Nie musiałam daleko iść pod wskazany adres, bowiem znajdował się on nieco ponad 800 metrów od budynku kadry. Portier przywitał mnie uroczym uśmiechem i powiedział dzień dobry. Hm, trochę wydało mi się to dziwne, ale jakby zupełnie mnie tam oczekiwał, jakby mnie znał czy jakoś tak.
Dotarłam na drugie piętro w mgnieniu oka. Drugie drzwi od lewej. Żadnej plakietki z nazwiskiem na ani jednych drzwiach, przez co budynek wydawał mi się jeszcze bardziej tajemniczy. trochę jak hotel i trochę jak zwykły blok. Włożyłam klucz w zamek i przekręciłam. Drzwi z łatwością uchyliły się, a ja ujrzałam piękne, jasne i nowe mieszkanie
-O matko- wyszeptałam, bo jedynie na tyle było mnie stać
Było przepiękne! I niestety musiało drogo kosztować. A co ma z tym wspólnego Alexander?
Zdjęłam buty by nie ubrudzić podłogi i przeszłam się po mieszkaniu. Z ogromnego salonu (klik) weszłam na balkon (klik) .Cudowny widok! Teraz postanowiłam skierować się do pomieszczenia na przeciwko. Drzwi były lekko uchylone więc od razu stwierdziłam, że to sypialnia(klik). Cudo! Chociaż niewielka, była przepiękna i taka intymna. Kolejne drzwi.. Garderoba (klik) Wielka. Takiej wielkości to ja miałam pokój w Kanadzie! Dalej skierowałam się do kuchni (klik) oraz do łazienki (klik). Ja chyba zaraz zawału dostanę. Mieszkanie- wielkie, wręcz ogromne, aż chce się tu mieszkać. Tylko dlaczego otrzymałam klucze do niego? Czyżby dostałam przez przypadek nie ten prezent co trzeba?
-Co jeszcze mnie tu zaskoczy?- powiedziałam sama do siebie siadając na kanapie w salonie
Na stole obok wazonu leżała zadrukowana kartka i z ciekawości wzięłam ją do ręki i przeczytałam:
Piękne co? Jest twoje. W zupełności twoje. Mam nadzieję, że będzie dobrze Ci służyć. Nie jest to robota tego o kim teraz myślisz, chociaż pośredniczył w tym. Wprowadź się w każdej chwili. A my jeszcze kiedyś się spotkamy.
Zawsze, na zawsze przy Tobie.
Nawet nie zdążyłam przemyśleć czyja to robota bo usłyszałam sygnał swojego telefonu. Vladimir? Przecież wiedział, że idę na spotkanie.
-Tak słucham?
-Julita przyjedź najszybciej jak się da do domu, no bo... no bo, Vla...- odezwał się ciężkim głosem Emil, ale nie dokończył bo jego żona zaniosła się płaczem
-Ale co się stało?- zapytałam przestraszona
Lecz niestety nie odpowiedział, bo się rozłączył. Ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam odrobinę w stronę drzwi.
-P...Proszę- odpowiedziałam wystraszona
Drzwi się uchyliły i ku mnie stanął ten o którym teraz mówi się najwięcej.
Manu. Ach, boski Manu, czegoż tutaj szukasz? Zaraz za nim wszedł Gregor Schlierenzauer. Czuję się teraz jeszcze bardziej nieswojo i obco zanim tu weszłam i chyba to zauważyli bo Manuel się odezwał:
-Spokojnie. Mieszkamy na tym piętrze, a nikt tu wcześniej nie był i jak tylko usłyszeliśmy jakieś szmery i przyszliśmy sprawdzić. Ale widzę, że to nowa lokatorka. Manuel Fettner jestem. A ten to Gregor Schlierenzauer, ale pewnie nas to znasz z telewizji.
-Taaa.- odpowiedziałam
-Możemy dla Ciebie coś zrobić?- zapytał Gregor
Z nieba mi spadliście!
-Muszę dostać się jak najszybciej do domu Zografskich.-powiedziałam
-No wiemy gdzie to, ale raczej chyba byłoby to niestosowne wozić fankę-zaśmiał się Manuel
-Ale ja jestem narzeczoną Vladimira. Błagam pomóżcie mi.
