powiedział
-Nie wstawaj, mogło Ci się coś stać. Bardzo groźnie to wyglądało. Zaraz przyjdzie pomoc i zabiorą Ciebie na podstawowe badania- spokojnie wytłumaczyłam mu.
-Nie no ale serio nic mi nie jest.
-Do jasnej cholery ! Nie wstawaj. Dobrze wiem jak kończą się takie upadki !- zaklęłam po polsku. Chyba poskutkowało, bo do momentu przyjścia służb medycznych nie wstawał.
Chwilę po tym, jak zabrali Erica ze skoczni, treningi zostały wznowione. Poszłam po swój aparat i z powrotem robiłam zdjęcia.
Po zakończonych treningach, poszłam na górę skoczni, poczekać na Vladiego i Matta.
-No chłopaki, gratulacje. jak tak dalej pójdzie to będziecie rywalizować w Pucharze Świata razem z najlepszymi.- podeszłam i ich uściskałam
-To Ty nas tak uskrzydlasz- powiedział Matt, a Vladimir mu przytaknął.
-Haha, dzięki. Ej a może pójdziemy gdzieś razem na pizzę, czy coś w tym stylu ?- zapytałam
-No na mnie nie licz, ja mam za godzinę konkurs z Amerykanami. Ale Wy idźcie- powiedział Matt
-Szkoda-pomyślałam.
Poszłam razem z Vladimirem razem do mojego pokoju w hotelu. Pogoda nadal utrzymywała się cudowna, dlatego postanowiliśmy wybrać się razem dłużą drogą. W końcu mamy tyle do obgadania!
-Słuchaj Jula ...- zaczął Vladimir
-Tak ?- zapytałam
-No ten tego, czy poszłabyś dzisiaj ze mną na kolację wieczorem ?-Vladimir zapytał nieco speszony
-Pewnie, że pójdę. Dla Ciebie wszystko.
-To dobrze- mruknął Vladi
-Ale czekaj, czekaj. Czy Ty mi proponujesz randkę ?- zaśmiałam się
-Ymm, no tak jakby- powiedział
No teraz to już mnie totalnie zaskoczył.
__________________________________________________________________
I kolejny. Mam nadzieję, że się wam, spodoba : ) Następny odcinek, będzie inny niż dotychczas, bo będzie pisany z perspektywy Vladimira. Planuję by pojawił się w piątek.
PS. Jeśli czytasz- skomentuj. To dla mnie ważne : )

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział III .

