czwartek, 30 maja 2013

Rozdział XV .

Po nieprzespanej nocy byłam wściekła na Matta. Jak on tak mógł ?! Odkąd dowiedział się o tej przeprowadzce i potem o zaręczynach, przemienił się nie do poznania.
Wzięłam telefon do ręki, wybierając numer do Matta. Chciałabym sobie z nim coś wyjaśnić, a przede wszystkim dowiedzieć się czemu zachował się tak wczoraj. Rozumiem, być może zazdrość, ale chyba nie tylko o to chodziło. Czyżby się poczuł odrzucony ?
Niestety nie odbierał. Postanowiłam zadzwonić do Dustego. To z nim ostatnio najbardziej trzymał się.
-Słucham ?- zapytał zaspanym głosem
-Cześć, to ja Julita. Wiesz gdzie jest Matt ? Nie odbiera telefonów, a po wczorajszym ekscesie z jego strony, chciałabym wyjaśnień.- wypaliłam jednym tchem
-Sam zadaję sobie te pytanie- mruknął Dusty
-Czyli nie wiesz gdzie może być ?- zapytałam z nadzieją w głosie
-Niestety. Od kilku dni nie pojawia się na zawodach. W tamtym tygodniu przyszedł jedynie na rauszu, ale trener go wywalił więc nie skakał. A teraz podobno gdzieś wyjechał- powiedział
Wpadłam w osłupienie. Nigdy bym po Macie nie spodziewała się, że baluje non stop i przychodzi pijany na zawody. A teraz jeszcze ten wyjazd !
-Jakby się odezwał to daj znać. Bez względu na to co będzie mówił- powiedziałam z żalem
-Masz to jak w banku- zaśmiał się nerwowo i rozłączyliśmy się
Chwilę siedziałam w milczeniu. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Martina.
-Musimy pogadać- powiedział
-A mamy o czym ?- powiedziałam chłodno
-No raczej- odpowiedział
-Ja myślę, że nie jest to miejsce ani czas na durne rozmowy- warknęłam
-Daj spokój- powiedział
-Ja mam dać spokój ? To ty chcesz czegoś ode mnie. Powiedziałam, będę milczeć. Czego jeszcze nie rozumiesz ?- zapytałam
-Dobra jak nie chcesz gadać to nie. A chciałem być miły- wstał i odszedł w stronę drzwi
-Zaczekaj- powiedziałam- Przepraszam.
-To ja powinienem przeprosić. Od tamtego czasu nawet nie próbowałem się z Tobą skontaktować.
-Dobra nie ważne. Nie ma sensu tego rozpamiętywać- powiedziałam
-No i ja właśnie w tej sprawie- zaczął- No bo jak już wszyscy wiemy, niedługo wstąpisz do naszej rodziny
-Licznej zresztą- wtrąciłam ze śmiechem
-No tak- uśmiechnął się.- Nie chciałbym między nami sporów. Było jak było, głupi byłem. Widzę, że dzięki Tobie mój brat rozkwita. Zmienił się, więc niech lepiej nie wie co było kiedyś, bo oboje będziemy mieli kłopoty
-Ale...
-Słuchaj znam lepiej swojego brata- mruknął do mnie porozumiewawczo i wyszedł z pokoju
------------------------------------
Godzina 14:25, sala wykładowa

Dzisiaj na zajęcia z chłopakami przygotowałam film, w którym opisane jest kilka trików jak pozbyć się zbędnych myśli przed skokami.
Gdy oni byli zajęci oglądaniem filmu, ja wyszłam za drzwi, próbując ponownie dodzwonić się do Matta.
Niestety nie odbierał. Muszę natychmiast wyjaśnić jego bezczelne zachowanie ! Ale przecież nie polecę do Calgary, tylko po to by móc nawrzeszczeć na niego.
Byłam taka wściekła na Matta w tej chwili, że bez kija nie podchodź. Weszłam do sali i od razu zaczęły się pytania typu "A co teraz ? "
-Nie wiem- warknęłam i powoli opadłam na krzesło
-No proszę, proszę nasza seksowna Pani psycholog nie wie co robić, a to dobre. Młoda i nie doświadczona. Moją dziewczyną mogłabyś być, a nie psychologiem- zarechotał Bogomil
Vladimir rzucił się na niego z pięściami, Martin próbował ich rozdzielić, a reszta gapiła się tylko bez celu, jak oni nawzajem się tłuką. Miałam już wszystkiego powyżej uszu !
-Wynocha !- wrzasnęłam- Wynocha mi stąd wszyscy !
-Ale przecież zajęcia się nie skończyły- powiedział Deyan
-Nie obchodzi mnie to ! Wyjdźcie mi stąd wszyscy natychmiast ! Razem z Pavlovem na czele ! Jazda mi stąd !- moja wściekłość sięgnęła zenitu
Wszyscy widząc mój wyraz twarzy zaczęli wychodzić bez żadnych pomruków, oczywiście opory stawiał Vladimir.
-Wyjdź. Chcę zostać sama- powiedziałam nadal mocno uniesionym tonem
-Ale kochanie- podszedł i próbował mnie przytulić do siebie
-Do jasnej cholery, powiedziałam wyjdź !
-Dobra, nie naciskam. Będę czekać w domu- powiedział i wyszedł
W momencie gdy zamykał drzwi, mój telefon zaczął wibrować. No nareszcie ! Myślałam, że Matt już nigdy nie zadzwoni. Ale myliłam się. To nie był jego numer, a osoba która do mnie dzwoniła, nie miała zapisanej w kontaktach.
-Słucham- powiedziałam opanowanym głosem
-Dzień Dobry. Dzwonię ze szpitala w Scherbrooke, ponieważ jest Pani wpisana jako osoba, którą trzeba poinformować w razie wypadku Pana Matthew Rowleya. Przykro mi, ale Pan Matthew jest w stanie krytycznym i będzie potrzebna krew. Czy jest Pani w stanie przyjechać jak najszybciej ?- zapytał lekarz
-Ja... Ja jestem... Postaram się być jak najszybciej- powiedziałam płacząc
-Bardzo prosimy. Stan Pana Rowleya jest krytyczny i może nie przeżyć do następnego dnia.
Gdy lekarz wypowiedział te słowa, nogi się pode mną ugięły, a telefon z głuchym hukiem upadł na podłogą, a ja zalałam się łzami....
______________________________________________________________
TO BE A CONTINUED :D
Przepraszam, ze tak długo czekaliście na nowy rozdział, ale sprawy ze szkołą są takie skomplikowane, że brak mi był czasu na wszystko : p
I jak wrażenia po tym rozdziale ? Spodziewaliście się, że Matt ulegnie wypadkowi ? Co zrobi Julia ?