-A to co innego. Dobra Manu weźcie już biegnijcie na dół, a ja pójdę po kluczyki i powiem Kat, że jadę-odpowiedział Gregor
---------------------------
Po kilkunastu minutach byliśmy przed domem, a wszystko dzięki Gregorowi, który świetnie jeździ. W trakcie jazdy dowiedziałam się, że jego partnerka życiowa-Kat, a raczej Katarzyna pochodzi z Polski! Manuel nie wiele mówił, zupełnie jakby nie chciał żeby o nim było cokolwiek wiadomo. Z tego co jedynie powiedział, że mieszka sam, a gdy się tu wprowadzał zupełnie nie miał pojęcia, że Gregor tutaj mieszka i tak zaczęli jeszcze bardziej się przyjaźnić.
W salonie siedzieli wszyscy: rodzice Vladimira zapłakani, Martin stał odwrócony w stronę okna, policjanci, pogotowie, cała Bułgarska kadra, a nawet Matt!
-Czy ktoś mi może powiedzieć co się stało?-zapytałam
-Julitko, usiądź proszę- powiedziała zachrypnięta Diana- To jest trudne do powiedzenia.
-Nie, proszę czy wy poważnie mówicie?! Czy Vladimir?- zapytałam z trudem bo łzy zaczęły napływać mi do oczu
Nie otrzymałam odpowiedzi, tylko wszyscy pokiwali smutnie głową.
W jednej chwili poczułam, że tracę wszystko, że nie mam już nic. Dlaczego on? Dlaczego?! Kto mu to zrobił?!
"Ciebie już tu nie ma, nie zmienimy już nic
Stoję i zaciskam swe pięści do krwi
W sercu mam ogień, ogień żłobi mi łzy
Tylko powiedz mi dlaczego, powiedz mi"
Muszę iść do naszej sypialni. To jest tylko zły sen! Zaraz zobaczę, że on tam jest i czeka uśmiechnięty na mnie!
Ktoś mnie zatrzymuje, mocno przytula. Nie nie mogę, muszę się tam dostać, ale on nie puszcza. Zalewam się łzami.
-Jula, będzie dobrze, damy sobie radę- mówi, a ja rozpoznaję jak przez mgłę, że to Matt
-------------------------------
MATT
Choćbym chciał nie mogę Julicie powiedzieć, dlaczego Vladimir nie żyje. Bynajmniej nie teraz. On tak chciał, żeby ona o tym nie wiedziała. Wiedziałem, że umrze. Wiedziałem dlaczego. Ale czemu tak szybko? Teraz muszę się Julitą zaopiekować, bo tylko to mogę w tej chwili uczynić. Napięta atmosfera w tym domu, spowodowała, że Gregor i Manuel, którzy przywieźli Julitę nie weszli. Ja wiedziałem gdzie jest Julita, bo to był mój plan. Wiedziałem również o mieszkaniu, które kupił Juli Vladimir. Przekazał mi klucze kiedyś jeszcze w Kanadzie i powiedział, że po jego śmierci mam jej dać te klucze. Ale gdy z dnia na dzień uświadamiałem sobie jak bardzo ją kocham, a Vladimir sobie tak łatwo nie odpuści jak z innymi, zacząłem planować zemstę i pewnego dnia wpadłem na ten pomysł jak go odsunąć od Juli, a mieszkanie było tylko jeszcze większym dodatkiem aby ona była dalej od niego.
Teraz gdy on nie żyje ona nie będzie tu mieszkać, więc mieszkanie będzie ratunkiem. Trzeba jak najszybciej zabrać jej rzeczy i przewieźć tam.
Ruchem ręki poprosiłem Martina by podszedł i wziął Julitę. Gdy ją objął zaczęła jeszcze bardziej płakać. Postanowiłem nie tracić ani chwili i wyszedłem szybko przed dom.
-Chłopaki potrzebuję pilnie waszej pomocy. Musimy jak najszybciej zabrać rzeczy Julity stąd i przewieźć je do tamtego mieszkania. Do mojego auta wszystko się nie zmieści także jakbyście mogli to potrzebuję waszego-powiedziałem
-Spoko nie ma sprawy. Chodźmy.- odpowiedział Gregor
Weszliśmy do domu najciszej jak się dało i weszliśmy na górę.
-Chyba to te- odpowiedziałem wskazując na drzwi po lewej
Dobrze trafiliśmy. Stos walizek leżał na szczycie szafy. Rozpoznałem te Julity i szybko je ściągnąłem.
-Wy bierzcie ciuchy i buty, ja będę brał te bardziej osobiste rzeczy.-powiedziałem
W biurku znalazłem listy w kopercie zaadresowany do Julity, wypchaną teczkę, która również była podpisana jej imieniem. W kolejnej szufladzie znalazłem karton ze zdjęciami. Wiem, że nie będzie to dawało jej potem miłych wspomnień, ale postanowiłem to też spakować.