Nie wiem ile płakałam, ale chyba dość długo, bo nawet nie wiem kiedy się zachmurzyło na niebie. Spojrzałam w okno i zauważyłam, że zaczyna padać deszcz. Po chwili usłyszałam, że drzwi otwierają się .
-Hej Jula. Wiesz w sumie dobrze, że nie przyszłaś, bo pogoda do bani. Ale udało nam się rozegrać dwa treningi.- opowiadał z zapałem Matt
-No a jak Ci poszło ?- zapytałam z uśmiechem, ponieważ nie chciałam, aby dowiedział się, że płakałam.
-A wiesz, że całkiem nieźle ? W pierwszym treningu byłem 5 na 17 zawodników, a w drugim zajęłem 3 miejsce. A co Ty robiłaś w tym czasie ?-zapytał, wycierając ręcznikiem swoje włosy.
-No Matt to gratulacje, niedługo będą mówić do Ciebie"mistrzu". A trochę poleżałam, potem włączyłam laptopa. A właśnie dostałam maila od Vladiego. Przylatuje do Wisthler 10.-odpowiedziałam nadal uśmiechnięta, chociaż do śmiechu to wiele mi nie było.
-O to świetnie.Dawno go nie widziałem. A Jula, byłbym zapomniał, właśnie się dowiedziałem, że jutro przyjeżdżają do nas Amerykanie, na jakiś tam mini-konkurs, a 10 kwietnia, przylatują kraje w, których skoki nie są dyscyplina popularną, jak to powiedział Ted .- powiedział - Idę wziąć prysznic, potem proponuję abyśmy obejrzeli jakiś film. Co Ty na to ?-zapytał Matt
-Pewnie. To może przygotuję nam coś do jedzenia bo pewnie jesteś głodny.
-Mmmm, umieram z głodu- powiedział Matt, po czym zademonstrował to jak bardzo jest głodny .
Ten to wie jak doskonale mnie rozbawić .
-------
Muszę przyznać, że film był świetny. Uwielbiam filmy akcji połączone ze sprawami wprost dla detektywów. Spojrzałam na zegarek- była 23:40, Matt, już widzę zasnął na swoim łóżku. No tak, więc sprzątanie spadło na mnie. Posprzątałam, położyłam się do łóżka i nim się obejrzałam zasnęłam. nagle usłyszałam wibracje mojego telefonu.
-Co jest do cholery, pali się czy co?-mruknęłam i czym prędzej podeszłam do parapetu, byleby tylko nie obudzić Matta. Spojrzałam na wyświetlacz: Dzwoni Vladi.
-Halo ?- szepnęłam
-Hej to ja Vladimir. Jula słuchaj okazało się, że będziemy wcześniej w Wisthler.
-W Kanadzie jest środek nocy. Obudziłeś mnie- odburknęłam mu, bo kto normalny dzwoni w środku nocy- Kiedy dokładnie będziesz ?
-Noo w sumie to za jakieś 4 godziny.
-Spoko, a teraz daj mi spać.Pa
-Do zobaczenia Jula.
I się wyłączył. Odwróciłam się w stronę łóżka. Spojrzałam na Matta. Chyba po raz pierwszy w życiu stwierdziłam, że wygląd uroczo jak śpi.
Nie mogłam już zasnąć. Bardzo nie lubię jak mnie ktoś w środku nocy budzi. Leżałam wpatrzona w sufit i czekałam aż do przyjazdu Vladimira.
------
Obudził mnie dzieciaki biegające po korytarzu.
-No zaraz nie wytrzymam- powiedziałam do siebie
Otworzyłam oczy i ujrzałam kolorową karteczkę na poduszce obok:

Jestem już na skoczni. Dzwonił Vladi i prosił bym przekazał Ci, że doleciał.
Wpadnij po śniadaniu na skocznię, bo sama się zanudzisz
Wiesz, wyglądasz tak pięknie jak śpisz. 
Do zobaczenia
Matthew
----------------------------------------------------------------------------------------
Antoni Juroszek [*] na zawsze pozostaniesz w naszych sercach ...

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział II .