sobota, 18 maja 2013

Rozdział XIV .

"Szczęście nie trwa wiecznie..."

-------------------------------------
Umówiliśmy się, że spotkamy się we włoskiej restauracji przy Jungenstrasse. Byłam tak zdenerwowana, że zapomniałam zabrać ze sobą torebki z telefonem i pieniędzmi. Czego mógł chcieć Martin ? Przecież to ja powinnam pragnąć się zemścić za to co zrobił.
W lokalu czekał już na mnie Vladimir. Ku mojemu zdziwieniu wokoło nikogo nie było. Nasz stół był elegancko udekorowany. Kelner widząc, że podchodzę do stolika, wszedł do kuchni po czym za chwilę wyszedł niosąc dania do naszego stołu.
-Dlaczego tutaj nikogo nie ma ?- zapytałam cicho Vladimira
-Pojęcia nie mam- wyjawił
Resztę kolacji spędziliśmy w milczeniu. Gdyby nie ta głucha cisza, to by było naprawdę wyjątkowo  Nikt na razie nie przyszedł, on milczał, ja nie pytałam. Czułam się obco w Austrii, ale chyba to normalne. Przecież jestem tutaj dopiero drugi dzień. Drugi dzień ! Zapomniałam skontaktować się z kanadyjską ekipą. Po powrocie, zadzwonię do nich i pogadamy. Ale teraz powinnam się skupić na tej chwili. Postanowiłam przerwać wiele znaczącą ciszę.
-Dlaczego nic nie mówisz ?- zapytałam
Vladimir spojrzał mną mnie, po chwili z powrotem spuszczając wzrok na telefon, na którym coś robił.
-A tak jakoś- mruknął
-Po co mnie tu ściągnąłeś ?- zapytałam znowu, tym razem ostrzejszym tonem
Chyba podziałało, bo Vladimir odłożył telefon i spojrzał mi prosto w oczy
-Spokojnie. Chciałem tylko spędzić z Tobą wieczór-odpowiedział
-A co do tego wieczoru ma Martin ?- zapytałam
-Pytałem go o parę spraw, nic wielkiego.-odpowiedział
Jaka szkoda,że nie powiedział Ci, jaką serwuje sobie rozrywkę-pomyślałam cynicznie.
Drzwi do restauracji otworzyły się i przyszła dość spora grupka osób. Być może jakaś wycieczka. Chwilę po tym, przyszło kilka kolejnych osób. Potem następni i następni, tak aż cały lokal był zapełniony. Poczułam się nieco speszona tym, że kilkadziesiąt par oczu w jednej i tej samej chwili patrzy się na nas- parę milczących osób.
-Poczekaj, za chwilę wrócę- powiedział Vladimir
Nie minęła minuta, a Vladimir już był z powrotem i to z wielkim bukietem róż. Jeszcze większym jak wtedy kiedy wyjawił mi miłość ! Poczułam się bardzo niezręcznie. O co chodzi ?
-Proszę to dla Ciebie- powiedział i wręczył mi bukiet po czym uklęknął przede mną.
Z kieszeni garnituru wyciągnął niewielkie pudełeczko, a w nim pierścionek !
-Julita, wyjdziesz za mnie ?- zapytał z jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów
-Ale ja, no ja- zaczęłam się jąkać,
Nie wiedziałam czy tego właśnie chcę, ale nie umiałam także odmówić.
-Tak- odpowiedziałam łamiącym się głosem
-------------------------------------------
Jadąc do domu, wciąż nie mogłam się napatrzeć na przepiękny pierścionek z brylantem. Pewnie musiał mnóstwo kosztować.
-Mogę Cię o coś zapytać ? -spytałam niepewnie
-Oczywiście- potwierdził
-Czy znasz tych ludzi z restauracji ?
-Tak, Ci wszyscy to moi znajomi- odpowiedział niepewnie
-Wariat- powiedziałam, po czym pocałowałam go w policzek
Gdy byliśmy już w domu, zadzwoniłam do Matta, po raz pierwszy od tamtej dwuznacznej sytuacji. Powiedział, że zbierze ekipę i będą za 30 minut mogli rozmawiać. Czyli w sam raz abym mogła się przebrać.
Swój strój zmieniłam na szare dresowe spodnie i biały top. Włosy związałam w kok.
Weszłam do swojego gabinetu i włączyłam laptopa. Szybko zalogowałam się na skype. Okazało się, że wszyscy już na mnie czekali
-Czeeść- krzyknęli wszyscy chórem.
-Cześć kochani- powiedziałam radosnym głosem- Słuchajcie mam tylko trochę czasu, ponieważ tutaj jest noc.
-Dobra to może po kolei się odzywajmy- powiedział w oddali Matt.
-Ja chcę ! Ja chcę- pierwszy- wyrwał się jako pierwszy Dusty
-No dobra. Słucham- powiedziałam ze śmiechem w głosie
-Chcę Ci podziękować za radę. Pogodziłem się z Alexandrą !- powiedział rozradowany
-A ja dziękuję Ci za cenne rady- powiedział pan Bafia
-Tęsknię Julita- powiedziała Atsuko
-Wracaj do nas. Bez Ciebie to nie to samo- powiedział Mackenzie
-Kiedy przylatujesz ?- zapytała Charlotte
-Tak jakoś za 2 miesiące, może. Musimy koniecznie wyskoczyć razem na zakupy dziewczyny- powiedziałam
Do gabinetu wszedł Vladimir, niosąc kubek z ciepłą herbatą. Kochany jest.
-Oooo, a co Ty robisz w jego domu ?- zapytał Dusty
-No właśnie. chyba czas bym i ja wam coś powiedziała...-zaczęłam- Bo my planujemy ślub- powiedziałam, po czym pokazałam pierścionek zaręczynowy.
Wszyscy zaczęli mi gratulować. Oprócz Matta. Jedyne co usłyszałam trzask zamykanych drzwi.
-Ja już kończę. Przepraszam- powiedziałam i szybko się rozłączyłam
Nie chciałam, aby widzieli jak zaczynam płakać. najważniejszy moment w moim życiu, a Matt traktuje mnie jak powietrze ! Co ja mu zrobiłam ? Czy musi się na mnie wyżywać, za to, że nie powiedział, że mnie kocha ? Chyba się muszę przyzwyczaić, że Mat z Vladimirem oboje się nienawidzą. A wszystko to przez jedno uczucie .
____________________________________________________________________
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział. Wszystko to przez szkołę i beznadziejny plan lekcji.
Rozdział dedykuję Kasi, ponieważ ona jako pierwsza odgadła co chciał Vladimir przekazać Julicie.
Następny rozdział niestety nie wiem kiedy, być może we wtorek, ale niczego nie obiecuję.
A w nim niestety nie będzie tak "różowo" jakby na to wszystko wskazywało.