W dwie godziny spakowane było wszystko i gotowe do wyniesienia.
-W dwa samochody to i tak się to nie zmieści- stwierdził Manuel
-To przyjedziemy jeszcze raz ale Ty swoim autem, co znowu marudzisz- powiedział Gregor- Wezmę ze sobą Kat, to podczas jazdy Julicie będzie może jakoś łatwiej.
-Dzięki Gregor. Spoko z Ciebie gość-powiedziałem
-No ba- zaśmiał się
-----------------------------------
JULITA.
Nadal nie mogę w to uwierzyć! A najgorsze jest to, że nikt nie chce mi powiedzieć jak to się stało.
Jadę teraz samochodem Matta do nowego mieszkania, bo postanowił, że to niekorzystne teraz dla mnie tam mieszkać. Na tylnym siedzeniu siedzi teraz ze mną dziewczyna Gregora.
-Kasia straciłaś kiedyś kogoś równie bliskiego?-wyszeptałam
-Ja...Ja i Gregor pół roku temu straciliśmy dziecko- odpowiedziała ze smutkiem
-Wiec wiesz jak to jest...
-Tak i dlatego zamierzam Ci pomóc- odpowiedziała stanowczo
-Nie chcę pomocy. Nie chcę nic! Chcę Vladimira!- krzyczałam i znów się rozpłakałam
Kasia nic nie powiedziała tylko objęła mnie i resztę drogi spędziłyśmy w milczeniu.
W mieszkaniu chłopaki wnosili moje bagaże, a ja leżałam na kanapie i cały czas płakałam. Gdy chłopacy rozeszli się do swoich mieszkań, Matt usiadł obok mnie.
-Matt, ja nie mogę ja chcę tam wrócić-powiedziałam zachrypnięta
-Nie możesz tam wrócić, teraz to jest twój dom, teraz to ja się Tobą opiekuję.-odpowiedział spokojnie
-Ja chcę tam wrócić!
-Ale nie wrócisz, jasne? To nie jest dobry pomysł. A ja zostanę tu z Tobą dopóki będzie taka potrzeba.
-Ja nie potrzebuję tu Ciebie! Ja chcę Vladimira!
I znowu się rozpłakałam.
-Hej, Julita spójrz na mnie-powiedział
-Nie-odpowiedziałam
-Ej, już tu szybko spójrz na mnie-powiedział-O, tak bardzo ładnie. Posłuchaj mnie. Vladimir na pewno nie chce, żebyś teraz płakała. Teraz jest tam gdzie nic go nie boli i założę się, że pragnie twojego szczęścia.-powiedział łagodnym głosem
I na tym skończyła się nasza rozmowa. Nie miałam ani ochoty ani siły rozmawiać. Jest mi źle bo straciłam osobę którą kocham nad życie, ale mam też Matta, który jest tu ze mną. Potrzebowałam teraz kogoś bliskiego.
-Matt, pocałuj mnie-powiedziałam
-Co?- zdziwił się
-No co co, pocałuj mnie Rowley.
I w tej chwili całowaliśmy się jak nigdy dotąd. Nie istniała żadna granica. Czas jakby stanął w miejscu, a my dwoje zwykłych ludzi jakbyśmy unosili się. Gdy lekko odsunęliśmy się od siebie by zaczerpnąć powietrza znowu się rozpłakałam. Tym razem mocniej.
-Zostaw mnie jasne?!- krzyknęłam i uciekłam do sypialni.
_________________________________________________________________
No i to by było na chwilę obecną tyle. Czuję się zdołowana, teraz, że musiałam uśmiercić Vladimira. Zdradzę wam, że w następnym rozdziale dowiecie się co jest tajemniczego w tej kopercie i teczce.
Jeśli macie jakieś sugestie dotyczące przyszłości i nie tylko piszcie w komentarzach :*
sobota, 17 sierpnia 2013
wtorek, 13 sierpnia 2013
Rozdział XXI .
Przygotowania w pełni. W tej chwili zawody są na pierwszym miejscu, potem sprawy organizacyjne dotyczące ślubu. Rozentuzjazmowani chłopcy czekali na mnie i trenera w domku. Byłam niesamowicie dumna, że po raz pierwszy zawisła kartka z flagą Bułgarii. Dostaliśmy ogromną szansę na zaistnienie. Jeżeli chociaż połowa z naszych przebrnie kwalifikacje, które za chwile się rozpoczynają, będziemy mieli jeszcze większą szansę utworzyć Bułgarski Związek Narciarski.