Nawet nie zorientowałam się kiedy dojechaliśmy na miejsce. Było wyjątkowo spokojnie w Wisthler, jak na środek tygodnia. Matt zaparkował przed hotelem. Wzięliśmy swoje walizki z bagażnika i szybko pognaliśmy do hotelu, domyślając się, że cała ekipa już od dawna na nas czeka. Oczywiście nie myliłam się.
-Chłopie ja rozumiem, że kobiety do Ciebie lgną, ale treningi przede wszystkim-powiedział Mackenzie, po czym głupio zarechotał.
-To nie jego wina, to moja ponieważ zaspałam-odpowiedziałam, lekko uśmiechając się.
Chłopaki jak na zawołanie, zaczęli na mnie patrzeć. Jeden do drugiego coś szeptał. Kątem oka zauważyłam jak Matt się krzywi.
-A wam co ? Ducha zobaczyliście ?-rzuciłam oschle w ich stronę.
Matt widząc moje lekkie oburzenie dodał:
-Chłopaki, to przecież Jula. Co wy nie poznajecie ?-zapytał
Po części to ja ich rozumiałam, ostatnio widzieliśmy się prawie rok temu. Oni cały czas te swoje wyjazdy po kraju, czasami nawet Puchar Świata, Kontynentale i FIS Cup, a ja studia. Czasami zastanawiałam się, po co studiuję dwa kierunki na raz, ale po chwili zapominałam o tym, bo wiedziałam jak bardzo chciałam związać swoją przyszłość ze skokami. Już jako mała dziewczynka o tym wiedziałam. W mojej rodzinie skoki odgrywały ważną rolę. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Matta:
-Jula, zejdź na ziemię. Masz to jest klucz od pokoju. Pomógłbym Ci z bagażami, no ale niestety nie mogę, spadamy na skocznię. A zapomniałbym, legitymację, uprawniającą do wejścia na skocznię nasz w małej kieszonce w torebce- powiedział, po czym delikatnie mnie objął na pożegnanie .
-Dzięki- odpowiedziałam, po czym zaczęłam kierować się w stronę pokoju, który numer widniał na zawieszce przy kluczu.
-To tu- powiedziałam do siebie i weszłam. Był to pokój niewielki, lecz przestronny. Walizkę przeciągnęłam pod okno a resztę swoich rzeczy położyłam na niewielki stolik, a sama opadłam na łóżko. Te przenoszenie bagaży szczerze mówiąc delikatnie mnie zmęczyło. Całe szczęście  że rzeczy Matta już dawno tu są, bo nie dałabym rady ich tu przyciągnąć.
Po chwili leżenia, postanowiłam, że sprawdzę co ciekawego słychać na facebooku i sprawdzę maile. Zanim zalogowałam się gdzie trzeba, stwierdziłam, że otworzę okno, bo trochę duszno.
Na facebooku nic ciekawego się nie działo, za to na mailu znalazłam kilka bezsensownych reklam i najważniejsze- mail od Vladimira. Od czasu gdy poznaliśmy się na zawodach LGP w Curchevel, często ze sobą piszemy, czasem nawet zdarza się, że Vladi ma kilka wolnych chwil, wtedy rozmawiamy poprzez skype.
" Cześć Jula,
Dzięki za ostatniego maila :) Mam dla Ciebie drobną niespodziankę.Teraz nie będę się rozpisywać za mocno, bo wyjeżdżam. W sumie nie tyko ja wyjeżdżam- jadą też Szwajcarzy, Finowie, Ukraini i Kazachowie. I uwaga chwila napięcia....... Lecimy do Wisthler!! Cieszysz się ? Tak bardzo nie mogę się doczekać już naszego spotkania. Lecimy na jakiś dziwny konkurs, który nawet nie jest zaliczany do LGP i do niczego. Jakiś konkurs dla krajów słabo rozwiniętych w skokach czy co ?
Przylecimy 10 kwietnia.
No to ja zmykam,
Całusy
Vladimir "
Patrzałam się na datę i łzy napływały mi do oczu. Nie, to nie były łzy szczęścia. Dokładnie 10 kwietnia mija 10 rocznica od śmierci moich rodziców. Jak ja mam się cieszyć, z tego, że on przyleci ? No jak ?

----------------------
I na dzisiaj koniec. Jak myślicie, czy Jula będzie cieszyć się z przylotu Vladimira ?

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział I .