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział XIII .

Mam nadzieję, że 13 nie będzie pechowa ; )
_________________________________
 -Co ja tutaj robię ? Co Ty tutaj robisz ?- zapytałam
-Mieszkam tu, a Ty czego szukasz w moim domu ? Po latach pragniesz zemsty ?- zapytał sarkastycznie
-Z chęcią, ale nie jestem taka pusta i próżna jak Ty.- rzuciłam w jego stronę
-No i bardzo dobrze, tak będzie lepiej dla wszystkich- powiedział
-Chyba tylko dla Ciebie. Chyba nie chciałbyś aby Twoi rodzice dowiedzieli się jak zabawiasz się zamiast chodzić na konkursy, jeszcze potem łgając im, że zdyskwalifikowany zostałeś- powiedziałam ironicznie
Jeszcze chwilę tak staliśmy w bezruchu patrząc się beznamiętnie w siebie. Po chwili postanowiłam sobie odpuścić i zeszłam mu z drogi. Vladimir słysząc szmery odchodzące z holu, przyszedł zobaczyć co się dzieje.
- Cześć brachu !- przywitał się
- Cześć. Powiesz mi co robi tu ta dziewczyna ?- zapytał
Vladimir objął mnie w pasie, po czym szeroko uśmiechając się powiedział:
-To jest moja dziewczyna. Ma na imię Julita. Julita to mój brat Martin.
-No proszę- cmoknął drugi z Zografskich
-Wy się zapoznajcie, a ja wracam do mamy pomóc jej- powiedział Vladimir po czym odszedł
Widząc zdziwienie Martina, miałam pewne wątpliwości czy uwierzył Vladimirowi.
-Pytałeś się co ja tutaj robię. Od dzisiaj tu mieszkam.- powiedziałam
-A to zabawne. Powiedzieć Ci co robi Vladi z takimi jak Ty ?- powiedział z kpiną w głosie
-Nie obchodzi mnie to.- powiedziałam- A i jeśli chcesz bym dochowała tajemnicy, to odwal się ode mnie. Ode mnie i Vladimira.-powiedziałam, po czym poszłam do jadalni.
--------------------
Godzina 23:30, pokój Vladimira