Miałam też kolejny powód do radości. Matt przyleciał!
-No chłopaki słuchajcie. Pełna mobilizacja. Ja wiem, że ciąży na was ogromna presja, ale wrzućcie na luz. Nic się złego nie stanie jeżeli wam nie wyjdzie.-powiedziałam
-Także pełen relaks i skupienie moi Panowie- wtrącił Emil
-Bo w drużynie siła i jak to mówi polskie przysłowie jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Więc każdy za każdego trzyma kciuki, kopniak na szczęście, bo za 10 minut zaczynacie.- powiedziałam
W tym samym momencie, komórka w kieszeni zaczęła wibrować.
-Tak słucham?- zapytałam
-Dzień Dobry. Z tej strony mówi Alexander Pointner, trener narodowej kadry Austriaków. Chciałbym po kwalifikacjach się z Panią spotkać i omówić pewne kwestie. Znajdzie Pani dla mnie czas?- zapytał
-Oczywiście.- odrzekłam piszcząc w duchu z zachwytu
Dzwonił do mnie ktoś taki jak on! Sama legenda wśród trenerów!
-A więc spotkajmy się w moim biurze. Ferer Strasse 23.Będę tam już czekać.
-Postaram się być tam jak najszybciej. A no i powodzenia życzę dla Pańskich chłopaków.
-Dziękuję i wzajemnie.
Wdech. Wydech. Wdech. Wydech.
-Kto dzwonił?- zapytał Martin
-Pointner. Życzy wam wszystkim powodzenia.- odpowiedziałam zmieszana
------------------------------------------
W TYM SAMYM CZASIE. MATT
-I jak zgodziła się?- zapytałem nerwowo stukając palcami o biurko
-Tak. Ale to co mi zaproponowaliście to naginanie prawdy i w ogóle nawet nie wiem czy to zgodne z prawem.- odpowiedział Pointner- Ale nie ważne. Zgodne czy nie zgodne, jeszcze zobaczycie, że będzie dla mnie pracować. A Walter się zgodzi, bo nawet innego wyjścia nie ma. Mamy parę zaległych spraw z przeszłości.
-Już ja załatwię tego typa żeby trzymał się z dala od Julity- powiedziałem
-Ale czy to dobre rozwiązanie? Jesteś pewien, że odsunięcie każdego bułgarskiego skoczka uniemożliwi im kontakt?- zapytał Pointnera zaniepokojony Gregor
-Linsig, przyjacielu mój drogi, jeżeli Twój zawodnik mówi, że tak chce to i będzie to miał.- odrzekł
-Dziękuję Panie Pointner- odpowiedziałem zadowolony
-Ach, mów mi Alexander. Przez te per Pan czuję się bardzo staro- zaśmiał się
-A więc robimy tak: Żeby nie wzbudzić podejrzeń, najpierw wychodzę ja. Pójdę do Julity i pogadam. Oczywiście nic nie wspomnę o naszym spotkaniu. Zaraz po mnie wychodzi Gregor i idzie do ekipy.-powiedziałem- Potem dajesz mi znak, żebym do was wrócił, znaczy się do kadry- zwróciłem się do Linsiga- A jak tam dotrę wychodzi Alexander. Robimy tak jakbyśmy się z pierwszy raz poznali, tak?- zapytałem
-Tak. Wiesz co Rowley, cwany jesteś. Widzę, że jak coś chcesz to będziesz to miał jak w banku. Ty wiesz co Ci powiem? Kiedyś jak będziesz chciał dam Ci posadę jako mój zastępca- Pointner mrugnął porozumiewawczo i wyszedłem z pomieszczenia
-----------------------------------------
JULITA
Chłopaki wyszli już z trenerem, a ja zostałam na miejscu. Korzystając z pięknej pogody, siedziałam na drewnianej ławce przed domkiem. Włożyłam okulary przeciwsłoneczne i wsłuchiwałam się w gwar panujący na dole skoczni. Promienie popołudniowego słońca nie przypiekały, a jedynie cudownie ogrzewały skórę.
-Julita?- usłyszałam szept
-Matt!- wykrzyknęłam i podbiegłam w jego stronę rzucając się w jego objęcia. Bardzo za nim tęskniłam. Jakaś magiczna siła była pomiędzy nami, która przy kolejnych spotkaniach rosła.