Wiedziałam, że powinnam już wstać, choć tak bardzo mi się nie chciało, bo byłam zmęczona, po wczorajszych zajęciach plenerowych.No tak, miałam jeszcze niecałe dwa miesiące do egzaminów końcowych, a wykładowcy tak nas męczą jakby egzaminy miały odbyć się za parę dni. Postanowiłam, że poleżę jeszcze z 10 minut.
-----------------
-Jula, wstawaj- usłyszałam ciepły męski głos.
Wiedziałam, że to nikt inny niż Matt. Obiecałam mu, że  pojadę z nim do Wisthler, aby mu pokibicować.
Delikatnie otworzyłam oczy i zobaczyłam go pochylonego nade mną , z zadziornym uśmiechem.
-Matt, co Ty tutaj robisz ? Nie mieliśmy się przypadkiem spotkać u Ciebie o 8 ?- zapytałam zaskoczona .
-Już wyjaśniam, panno śpiąca królewno- zażartował chłopak
Oczywiście za tą śpiącą królewną dostał poduszką w twarz. Nie lubiłam gdy zwracał się do mnie w taki sposób jakbym była małą dziewczynką.
- Jest godzina 9:20, już dawno powinniśmy być w drodze. Nie przychodziłaś do mnie, więc się zmartwiłem i przyjechałem. A teraz pozwól, że Ci pomogę się spakować do wyjazdu, a Ty ubieraj się Jula.
-Ależ oczywiście szefie- odpowiedziała ze śmiechem.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam, swoje ulubione sprane jeansy, tunikę w kolorze bladożółtym i pognałam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i natychmiast się ubrałam.
-Dobra teraz odrobina makijażu-mruknęłam do siebie.
Nie lubiłam się malować jak większość dziewczyn z rocznika. Zawsze lubiłam minimalizm i bycie naturalną. gdy jeszcze moi rodzice żyli i mieszkałam w Polsce, mama nigdy nie pozwalała mi się malować, argumentując mi, że jestem jeszcze na to za młoda... Ale dzisiaj postanowiłam jak na mnie-odrobinę zaszaleć z makijażem. Gdy już skończyłam "upiększać się" poszłam do pokoju, bo wiedziałam, że Matt jak zacznie mnie pakować, to nic nie znajdę w walizce czego będę chciała.
-Już jestem- powiedziałam, bo gdy wchodziłam do pokoju Matt nawet tego nie zauważył.
Odwrócił się, trzymając w ręku mój notes. Jakoś tak przyglądał mi się inaczej niż zwykle.
-Coś nie tak ?- zapytałam, bo na prawdę nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Jeej, Jula wyglądasz cudownie. Mówiłem Ci tyle razy, że odrobina makijażu jeszcze żadnej laski nie zabiła. Wyglądasz cudownie wiesz ?
-Ta ta, super dzięki. A teraz pozwól, że sama się spakuje, bo widzę, że coś mozolnie Ci to idzie.- odpowiedziałam.
Nie minęło 10 minut, a już byłam spakowana i gotowa do drogi. Mieliśmy w Wisthler spędzić cały tydzień. Matt wziął moją walizkę i zaniósł ja do samochodu. ja też już miałam wychodzić, ale przypomniało mi się, że nie zabrałam ze sobą aparatu.
-Matt, zapomniałam aparatu. Musze po niego wrócić- powiedziałam zmartwiona, bo wiedziałam, że jest on już trochę zniecierpliwiony.
No tak to moja kolejna pasja- fotografia. Interesowałam się tym już gdy miałam 13 lat. Zabrałam sprzęt i szybko zbiegłam na dół. Już po chwili, byłam w aucie gotowa do drogi.
-No to jedziemy, Przed nami bardzo ciekawy tydzień.- powiedział Matt, tym razem już rozluźniony.
Cieszyłam się, że z nim jadę. Można powiedzieć tydzień relaksu-w końcu nie muszę chodzić  na zajęcia. W duchu myślałam, także, że nie będzie dużo takich chwil, w których będę zbyt często myśleć o rodzicach. Niby minęło już od tego czasu 10 lat, ale nadal czuję jakby to było wczoraj ...
--------------------------------
I jest. Pierwszy odcinek już za mną. Chciałabym zadedykować go mojej koleżance-Marcie, bo w sumie to ona namówiła mnie na pisanie :) Mam nadzieję, że chociaż trochę zaciekawił was ten odcinek. Wiem, nie jest to jakieś super, ale podobno początki są najtrudniejsze.
PS. Ze względu, iż jest to pierwszy odcinek, proszę nie oceniajcie mnie aż tak negatywnie ;)

Bohaterowie .










Julita Leśniewska


Od 10 lat mieszka w Kanadzie, u ciotki. Jej rodzice zmarli w wypadku samochodowym  Kończy studia na dwóch kierunkach: psychologia oraz turystyka i rekreacja. Odkąd jest w Kanadzie, przyjaźni się z Mattem. Jej życie zmienia się nagle, gdy po ukończonych studiach okazuje się, że zaczyna pracę w Europie .






Matthew RowleyKanadyjski skoczek narciarski, mieszkający w Calgary, przyjaciel Julity. Dzięki niej osiąga coraz lepsze wyniki i ma więcej wiary w siebie. Po wyjeździe Julity zmienia się nie do poznania: baluje, olewa słowa trenerów, nikt nie ma na niego wpływu. Będzie próbował popełnić samobójstwo, gdy odkryje jej sekret.









Vladimir Zografski

"Kumpluje" się z Julitą od 2 lat gdy poznali się na jednym konkursów LGP. Zawsze wysłucha, pomoże. Gdy Julita będzie po raz kolejny na życiowym zakręcie, to własnie on uratuje ją przed najgorszym, bez obawy, że jego kariera może w każdej chwili się rozsypać .