Zgodnie z ustaleniem, Martin dał mi spokój, a ja siedziałam cicho. Oszczędzę mu spokoju. Na razie wiemy o tym tylko my dwoje, że zamiast skakać, wolał gwałcić bezbronne dziewczyny.
Leżałam już w łóżku razem z Vladmirem i zastanawiałam się co miał na myśli Martin, pytając mnie czy chcę wiedzieć co Vladimir robi z takimi jak ja ? Czyżby zachowywał się tak samo jak jego braciszek ? W sumie nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się to prawdą. Podobno wszystko zostaje w rodzinie.
-Vladimir mam do Ciebie pytanie. Dzisiaj Martin zapytał mnie czy chcę wiedzieć co Ty robisz z takimi jak ja. O co mu chodzi ? -zapytałam z obawą o najgorsze
-Słuchaj mam sporo nieudanych związków. Każda leciała tylko na to, że mam kasę i skaczę. Żadna tak naprawdę mnie nie kochała. Ostatni mój związek był chyba najgorszym co mogło mnie spotkać- powiedział
-Co się stało ? Ale jeśli nie chcesz mówić to nie mów. Zrozumiem- powiedziałam
-Z Veroniką byłem od 1,5 roku. myślałam, że to jest ta. Nie odczuwałem tego, że leci tylko na kasę. Dobrze nam było ze sobą, planowaliśmy już nawet razem zamieszkać, wziąć ślub. Pewnej nocy poszedłem z nią do łóżka. Potem okazało się, że nie chce mnie znać, bo ktoś naopowiadał jej bzdur o mnie.- westchnął cicho
-A co było potem ? Nie starałeś się jej to wytłumaczyć ?- zapytałam z zaciekawieniem
-Potem, poznałem Ciebie i wtedy straciłem głowę. Ciągnęło się to 2 lata, aż do teraz- powiedział i pocałował mnie w czoło
Wtuliłam się w jego nagi tors i usnęłam. Teraz już wszystko zrozumiałam.
----------------------
Noc była spokojna i orzeźwiająco chłodna. Już od samego rana krzątałam się po domu. O godzinie 10 miałam mieć swoje pierwsze zajęcia ze skoczkami. Ubłagałam pana Emila, że pojadę autobusem, twierdząc, że chciałabym się wcześniej do tego przygotować.
Na miejscu byłam pół godziny przed czasem. Budynek w którym miałam poprowadzić swoje pierwsze psychologiczne zajęcia mieścił się z samym centrum. Szklany wieżowiec  zupełnie nie przypominający żadnych hal do ćwiczeń. Swoje pomieszczenie miałam na wprost od wejścia. Weszłam do niewielkiej hali, w której były piłki i różne sprzęty do ćwiczeń. Postanowiłam dzisiaj pokazać chłopakom, że zajęcia psychologiczne to nie tylko myślenie, ale i ćwiczenia ruchowe. Poszłam się przebrać do szatni i wyjęłam potrzebne przedmioty ze schowka. Gdy wszystko było przygotowane, na halę weszli rozradowani chłopcy, a raczej mężczyźni wraz z panem Zografskim.
-Panowie, przedstawiam wam waszą panią psycholog, Julitę Leśniewską. Zostawiam was teraz ponieważ mam parę spraw do załatwienia w mieście. Dobrze się bawcie i proszę zachowujcie się jakoś.- zaśmiał się pan Emil
Najbardziej zszokowany był Martin. Gdyby wzrok mógł zabijać to padłabym na miejscu. Reszta patrzała się na mnie normalnie. Bogomil mnie jako tako znał. Ale chyba najdziwniej będzie mi się współpracować z Vladim.
-Panowie żeby was nie męczyć na pierwszych zajęciach, to przejdę od razu do rzeczy. Dzisiejszy temat zajęć, będzie polegać na koncentracji. Proszę weźcie te szczotki i kręćcie nimi w powietrzu wokół własnego ciała.- powiedziałam spokojnie
-Ale czemu to ma służyć ?- zapytał jeden z nich, którego imienia na razie nie znam
-Mówiłam. Na koncentracji. Jeżeli będziecie mocno skupieni na tym by kręcić szczotkę, to wam nie upadnie. Podobnie jest w skokach, trzeba najpierw przeprowadzić analizę w myślach, potem mocno się skoncentrować, a zobaczycie potem tego efekty. Dla ułatwienia dzisiejszego zadania zademonstruję wam jak prawidłowo je wykonać- wytłumaczyłam
Wzięłam do rąk szczotkę i zaczęłam nią kręcić. Po chwili szczotka była dla mnie jak piórko i kręciłam nią niemalże idealne koła.
-Teraz wy- powiedziałam
Chłopaki wzięli do rąk szczotki i wymachiwali nimi. Z początku szło im strasznie  lecz po 5 minutach robili to bardzo dobrze. Na ich twarzach malowało się stuprocentowe skupienie, tak jakby szczotka była najdelikatniejszym przedmiotem i bali się jej upuścić.
Po godzinie wymachiwania, pozwoliłam im zakończyć to ćwiczenie. Z obolałymi ramionami udali się do szatni. Dziś po południu mieli się udać na Bergisel. Wszyscy opuścili małą salę, zostawiając mnie sam na sam z Vladimirem. Patrzył się na mnie tak, jakbym zrobiła coś głupiego.
-Coś nie tak ?- zapytałam
-Nie skądże- odpowiedział
-Ja wiem, że te ćwiczenie wydaje się być idiotyczne, ale nic innego nie przyszło mi do głowy.
-Nie było źle..- powiedział
Uśmiechnęłam się i odetchnęłam z ulgą. Dałam mu całusa w podzięce, za pochwałę.
-Zapraszam Cię wieczorem na kolację. Rozmawiałem dzisiaj z Martinem. Musimy poważnie pomówić- powiedział dość chłodno po czym odszedł.
 Zastanawiało mnie to czemu tak nagle wyskoczył z tą kolacją  co takiego powiedział mu Martin ? Kolejne głupie gierki z jego strony ? A może chciał mnie w coś wrobić ?
_______________________________________________________________________
Przepraszam na początku za długość rozdziału. Nie miałam zbytnio wiele czasu, by się rozpisać, ale mam nadzieję, że przypadł wam do gustu.
Domyślacie się o co chodzi Vladimirowi ? Piszcie w komentarzach !
PS. Marta, tym razem Ci nie powiem, spróbuj się domyśleć tak jak inni. : P

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział XII .