-Tak się cieszę, że Cię widzę.- powiedziałam nie wypuszczając go z objęć
-Ja też, ale zaraz mnie udusisz- zaśmiał się
-Och, no tak przepraszam. Jak samopoczucie?- zapytałam
Oboje usiedliśmy na ławce przed dokiem.
-Trochę mnie to wkurza, że nie mogę skakać, ale przyjechałem jako asystent trenera no i ujdzie jakoś. Pauzować będę do nowego sezonu, potem badania i jeśli wszystko dobrze pójdzie to wystąpię mniej więcej w połowie sezonu.-odpowiedział
-A Ty tylko o skokach.- zaśmiałam się- A jak Charlotte, byłeś u niej?
-Byłem. Jest załamana, no ale ogólnie daje sobie radę. Po rozmowie ze mną, wzięła 3 tygodniowy urlop. Jest tak samo narwana jak ja. Tylko skoki i skoki. Fajna z niej dziewczyna. A jej były to dureń. Nie wiem jak można zostawić tak wspaniałą dziewczynę jak Charlotte!- ostatnie zdanie wykrzyczał i kopnął jeden z kamyków
-O proszę, czyżby mojemu Mattowi spodobała się Charlotte, siostra jego własnego kumpla? No, no.- zaczęłam się nabijać trochę z niego
-Oj weź, dobrze wiesz jak jest-spojrzał mi prosto w oczy- Tylko Ty, rozumiesz?- powiedział po czym mnie pocałował
Fala fajerwerków. O, tak.
-Ja...ja...- próbowałam coś powiedzieć, ale Matt położył palec na moich ustach
-Nie mów nic. Oboje wiemy, że chciałaś tego tak samo jak ja- odpowiedział dodając swój zadziorny uśmiech
Zamilkłam. No bo cóż miałam powiedzieć? Nie lubię kłamać, więc tylko się uśmiechnęłam i oparłam głowę na jego ramieniu.
-Co dziś robisz po kwalifikacjach?- zapytał po chwili
- Wiesz dostałam dzisiaj bardzo dziwny telefon. Dzwonił sam Pointner i chce się ze mną spotkać. Ze mną!- odpowiedziałam rozentuzjazmowana
-No coś takiego. Ciekawe co chciał- zamyślił się
Przez resztę kwalifikacji siedzieliśmy w milczeniu. Gdy ekipy zaczęły się zbierać przy swoich domkach Matt się pożegnał i poszedł.
-I jak chłopaki? Ilu na ilu?- zapytałam zaciekawiona
-Czterech na pięciu, bo Deyan zdyskwalifikowany został- odpowiedział Martin
-No, no gratulacje. Macie klucze, potem je oddajcie a ja idę na spotkanie- powiedziałam i oddałam klucze trenerowi
Gdy praktycznie wszyscy weszli, Bogomil odwrócił się i szepnął do mnie:
-Widziałem Cię co robiłaś z tym, jak mu tam? Z Rowleyem. Lepiej pilnuj się- pogroził mi palcem ostrzegawczo
-A Ty gnojku uważaj sobie co mówisz, bo Cię tak usadzę, że więcej na skocznie nie wsiądziesz. Masz nie wtrącać się w moje prywatne sprawy! Rozumiesz?- wysyczałam
-Ta.- odpowiedział i wszedł do domku
--------------------
Weszłam do budynku przy Ferer Strasse 23. Hol z wyglądu przypominał hotelową recepcję. Za ladą siedziała chuda, wysoka brunetka. Podeszłam do niej.
-Przepraszam, gdzie znajdę gabinet Pana Pointnera?- zapytałam
-To te drzwi na przeciwko- odpowiedziała z uśmiechem po czym wróciła do czytania jakiejś gazety
No tak faktycznie! na drzwiach wisi plakietka: Alexander Pointner- szef sztabu szkoleniowego. Zapukałam w drzwi i po chwili otworzył mi drzwi Alexander
-Zapraszam- powiedział i ruchem ręki wskazał na fotel stojący na przeciwko wielkiego biurka. Pomieszczenie przypominało mi polskie gabinety lekarskie. Czyste i sterylne, z wielką ilością gablot w których mieściły się książki, medale, puchary i inne rzeczy związane ze zwycięstwami.
-Imponujące prawda?- zapytał
-Tak- odpowiedziałam zmieszana
Trochę głupio mi się zrobiło gdy wpatrywałam się tak w te trofea
-Przejdźmy do rzeczy bo niestety mam niewiele czasu- zaczął- Sprawa jest prosta. Bardzo wiele słyszałem o Tobie samych dobrych rzeczy. Jestem zachwycony Twoimi umiejętnościami psychologicznymi i dlatego chciałbym złożyć propozycję. Jest to wyjątkowa oferta- bo tylko dla samych najlepszych. Czy nie chciałabyś pracować w moim sztabie szkoleniowym?-zapytał
Co proszę? Ja chyba śnię! To spełnienie marzeń każdego, kto obraca się w świecie skoków. Ale chwila, to trochę podejrzane.
-A skąd wiesz o moich umiejętnościach?-zapytałam zaskoczona
-Przecież jesteś zarejestrowana w FIS'ie A Twoja uczelnia w której studiowałaś, musiała przesłać o Tobie opinię- odpowiedział przekonująco
-No tak. Z miłą chęcią bym się tego podjęła, no ale ja pracuję dla Bułgarów. staramy się utworzyć Bułgarski Związek Narciarski- odpowiedziałam
-Ach, najmocniej Cię przepraszam. Całkiem zapomniałem- powiedział
Naszą rozmowę przerwał Walter Hoffer.
-Alexander, możesz już wyjść?- zapytał
-Tak już chwileczkę- odpowiedział- Julita, byłbym zapomniał. To jest prezent dla Ciebie. Nie zrozum tego jako przekupstwo, ale mam nadzieję, że będzie dobrze służyć, a teraz chodźmy.
W holu usiadłam na jedno z krzeseł, a gdy obaj zniknęli z pola widzenia, rozpakowałam małą paczuszkę.
W niej znajdowały się klucze! Prawdopodobnie do jakiegoś mieszkania! na dnie znalazłam karteczkę z adresem:
Briliant Strasse 8/45
Nie no to musi być jakaś pomyłka! Ale zanim rozwiąże tą zagadkę, pojadę zobaczyć co jest pod wskazanym adresem. Tak z czystej ciekawości.
_______________________________________________________________________
Wreszcie koniec. Rozdział wyjątkowo dziwny, bo zmieniałam go kilkanaście razy, ale wreszcie dotarłam do końca. A żeby odkupić swoje winy, postanowiłam napisać dłuższy :P Szczerze przyznam, że nie wiem kiedy następny. Ale w tym miesiącu to na pewno :P Chyba, że coś znowu mi się przytrafi :/
Miałam też kolejny powód do radości. Matt przyleciał!
-No chłopaki słuchajcie. Pełna mobilizacja. Ja wiem, że ciąży na was ogromna presja, ale wrzućcie na luz. Nic się złego nie stanie jeżeli wam nie wyjdzie.-powiedziałam
-Także pełen relaks i skupienie moi Panowie- wtrącił Emil
-Bo w drużynie siła i jak to mówi polskie przysłowie jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Więc każdy za każdego trzyma kciuki, kopniak na szczęście, bo za 10 minut zaczynacie.- powiedziałam
W tym samym momencie, komórka w kieszeni zaczęła wibrować.
-Tak słucham?- zapytałam
-Dzień Dobry. Z tej strony mówi Alexander Pointner, trener narodowej kadry Austriaków. Chciałbym po kwalifikacjach się z Panią spotkać i omówić pewne kwestie. Znajdzie Pani dla mnie czas?- zapytał
-Oczywiście.- odrzekłam piszcząc w duchu z zachwytu
Dzwonił do mnie ktoś taki jak on! Sama legenda wśród trenerów!
-A więc spotkajmy się w moim biurze. Ferer Strasse 23.Będę tam już czekać.
-Postaram się być tam jak najszybciej. A no i powodzenia życzę dla Pańskich chłopaków.
-Dziękuję i wzajemnie.
Wdech. Wydech. Wdech. Wydech.
-Kto dzwonił?- zapytał Martin
-Pointner. Życzy wam wszystkim powodzenia.- odpowiedziałam zmieszana
------------------------------------------
W TYM SAMYM CZASIE. MATT
-I jak zgodziła się?- zapytałem nerwowo stukając palcami o biurko
-Tak. Ale to co mi zaproponowaliście to naginanie prawdy i w ogóle nawet nie wiem czy to zgodne z prawem.- odpowiedział Pointner- Ale nie ważne. Zgodne czy nie zgodne, jeszcze zobaczycie, że będzie dla mnie pracować. A Walter się zgodzi, bo nawet innego wyjścia nie ma. Mamy parę zaległych spraw z przeszłości.