Pozostało mi jeszcze 8 godzin lotu. Było mi strasznie smutno, że musiałam tak szybko pożegnać się ze wszystkimi, a chyba najbardziej tęskno mi było za Mattem.10 lat, dzień w dzień byliśmy nierozłączni. Ludzie dość często pytali czy jesteśmy parą. Tak parą przyjaciół, nie parą ludzi zakochanych. Żadne z nas nie żywiło uczucia większego niż przyjaźń do drugiej osoby. Aż do dnia dzisiejszego, kiedy to Matt pocałował mnie namiętnie. Nie uznałabym tej sytuacji za dziwną gdyby nie to, że po pierwsze jesteśmy, a może byliśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi, a dwa to, że jestem z Vladimirem i to jego kocham.
Ze znudzenia, postanowiłam iż przejrzę co mi ekipa dała w prezencie na pożegnanie  Ten od Matta zostawię sobie na sam koniec. Bluza "Ski Canada" znajdowała się w pierwszej paczuszce, którą otrzymałam od trenera. W maleńkim różowym pudełeczku znalazłam pozłacany wisiorek w kształcie serduszka. Od razu domyśliłam się, że to prezent od Atsuko Tanaki. W środku znajdowało się jej zdjęcie. Od Alexandry dostałam swoje ulubione perfumy, od Charlotte bransoletkę z zielonymi kamyczkami. Resztę prezentów nie mogłam rozpoznać od kogo je dostałam, ale w nich była moja ulubiona płyta, książka "Na krawędzi śmierci", którą bardzo chciałam przeczytać w ostatnim czasie, zegarek oraz fotografię na której znajduje się cała ekipa Kanadyjska. Na odwrocie zdjęcia były podpisy wszystkich zawodników, trenerów, psychologów i fizjoterapeutów  Ostatnim prezentem była apaszka z motywem flagi Kanady.
Teraz nadszedł czas na rozpakowanie prezentu, który podarował mi Matt. Kształtem przypominało książkę, lecz gdy wyjęłam okazało się, że jest to album z naszymi wspólnymi zdjęciami ! Pierwsze zdjęcie było podpisane "Ja i Julita poznajemy się". Zrobione było gdy miałam 15 lat, ale nadal pamiętam jakby było to dziś. Oglądałam album, czytając podpisy. Ostatnie miejsce na zdjęcie było puste, a napis głosił "Ja i Julita w dniu ślubu". Nie musiałam nic mówić, a po policzkach zaczęły ściekać mi łzy. A więc jednak mnie kocha ! Tylko dlaczego mi tego nie powiedział ? Dlaczego ukrywał swoje uczucia i w pewnym sensie oszukiwał mnie ?
------------------------------
-Prosimy o przygotowanie się do lądowania. Za 5 minut lądujemy w Innsbrucku.- oznajmiła stewardessa
W tym momencie obudziłam się. W ręku nadal trzymałam album ze zdjęciami. Niestety nic to nie zmieni.
Teraz dla mnie liczył się tylko Vladimir. Spakowałam swoje prezenty do torby i cierpliwie czekałam aż wylądujemy. Na lotnisku odebrać mnie miał Vladi z jego ojcem. Jego matka postanowiła, że zostanie w domu i przygotuje obiad.
Właśnie za chwilę rozpoczynam kolejny rozdział własnego życia. Nie ma odwrotu. Może to i dobrze ? Sama nie jestem do końca świadoma tego co zdarzyło się przez ostatnie parę miesięcy.
-------------------------------
Odkąd wyszłam z samolotu, promienie letniego słońca mocno ogrzewały moje ciało. W hali przylotów na pewno czekał na pewno już Vladimir z jego tatą. Gdy w tłumie pasażerów dostrzegłam Vladiego, okazało się, że mieli już moje bagaże. Szybkim krokiem zmierzyłam ku nim. Przywitałam się z panem Emilem i przytuliłam się mocno do Vladimira
-Tak bardzo tęskniłam-wyszeptałam mu do ucha
-Ja też, ale teraz już nic nas nie rozdzieli- powiedział, po czym delikatnie musnął moje usta
Wyszliśmy z lotniska, kierując się w stronę samochodu.
 Klimat był zupełnie inny jak w Clagary, powietrze było znacznie czystsze, chociaż już po wyjściu z lotniska było widać, że Innsbruck jest tłocznym miastem. Nie trudno nawet temu się dziwić, miasto jest przepiękne !
Jadąc samochodem, nie mogłam się napatrzeć. Ludzie pomimo tłoku są zadowoleni, uśmiechnięci i widać tacy życzliwi. Z obu stron w równych rzędach stały kilku piętrowe bloki. Nic w tym nie było by niezwykłego gdyby nie to, że każdy budynek miał inny kolor ! Wjechaliśmy właśnie w dzielnicę gdzie mieszczą się domki jednorodzinne. Zatrzymaliśmy się przy jednym z większych domów. Tabliczka głosiła, że jest to Iglerstrasse 10. A więc od dzisiaj to jest mój nowy dom. Szkoda, że nie ma przy mnie Matta. Smutno mi trochę bez niego.
-Julita nad czym tak myślisz ?- zapytał mnie Vladimir po czym objął mnie w pasie
-A sama nie wiem. Zmęczona jestem- powiedziałam uśmiechając się lekko
-To chodź teraz coś zjemy, a potem położysz się. Bagażami się my już zajmiemy.