-Już ja załatwię tego typa żeby trzymał się z dala od Julity- powiedziałem
-Ale czy to dobre rozwiązanie? Jesteś pewien, że odsunięcie każdego bułgarskiego skoczka uniemożliwi im kontakt?- zapytał Pointnera zaniepokojony Gregor
-Linsig, przyjacielu mój drogi, jeżeli Twój zawodnik mówi, że tak chce to i będzie to miał.- odrzekł
-Dziękuję Panie Pointner- odpowiedziałem zadowolony
-Ach, mów mi Alexander. Przez te per Pan czuję się bardzo staro- zaśmiał się
-A więc robimy tak: Żeby nie wzbudzić podejrzeń, najpierw wychodzę ja. Pójdę do Julity i pogadam. Oczywiście nic nie wspomnę o naszym spotkaniu. Zaraz po mnie wychodzi Gregor i idzie do ekipy.-powiedziałem- Potem dajesz mi znak, żebym do was wrócił, znaczy się do kadry- zwróciłem się do Linsiga- A jak tam dotrę wychodzi Alexander. Robimy tak jakbyśmy się z pierwszy raz poznali, tak?- zapytałem
-Tak. Wiesz co Rowley, cwany jesteś. Widzę, że jak coś chcesz to będziesz to miał jak w banku. Ty wiesz co Ci powiem? Kiedyś jak będziesz chciał dam Ci posadę jako mój zastępca- Pointner mrugnął porozumiewawczo i wyszedłem z pomieszczenia
-----------------------------------------
JULITA
Chłopaki wyszli już z trenerem, a ja zostałam na miejscu. Korzystając z pięknej pogody, siedziałam na drewnianej ławce przed domkiem. Włożyłam okulary przeciwsłoneczne i wsłuchiwałam się w gwar panujący na dole skoczni. Promienie popołudniowego słońca nie przypiekały, a jedynie cudownie ogrzewały skórę.
-Julita?- usłyszałam szept
-Matt!- wykrzyknęłam i podbiegłam w jego stronę rzucając się w jego objęcia. Bardzo za nim tęskniłam. Jakaś magiczna siła była pomiędzy nami, która przy kolejnych spotkaniach rosła.
-Tak się cieszę, że Cię widzę.- powiedziałam nie wypuszczając go z objęć
-Ja też, ale zaraz mnie udusisz- zaśmiał się
-Och, no tak przepraszam. Jak samopoczucie?- zapytałam
Oboje usiedliśmy na ławce przed dokiem.
-Trochę mnie to wkurza, że nie mogę skakać, ale przyjechałem jako asystent trenera no i ujdzie jakoś. Pauzować będę do nowego sezonu, potem badania i jeśli wszystko dobrze pójdzie to wystąpię mniej więcej w połowie sezonu.-odpowiedział
-A Ty tylko o skokach.- zaśmiałam się- A jak Charlotte, byłeś u niej?
-Byłem. Jest załamana, no ale ogólnie daje sobie radę. Po rozmowie ze mną, wzięła 3 tygodniowy urlop. Jest tak samo narwana jak ja. Tylko skoki i skoki. Fajna z niej dziewczyna. A jej były to dureń. Nie wiem jak można zostawić tak wspaniałą dziewczynę jak Charlotte!- ostatnie zdanie wykrzyczał i kopnął jeden z kamyków
-O proszę, czyżby mojemu Mattowi spodobała się Charlotte, siostra jego własnego kumpla? No, no.- zaczęłam się nabijać trochę z niego
-Oj weź, dobrze wiesz jak jest-spojrzał mi prosto w oczy- Tylko Ty, rozumiesz?- powiedział po czym mnie pocałował
Fala fajerwerków. O, tak.
-Ja...ja...- próbowałam coś powiedzieć, ale Matt położył palec na moich ustach
-Nie mów nic. Oboje wiemy, że chciałaś tego tak samo jak ja- odpowiedział dodając swój zadziorny uśmiech
Zamilkłam. No bo cóż miałam powiedzieć? Nie lubię kłamać, więc tylko się uśmiechnęłam i oparłam głowę na jego ramieniu.
-Co dziś robisz po kwalifikacjach?- zapytał po chwili
- Wiesz dostałam dzisiaj bardzo dziwny telefon. Dzwonił sam Pointner i chce się ze mną spotkać. Ze mną!- odpowiedziałam rozentuzjazmowana
-No coś takiego. Ciekawe co chciał- zamyślił się
Przez resztę kwalifikacji siedzieliśmy w milczeniu. Gdy ekipy zaczęły się zbierać przy swoich domkach Matt się pożegnał i poszedł.