Nie protestowałam, tylko dałam się grzecznie zaprowadzić do domu jak mała dziewczynka.
Już od samego progu było czuć, że Diana ugotowała coś przepysznego.
-Och, Julitko, witaj kochanie. Jak podróż ?- zapytała ucałowując mnie w oba policzki
-Dziękuję. Dobrze.-odpowiedziałam
-Proszę rozgość się i czuj się swobodnie, przecież od dzisiaj to też Twój dom- uśmiechnęła się do mnie ciepło
-To może ja Julę, oprowadzę po domu. Co Ty na to kochanie ?- zapytał
-Czemu nie- powiedziałam zadowolona.
Cieszę się bardzo, że jego rodzice przyjęli mnie bardzo ciepło. Zwiedzanie zaczęliśmy od salonu. Mnóstwo szafek, półek z książkami. W rogu stała duża kremowa sofa. Przy niej stał niewielki szklany stolik. Na ścianie, na przeciwko sofy wisiał duży plazmowy telewizor. Nagle na jedną z szafek wskoczyła psinka !
-Sofie natychmiast złaś z szafki !- krzyknął Vladimir
Ale ona nic sobie z tego nie zrobiła
-A to mała psotnica- zaśmiałam się-Sofie, chodź okruszku do mnie- powiedziałam
I posłusznie zbiegła z szafki ! Radośnie merdając ogonkiem, ocierała się o moje nogi.
-No kurczę, bo zaraz zrobię się zazdrosny- zażartował Vladi
-No proszę Cię, o psa ?- powiedziałam po czym zaczęłam się śmiać
Poszliśmy dalej, oglądać jego dom. Jeśli miałabym opisać go w kilku słowach określiłabym go przede wszystkim jako luksusowy, ale także ciepły, przestronny i czuć w nim rodzinną atmosferę. Sypialnię będę dzielić z Vladimirem, ponieważ jest tam mnóstwo wolnego miejsca.
-Proszę zamknij oczy- powiedział Vladimir gdy doszliśmy do ostatniego pomieszczenia
-Ale to konieczne ?- zapytałam
-No tak bo to niespodzianka-odparł z uśmiechem
-No ale tak po prostu nie mogę wejść ?- zaczęłam się droczyć
-Nic z tego kochanie.- powiedział
-No dobra-mruknęłam
Zamknęłam oczy, a Vladimir złapał mnie za rękę i wprowadził do tajemniczego pokoju. Nim otworzyłam oczy, można było poczuć zapach świeżej farby i mnóstwa książek. Prywatna biblioteczka Państwa Zografskich ? Myliłam się.
-No już możesz otworzyć oczy-powiedział, ale nadal nie wypuszczał mojej ręki
Pomieszczenie, niezbyt wielkie, ściany pomalowane na biało, jedno wielkie okno z widokiem na ogród. Ściany były obsadzone półkami z książkami różnych autorów. Po środku, gdzie było okno stało wielkie drewniane biurko, a na nim laptop, lampa, jakieś zdjęcie, kwiat i kilka przyborów biurowych.
-Co to za pomieszczenie ?- zapytałam zaciekawiona
-To Twoje biuro.- odpowiedział spokojnie
-Ale jak ... ?
-Tak zadecydował ojciec- posłał mi promienny uśmiech
Przytuliłam się do niego. Poczułam zapach jego perfum, które działały na mnie jak afrodyzjak.
-Kocham Cię. Może ludzie uznają mnie za dziwną, ale tak cholernie Cię kocham- wyjawiłam mu
Nic nie odpowiedział, lecz po chwili zaczęliśmy się namiętnie całować. Każdy pocałunek wzbierał we mnie falę gorąca. Było to takie relaksujące. Namiętne chwile przerwała nam mama Vladimira.
-Vladi, chodź mi pomóż w kuchni !- krzyknęła
Widziałam, że na jego twarzy tworzy się coś w rodzaju grymasu, co w sumie bardzo mnie rozbawiło. Oboje wyszliśmy z biura, kierując się do kuchni. Diana poprosiła nas, abyśmy nakryli do stołu. Zdziwiłam się lekko, bo nie miałam pojęcia o dodatkowym gościu. Chociaż po chwili przyszło mi do głowy, że przecież to może brat Vladimira, przyleciał z Bułgarii.. Prawie wszystko było już gotowe, czekaliśmy tylko aż pieczeń będzie dobra, no i na tajemniczego gościa. Polerując ostatni z kieliszków, usłyszałam jak rozbrzmiewa się dzwonek do drzwi.
-To może pójdę otworzyć- powiedziałam z uśmiechem
Popędziłam szybko do drzwi, aby gość długo nie musiał czekać. Nawet nie zorientowałam się, że w ręku nadal trzymałam szmatkę. Gdy otworzyłam, w drzwiach stanęła mi osoba, którą chciałabym teraz najmniej widzieć. Szmatka wyleciała mi z rąk.
-Co Ty tu cholera robisz?- syknął
_________________________________________________________________
No i wreszcie udało mi się go ukończyć, chociaż miałam pewne problemy. Rozdział trochę inny jak wszystkie, ponieważ zawierał więcej opisów, jak dialogu ; )
Chciałabym go zadedykować Madeline, której blog jest po części moim natchnieniem w pisaniu : ))
A was pozostawiam z kolejną zagadką. Kim jest ten tajemniczy człowiek i dlaczego Julita wiąże z nim złe wspomnienia ? Oczywiście rozwiązanie, znajdziecie w kolejnym rozdziale, na który już serdecznie zapraszam. Pojawi się on w przełomie soboty/niedzieli ; ))