-I jak chłopaki? Ilu na ilu?- zapytałam zaciekawiona
-Czterech na pięciu, bo Deyan zdyskwalifikowany został- odpowiedział Martin
-No, no gratulacje. Macie klucze, potem je oddajcie a ja idę na spotkanie- powiedziałam i oddałam klucze trenerowi
Gdy praktycznie wszyscy weszli, Bogomil odwrócił się i szepnął do mnie:
-Widziałem Cię co robiłaś z tym, jak mu tam? Z Rowleyem. Lepiej pilnuj się- pogroził mi palcem ostrzegawczo
-A Ty gnojku uważaj sobie co mówisz, bo Cię tak usadzę, że więcej na skocznie nie wsiądziesz. Masz nie wtrącać się w moje prywatne sprawy! Rozumiesz?- wysyczałam
-Ta.- odpowiedział i wszedł do domku
--------------------
Weszłam do budynku przy Ferer Strasse 23. Hol z wyglądu przypominał hotelową recepcję. Za ladą siedziała chuda, wysoka brunetka. Podeszłam do niej.
-Przepraszam, gdzie znajdę gabinet Pana Pointnera?- zapytałam
-To te drzwi na przeciwko- odpowiedziała z uśmiechem po czym wróciła do czytania jakiejś gazety
No tak faktycznie! na drzwiach wisi plakietka: Alexander Pointner- szef sztabu szkoleniowego. Zapukałam w drzwi i po chwili otworzył mi drzwi Alexander
-Zapraszam- powiedział i ruchem ręki wskazał na fotel stojący na przeciwko wielkiego biurka. Pomieszczenie przypominało mi polskie gabinety lekarskie. Czyste i sterylne, z wielką ilością gablot w których mieściły się książki, medale, puchary i inne rzeczy związane ze zwycięstwami.
-Imponujące prawda?- zapytał
-Tak- odpowiedziałam zmieszana
Trochę głupio mi się zrobiło gdy wpatrywałam się tak w te trofea
-Przejdźmy do rzeczy bo niestety mam niewiele czasu- zaczął- Sprawa jest prosta. Bardzo wiele słyszałem o Tobie samych dobrych rzeczy. Jestem zachwycony Twoimi umiejętnościami psychologicznymi i dlatego chciałbym złożyć propozycję. Jest to wyjątkowa oferta- bo tylko dla samych najlepszych. Czy nie chciałabyś pracować w moim sztabie szkoleniowym?-zapytał
Co proszę? Ja chyba śnię! To spełnienie marzeń każdego, kto obraca się w świecie skoków. Ale chwila, to trochę podejrzane.
-A skąd wiesz o moich umiejętnościach?-zapytałam zaskoczona
-Przecież jesteś zarejestrowana w FIS'ie A Twoja uczelnia w której studiowałaś, musiała przesłać o Tobie opinię- odpowiedział przekonująco
-No tak. Z miłą chęcią bym się tego podjęła, no ale ja pracuję dla Bułgarów. staramy się utworzyć Bułgarski Związek Narciarski- odpowiedziałam
-Ach, najmocniej Cię przepraszam. Całkiem zapomniałem- powiedział
Naszą rozmowę przerwał Walter Hoffer.
-Alexander, możesz już wyjść?- zapytał
-Tak już chwileczkę- odpowiedział- Julita, byłbym zapomniał. To jest prezent dla Ciebie. Nie zrozum tego jako przekupstwo, ale mam nadzieję, że będzie dobrze służyć, a teraz chodźmy.
W holu usiadłam na jedno z krzeseł, a gdy obaj zniknęli z pola widzenia, rozpakowałam małą paczuszkę.
W niej znajdowały się klucze! Prawdopodobnie do jakiegoś mieszkania! na dnie znalazłam karteczkę z adresem:
Briliant Strasse 8/45
Nie no to musi być jakaś pomyłka! Ale zanim rozwiąże tą zagadkę, pojadę zobaczyć co jest pod wskazanym adresem. Tak z czystej ciekawości.
_______________________________________________________________________
Wreszcie koniec. Rozdział wyjątkowo dziwny, bo zmieniałam go kilkanaście razy, ale wreszcie dotarłam do końca. A żeby odkupić swoje winy, postanowiłam napisać dłuższy :P Szczerze przyznam, że nie wiem kiedy następny. Ale w tym miesiącu to na pewno :P Chyba, że coś znowu mi się przytrafi :/
Subskrybuj:
Posty (Atom)