sobota, 4 maja 2013

Rozdział XI .

2 miesiące później.

Gdy nadeszła moja kolej przedstawienia pracy, miałam niezłego stracha. Zimny pot oblewał mnie, aż miałam ochotę uciec. Jakie szczęście, że miałam przy sobie Matta.
-Dasz sobie radę, wierzę w Ciebie-szepnął Matt i puścił mi oczko
To zdecydowanie dało mi otuchy przed tym co teraz mnie czeka. Być albo nie być w świecie skoków, tak jak sobie wymarzyłam jako mała dziewczynka.
----------
Moje 5 minut minęło. Na wyniki czekać muszę do godziny 16. Z jednej strony to dobrze, bo teraz muszę pędzić na drugą uczelnię zdać egzamin, a z drugiej strony chciałabym mieć to już wszystko za sobą i wylecieć do Vladimira. Z ojcem Vladiego ustaliłam, że od razu po zdanych egzaminach wsiadam w pierwszy samolot i przylatuję. Chcą jak najszybciej uruchomić procedury przygotowawcze. Nim się zorientowałam, byłam już pod drugą uczelnią.
-Matt, nie wiem jak Ci dziękować-powiedziałam
-Nie musisz. Sam przeżywałem to rok temu co Ty teraz, a przyjaciele powinni się wspierać nawzajem prawda ?- zapytał z uśmiechem
-Prawda.-uśmiechnęłam się
-Leć Julita i pokaż wszystkim, że jesteś najlepszym psychologiem na świecie-powiedział Matt
Miałam pewne obawy czy egzaminatorom spodoba się mój wybór tematu. W końcu "Psychika sportowca w psychologii społeczeństwa" nie była łatwym tematem . Przed salą spotkałam moją przyjaciółkę Alexandrę. Ona na szczęście przedstawienie pracy miała za sobą.
-I jak Ci poszło ?-zapytałam uśmiechając się nerwowo, w nadziei, że to rozluźni napiętą atmosferę
-A daj spokój. Komisja cięta, jakby ktoś im krzywdę wyrządził- odpowiedziała
-Oj Alex, chyba nie jest aż tak źle. Kto siedzi w komisji ?-zapytałam
Nim usłyszałam odpowiedź z sali wyszła Pani Alvin i wywołała mnie:
-Julita Leśniewska, prosimy wejść
Co ? Ona w komisji ? Fajna z niej babka, ale na egzaminatorkę kompletnie się nie nadaje.
-Sama zobaczysz-odpowiedziała Alexandra i dała mi kopniaka na szczęście
Przede mną siedziała dwójka ludzi. Pani Alvin zakomunikowała, że czekamy jeszcze na ostatnią osobę i zaraz zaczniemy. Po chwili drzwi się otworzyły się i moim oczom ukazał się nikt inny niż Tadeusz Bafia !
-Przepraszam za spóźnienie- powiedział wpatrzony w swój telefon-No to kogo my tu mamy ?-zapytał
-Pani Julita Leśniewska, Panie profesorze- powiedziała Pani Alvin
Nie poznawałam tej kobiety. Od kiedy to ona płaszczyła się do kogokolwiek? A Pan Bafia ? Od kiedy on stał się profesorem ?
-Dobrze. Panno Leśniewska, jaki tytuł pracy ?- zapytał mnie wysoki blondyn siedzący po lewej stronie stołu
-"Psychika sportowca w psychologii społeczeństwa"
-Dobrze, proszę zacząć-odezwał się pan Bafia
--------------
I po wszystkim. Teraz mieliśmy się udać do auli głównej, gdzie zostaną przyznane nam ewentualne tytuły. Nie było nas dużo, więc mogliśmy na rozdanie dyplomów zaprosić znajomych i swoje połówki. Niestety nie mogłam być w tej chwili z Vladimirem.
-Proszę o zajęcie miejsc, zaraz przystąpimy do rozdania dyplomów- zaczęła Pni Alvin- To był bardzo ciężki okres w waszym życiu, ale na szczęście ostatni egzamin życiowy już za wami- roześmiała się- No cóż, aby nie przedłużać wam tego ogromnego stresu, zaczniemy wraz z Panem Firem rozdawać dyplomy. Tegorocznych absolwentów, prosimy do wejścia na scenę główną dla ułatwienia procedur.
-Dasz radę Jula. Nie ma, że nie ten dyplom nasz w garści-powiedział Matt
Wraz z całym rokiem udałam się na scenę. Teraz nadszedł ten dzień. Dzień podsumowania naszej pięcioletniej wędrówki. Oby wszyscy dostali dyplomy.
Ustawiliśmy się w równym rzędzie i złapaliśmy się za ręce. Ot taka solidarność i dodanie sobie nawzajem otuchy.
-A teraz pozwólcie, że wyczytam nazwiska osób, które otrzymają dyplomy-powiedział Pan Fire-Charlotte Thompson, Nathaniel Reinhardt, Luise Mitchell, Nathalie Reuter, Matthew Cup, Nigel Mauer, Josh Lauhan, Alexandra Smith, Tammitha Boyd, Miranda Polz, Curtis Lyon, Brandon Morrice oraz Raven Ruller.
Moje życie legło w gruzach. Nie będę psychologiem, nie wyjadę do Austrii, nie będę pracować przy skoczkach. Dlaczego największe zło zawsze mnie spotyka ?
-Chcielibyśmy także wyróżnić najlepszą pracę. Jest to praca Julity Leśniewskiej, która ukazuje jak codzienność wpływa na psychikę sportowca. No to by było na tyle, wyczytanym osobom serdecznie gratulujemy, a pozostałym dziękujemy. Teraz możecie się rozejść i cieszyć się smakiem zwycięstwa.- powiedziała pani Alvin
Nie mogę w to uwierzyć ! Moja praca okazała się najlepsza ze wszystkich ! Pobiegłam ile sił w nogach w stronę Matta, by mu podziękować za te słowa otuchy i po prostu za to, że był ze mną w tych trudnych chwilach.
-Jula gratulacje- powiedział z uśmiechem
-Matt, to dzięki Tobie- powiedziałam rzucając mu się na szyję
Gdy Matt chciał mi dać buziaka w policzek, moja głowa mimowolnie odrobinę się odwróciła tak, że jego wargi dotknęły moich ust. Z nieopanowanej euforii i radości, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego co się właśnie stało. Odwzajemniłam jego pocałunek ! Czym oczywiście wprawiłam Matta w osłupienie.
-Matt, ja przepraszam. Nie chciałam- odpowiedziałam czując jak moje policzki czerwienią się
-Dobra, nie ważne- odpowiedział zmieszany- To jak jedziemy to uczcić ?- zapytał już z opanowaniem
-Co najwyżej chyba mnie pakować. Nie mogę niczego świętować. Czekam przecież na jeszcze jedne wyniki.
------------------------
Kolejne ogłoszenie wyników i rozdanie dyplomów o godzinie 16. Wylot o godzinie 17:00. Za 10 minut mieliśmy się stawić na rozdaniu. Z tego natłoku wydarzeń i pośpiechu nawet nie będę miała jak pożegnać się z Mattem.
-Dobra Julita teraz to tylko czysta formalność i kolejny dyplom w kieszeni. A potem to już tylko wylot- powiedział Matt z nutą smutku w glosie
-Chcesz się mnie pozbyć ?- zapytałam z rozbawieniem
-Wręcz przeciwnie. Chciałbym abyś tu została.- odpowiedział po czym jego wzrok utkwił prosto w moich oczach.
Jego wzrok niekiedy mnie elektryzował, a w brzuchu czułam dziwne uczucie, którego nie jestem w stanie opisać. Matt został w samochodzie, a ja poszłam do głównego budynku. Rozdanie dyplomów miało odbyć się w sali numer 1, ze względu iż nie było sensu wynajmować auli dla tak małej garstki osób- ot 15 studentów, niecierpliwie czekających na odebranie upragnionego tytułu.
W sali znajdowali się już wszyscy. Spojrzałam na zegarek. Nie no przecież dopiero za 5 minut będzie 16.
Przy biurku siedziała pani Mitchell, opiekunka naszego roku, szefowa naszego wydziału, a prywatnie mama Ericka Mitchella, skoczka.
-Aby nie przedłużać, nie wdawać się w zbędne szczegóły, pragnę wam kochani moi podopieczni, a w zasadzie już byli, zakomunikować iż każdy od dzisiaj może posługiwać się tytułem magistra z dziedziny turystyki i rekreacji. I to bez wyjątku !- powiedziała śpiewnym głosem pani Mitchell
Gdy wszyscy odebraliśmy swoje dyplomy, pani Mitchell zakomunikowała nam jeszcze jedną, jakże nie mniej ważną rzecz:
-Mam do was jeszcze jedną prośbę moi drodzy. Zgodnie z tradycją chciałabym abyśmy wszyscy zebrali się przed głównym wejściem w celu zrobienia pamiątkowej fotografii.
Nikt nie protestował, nikt się nie ociągał. Ostatnie chwile spędzone razem trzeba uwiecznić.
Gdy znalazłam się już w samochodzie, poprosiłam Matta by odwiózł mnie na lotnisko.
-------------
Gdy czekaliśmy na przylot mojego samolotu, zrobiło mi się nagle przykro i miałam wątpliwości co do mojego wylotu.
-Julita, poczekaj tu chwilę na mnie, mam dla Ciebie niespodziankę-powiedział tajemniczo Matt
Ciekawe co wymyślił. Nie musiałam długo czekać bo za chwilę przyszedł z miną taką jakby miał wybuchnąć gromkim śmiechem.
-Niespodzianka jest z tyłu. Odwróć się-powiedział i w tym momencie spojrzałam za siebie- Wybacz, chłopaki nie mogli się z Tobą nie pożegnać
-Jezu, jesteście niesamowici  Wiecie jaką niespodziankę mi zrobiliście ? Już miałam wyrzuty sumienia, że nie pożegnałam się z wami- powiedziałam rozradowana
Ku mojemu zdziwieniu zza chłopaków wyszedł pan Bafia !
-Julita, chcielibyśmy Ci serdecznie pogratulować zdobycia obu dyplomów, i wraz z chłopakami mamy dla Ciebie drobne prezenty abyś o nas nie zapomniała
Cała kanadyjska ekipa jest cudowna. Tak szkoda mi się z nimi rozstawać. Mam nadzieję, że o mnie również nie zapomną.
-Ekhm, nie chciałbym przerywać tej uroczej chwili ale musisz już iść.- powiedział Matt- Samolot już czeka.
-Ehh, no nic chłopaki muszę już lecieć. Ale pamiętajcie, tylko przylecę i spotykamy się na skypie i to bez wyjątków- pogroziłam im palcem
-Oczywiście-wykrzyknęli chórem
Wraz z Mattem przebrnęliśmy halę przylotów i odlotów. Chwilę po tym byliśmy przy moim samolocie. Pomógł mi załadować moje bagaże.
-No i nadszedł czas rozstania. Moja mała Jula stała się już dorosłą panną.Będzie mi Ciebie brakować- powiedział z westchnieniem
-Ej wariacie, nie mów tak bo zaraz się rozryczę- powiedziałam przytulając go
-Dobra, dobra zmykaj już na swoje miejsce- powiedział smutny- Ach, byłbym zapomniał. Proszę to prezent ode mnie. Obejrzyj go jak będziesz już lecieć.
Przytuliliśmy się jeszcze na pożegnanie i poszliśmy w swoich kierunkach. Nie odeszłam od Matta na trzy kroki, a on wrócił się do mnie. Wziął mnie w swoje objęcia i gorąco pocałował. Czułam jakby świat zatrzymał się. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, gdyby nie to, że kocham Vladimira.
-Matt, co ty wyprawiasz ?- powiedziałam lekko wzburzona jego zachowaniem
-Przepraszam. Mam nadzieję, że nigdy o mnie nie zapomnisz. A on nie jest taki jak Ci się wydaje, ale o tym sama się przekonasz. Cześć.-powiedział chłodno i odszedł
O co mu chodzi ? Co chciał powiedzieć przez to " On nie jest taki jak Ci się wydaje" ? Szłam w milczeniu na swoje miejsce, nadal w ręku trzymając prezent od Matta. Byłam jednocześnie rozanielona i wzburzona. Teraz kompletnie nie rozumiałam swojego przyjaciela.
______________________________________________________
Jak myślicie, co chciał powiedzieć Matt przez to "On nie jest taki jak Ci się wydaje, ale o tym sama się przekonasz" ? ; > Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Jeśli macie jakieś opinie lub sugestie dotyczące bohaterów to piszcie w komentarzach : ))